Robert Lewandowski wystąpi w niedzielnym spotkaniu przeciwko Andorze od pierwszej minuty - zapowiedział selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Paulo Sousa. Biało-czerwoni podejmą tego rywala na stadionie Legii w 2. kolejce eliminacji mistrzostw świata.

Jestem trenerem, który zwykle najpierw woli zdradzić swoje decyzje piłkarzom, a dopiero potem wszystkim innym, ale jedynie w drodze wyjątku mogę powiedzieć: tak, Robert Lewandowski zagra od początku - zdradził Portugalczyk na konferencji prasowej.

Potwierdził także, że w dalszym ciągu trzymać się będzie swojego założenia, że bramkarzem numer jeden będzie Wojciech Szczęsny. Tak, będzie na boisku - odparł krótko na pytanie jednego z dziennikarzy.

Jak dodał, jego celem nie będzie oszczędzanie sił niektórych piłkarzy ani testowanie nowych rozwiązań. Przyznał jednak, że skład na Andorę będzie nieco inny niż na czwartkowy mecz z Węgrami w Budapeszcie (3:3).

Zawsze wybiorę taki skład, który da nam największą szansę wygrać mecz. W tym procesie (rozwoju drużyny - PAP) potrzebna jest nam stabilność. Czasem dokonywać będziemy zmian niektórych piłkarzy, ale na pewno nie wszystkich. Robert zagra od pierwszej minuty, bo chcemy od razu wysłać wiadomość na zewnątrz i do nas samych, że chcemy wygrać. Nie można zacząć myśleć o zwycięstwie w trakcie meczu, trzeba to zrobić przed jego rozpoczęciem - podkreślił Sousa.

Andora jest jednym ze słabszych zespołów w Europie, jednak zdaniem Portugalczyka nie można pozwolić sobie na lekceważenie tego rywala nawet mimo tego, że biało-czerwonych czeka w środę dużo trudniejsze starcie z Anglią na Wembley.

Skupiamy się na nadchodzącym meczu. Według mnie nie będzie on łatwy pod wieloma względami. Rywale mają inne cele, chcą strzelić co najmniej jedną bramkę, bo to już dla nich byłby sukces. Są niezwykle agresywni na boisku i musimy być na to przygotowani. Musimy odpowiednio kontrolować emocje od początku do końca. W statystykach i analizach widać, że czasami piłkarze Andory mają mniej żółtych kartek niż ich przeciwnicy. Poza tym trzeba grać szybko i znajdować przestrzenie
- analizował selekcjoner.

Sousa przyznał, że zaprosił na niedzielny mecz piłkarzy spoza grupy powołanych do kadry.

Jeśli chodzi o Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika, oni są kontuzjowani, ale cały czas będą na naszym radarze i chcemy im pokazać, że o nich pamiętamy. Poza tym musimy im pomóc, wesprzeć ich w tych trudnych chwilach. Góralski nie mógł przyjechać z powodu przeziębienia, Bielik nie mógł przylecieć z Anglii, ale w maju pewnie znajdziemy jakieś rozwiązanie, żeby byli z nami. Będą mogli spotkać kolegów i poczuć atmosferę reprezentacji. Będą też już bliżej powrotu do gry. Takie emocje są ważne w procesie rekonwalescencji -
wyjaśnił Portugalczyk.

Natomiast jeśli chodzi o innych zaproszonych piłkarzy, niewiele brakowało, żeby znaleźli się wśród powołanych. Chcę mieć z nimi bliższy kontakt, żeby móc im przekazać, czego od nich oczekujemy. Będą mogli mieć to na uwadze podczas pracy ze swoimi trenerami w lidze i - jeśli zostaną powołani na mistrzostwa Europy - będą już bliżsi temu, czego szukamy - tłumaczył.

Sousa ocenił, że czwartkowy mecz z Węgrami dał mu wiele satysfakcji. Z tego punktu jestem dumny i uważam, że większość Polaków też powinna się tak czuć. To my byliśmy zespołem, który chciał prowadzić grę i wygrać. W ciągu czterech dni kompletnie zmieniliśmy filozofię gry. Przez większość spotkania ta nowa była już realizowana. Na początku byliśmy trochę za wolni, ale w drugiej połowie przyspieszyliśmy, zaczęliśmy się lepiej rozumieć i mieliśmy nastawienie, które pozwoliło nam odrobić straty - i to dwa razy. Mieliśmy problemy z ustawianiem się w obronie, ale to wynika z tego, że zawodnicy nie mogą jeszcze w pełni realizować tego, czego od nich wymagam, bo są przyzwyczajeni do innych zachowań - z klubów czy wcześniej z reprezentacji. Nie jest łatwo tak szybko znaleźć na to wszystko rozwiązanie - analizował Portugalczyk.

Odpowiedział również na krytykę za wystawienie w tym spotkaniu debiutanta Michała Helika, którego w drugiej połowie na środku obrony zmienił Kamil Glik.

Z moich obserwacji wynika, że Helik popełnił tylko jeden błąd indywidualny w tym spotkaniu. Poza tym powinien był szybciej podejmować decyzje, gdy budowaliśmy akcje, ale to nie dotyczy tylko jego. To był jego debiut i chciał grać bezpiecznie, a to jest zrozumiałe -
bronił podopiecznego.

Na sobotniej konferencji pojawił się również Grzegorz Krychowiak, który o meczu z Węgrami wypowiedział się nieco mniej optymistycznie od swojego trenera.

Przyszłość pokaże, czy ten punkt to dużo, czy nie. Jechaliśmy do Budapesztu, żeby zwyciężyć, i pewien niesmak pozostał. Wydaje mi się, że były bardzo dobre momenty w tym spotkaniu, ale zbyt łatwo traciliśmy bramki. Kiedy się strzela trzy gole na wyjeździe i się nie wygrywa, to znaczy, że trzeba poprawić się w defensywie i na tym trzeba się skupić - podkreślił pomocnik Lokomotiwu Moskwa.

Krychowiak zapewnił, że rozegranie trzech spotkań w drużynie narodowej w ciągu tygodnia nie stanowi dla nikogo większego wyzwania.

Każdy z nas przez większość sezonu gra co trzy dni, więc to nie jest wielkim problemem, żeby zawodnicy przygotowali się odpowiednio do każdego spotkania. Wydaje mi się, że byłby to brak szacunku do jutrzejszego rywala, gdybyśmy już teraz myśleli o Anglii - ocenił.

Niedzielny mecz z Andorą na stadionie Legii zaplanowany jest na godzinę 20.45.