Wybierzecie się ze mną na kolejną flanerską wycieczkę nowohuckimi szlakami? Pamiętacie z poprzednich odcinków mojego podcastu, kim jest flaner? Słowo pochodzi z języka francuskiego. Flâneur to miejski próżniak, uliczny włóczęga - bez celu, ładu i śladu za sobą wędrujący przez pasaże, bramy i zaułki.

Ze świecą szukać lepszego miejsca na takie przemiłe łażenie niż stara Nowa Huta. Nikt nam tu niczego nie wyznacza, niczego nie planuje. Wycieczka jest darmowa, bez biletów, na piechotę. A jeśli kogoś nogi rozbolą, to sobie przystaniemy. Mało to mamy miejsc w Nowej Hucie, żeby się zatrzymać i pogawędzić?

Ostatnio podziwialiśmy blok. "Blok? Chyba żartujesz? Pokazujesz nam bloki? To po to mamy przyjeżdżać do ciebie, żebyś nas uraczył tymi betonowymi straszydłami z PRL-u? Mało to tych prymitywnych pudeł w całej Polsce? Jak kraj długi i szeroki pozostała nam taka spuścizna po komunizmie. Nie przymierzając, jak gęsty bór bunkrów w Albanii, szlak oznak paranoi totalitarnego kacyka Envera Hodży" - już słyszę te głosy protestu, uzasadnione w wielu przypadkach, ale niesłuszne, niesprawiedliwe, kiedy mowa o dwóch blokach na Szklanych Domach i Centrum B. O tak zwanym "szwedzkim" sporo mówiłem i pisałem w poprzednim podcaście i w towarzyszącym mu artykule. W nawiązaniu do modernizmu mogliście usłyszeć i przeczytać, na czym polegała rola Le Corbusiera, słynnego francuskiego architekta szwajcarskiego pochodzenia, w kształtowaniu estetyki pierwszych awangardowych budynków w Nowej Hucie.

Tym razem sprzed "bloku szwedzkiego", w którym ucięliśmy sobie pogawędkę z sympatycznym antykwariuszem, przejdziemy chodnikiem ku Parkowi Szwedzkiemu, oglądając raz jeszcze budynek z różnych stron. Najpierw z lewego profilu:                        

Potem z prawego profilu, równie ładnego jak lewy.

Następnie zwrócimy głowę jeszcze bardziej w prawo. Za plecami wówczas mamy Park Szwedzki, a na wprost nowego bohatera naszych nowohuckich peregrynacji: "blok francuski".   

Tak wygląda en face kolejne dzieło kreatorów nowoczesnej estetyki w mojej ukochanej Nowej Hucie. Uwierzylibyście, że to budynek z lat 50. XX wieku?    

Kiedy podążymy w jego kierunku, po przejściu na drugą stronę ulicy, za rogiem odnajdziemy tajemniczą niewielką bramę.

Bez obaw, proszę do środka!       

Już jesteśmy w rozległym podwórzu. Głowa do góry. Oto Francuz-przystojniak w całej swojej krasie. Jak każdy wrażliwy mężczyzna, bogate ma wnętrze. I mimo że to blok, nie ma serca z kamienia.

Na stronie http://szlakmodernizmu.pl/szlak/baza-obiektow/blok-francuski znajdziecie wiele frapujących o nim informacji. Oto swoiste hasło biograficzne:  

"Blok francuski" na osiedlu B31 przy al. Przyjaźni zwany był "blokiem eksperymentalnym". Zaprojektowany został przez Kazimierza Chodorowskiego naprzeciw bloku szwedzkiego. Podczas projektowania tego eksperymentalnego budynku połączono doświadczenia naukowców z Zakładu Badawczego Katedry Budownictwa Żelbetowego Politechniki Krakowskiej, projektantów z Miastoprojektu i wykonawców ze Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego w Nowej Hucie. Dzięki tej współpracy powstał budynek całkowicie uprzemysłowiony i prefabrykowany. Struktura budynku oparta została o konstrukcję szkieletową z tzw. odpowietrzonego betonu. Technika odpowietrzonego betonu polegała na usuwaniu nadmiaru wody przy pomocy próżni. Mała ilość wody w rozrabianym betonie po jego stężeniu gwarantowała większą jego wytrzymałość.

Blok o długości 74 m wzniesiono na wysokość ośmiu kondygnacji. Poziom piwnic budynku wykonany został w technice żelbetowej, w wyższych kondygnacjach zastosowano technikę prefabrykacji. Celem tych eksperymentów było osiągnięcie prostoty formy i konstrukcji, ale przede wszystkim oszczędność drewna oraz zmniejszenie nakładów finansowych na budowę.

W domu tym na poziomie parteru mieściły się lokale handlowo-usługowe. Swoją siedzibę miało tu biuro turystyczne Orbis i Klub PTTK oraz salon meblowy. Autorami projektu wnętrz - mebli i malowideł ściennych - byli: Irena Pać-Zaleśna, Zdzisław Szpyrkowski i Alina Zięba. Poziom parteru był przeszkloną ścianą o giętych narożach charakterystycznych dla warszawskiego modernizmu. Ta część budynku wspierała się na okrągłych słupach, które miały swoją kontynuację w rytmicznym podziale górnych partii elewacji. Elewacja rozrzeźbiono naprzemiennym zastosowaniem balkonów i loggii.

Jest jednak wiedza, której w Internecie nie znajdziecie!

O "bloku francuskim" opowiada w moim podcaście "Nowa Huta krok po kroku" Mateusz Kurzydło, młody informatyk, mieszkaniec tego wieżowca przez wiele lat.

NOWA HUTA KROK PO KROKU. WSZYSTKIE PODCASTY BOGDANA ZALEWSKIEGO ZNAJDZIECIE TUTAJ 

A to już moja wierszowana impresja.


L'Esprit Nouveau

(przystanąwszy na dłużej przed "blokiem francuskim")

 

Niech pną się mury, lecz nie tak do góry

jak w dawnej pieśni przed śmiercią Stalina.

Tamte idee już spotkały rugi,

wyrugowano grozę. Naftalina

 

zasypała generalissimusa.

Gdy mundur w szafie, a w trumnie jest zbrodniarz,

wolności twórczej rodzi się pokusa.

Niech socrealizm zastąpi zachodnia

 

architektura. To też kult jednostki

ale mieszkalnej, lecorbusierowskiej,

która rozprasza wszelkie ludzkie troski.

Zezem na Paryż Polska, ale Moskwie

   

pokornie służyć, spuszczać oczy musi.

Granic odwilży nie można przekroczyć.

Słuchać się trzeba matuszki - mamusi.  

Na psotne dzieci czołgi się wytoczy.  

 

Zatem, gdy patrzysz na blok pospolity,

jak ci się zdaje, o jednym pamiętaj,

że jest wykuty jak w kamieniu litym.

Kpi z niego nowa budowla nadęta.

Opracowanie: