Kolejne wyniki badań potwierdzają, że przeciwciałą SARS-Cov-2 utrzymują się w organizmie osób, które przeszły zakażenie koronawirusem przez co najmniej kilka miesięcy. Piszą o tym na łamach czasopisma "Science" naukowcy Icahn School of Medicine przy Szpitalu Mount Sinai w Nowym Jorku. Badania przypadków około 30 tysięcy osób który przeszły zakażenie łagodnie i umiarkownie wykazały stabilny poziom przeciwciał przez co najmniej 5 miesięcy.

W warunkach drugiej fali pandemii, kiedy liczba zakażeń w większości krajów gwałtownie rośnie, wiedza na temat odpowiedzi immunologicznej na infekcję koronawirusem jest wciąż niewystarczająca

Badania wykonane pod kierunkiem Ani Wajnberg wskazują jednak, że przeciwciała utrzymujące się w organizmie osób, które przeszły zakażenie w sposób niewymagający hospitalizacji, prawdopodobnie zmniejszają ryzyko ponownej infekcji. Co więcej, mogą osłabić chorobę, gdyby jednak do niej doszło. Badania dla tej grupy osób są szczególnie istotne, bowiem stanowią one dominującą część wszystkich zakażonych. 

Osocze może pomóc w terapii osób ciężej chorych

Badania prowadzono w szpitalu Mount Sinai w Nowym Jorku od marca bieżącego roku. Osoby przechodzące zakażenie testowano pod kątem przeciwciał SARS-Cov-2, by namówić je do oddania osocza, które mogłoby pomóc w terapii osób ciężej chorych. 

Do 6 października przebadano blisko 72,5 tysiąca osób - u nieco ponad 30 tysięcy wyniki okazały się pozytywne. Przez kolejne miesiące badano, jak zmienia się u części tych osób poziom przeciwciał i ich neutralizująca koronawirusy aktywność. W sumie przebadano ponownie 121 dawców osocza. Okazało się, że miano przeciwciał było u nich stabilne przez co najmniej 5 miesięcy.  

Autorzy pracy posługiwali się w swoich badaniach testem immunoenzymatycznym ELISA (enzyme-linked immunosorbent assay). W tym przypadku wykrywa on przeciwciała do antygenów białka korony wirusa SARS-Cov-2, które umożliwia mu wnikanie do komórek.

Naukowcy przyznają, że te wnioski stoją w sprzeczności z niektórymi, opublikowanymi wcześniej wynikami badań, wskazującymi na to, że miano przeciwciał spada już po upływie 8 tygodni. Wskazują jednak na fakt, że badania te dotyczą przeciwciał atakujących różne antygeny wirusa. Być może stabilność odpowiedzi immunologicznej zależy od tego, których konkretnie antygenów dotyczy. Dalsze badania powinny się na tym skoncentrować. Może to istotnie wpłynąć choćby na prace przy tworzeniu szczepionki. 

"To ma kluczowe znaczenie dla prac nad szczepionką"

Niektóre wcześniejsze prace wskazywały na to, że przeciwciała do tego wirusa dość szybko zanikają, ale nasze badania pokazują coś przeciwnego. Ponad 90 procent osób, które łagodnie lub umiarkowanie przeszły zakażenie koronawirusem, wykazuje na tyle silną reakcję układu odpornościowego, że była w stanie zneutralizować wirusa. Ta reakcja utrzymuje się miesiącami - mówi współautor pracy, prof. Florian Krammer. 

Ocena trwałości tej odpowiedzi ma kluczowe znaczenie dla oceny zasięgu epidemii i monitorowania seroprewalencji w poszczególnych społecznościach, a także oceny poziomu przeciwciał, który chroni przed ponowną infekcją. To ma kluczowe znaczenie dla prac nad szczepionką - dodaje.

Przeciwciała, których miano obserwujemy w surowicy krwi początkowo, były prawdopodobnie wytworzone przez komórki plazmatyczne, które stanowią pierwszą linię obrony przed wirusem. Ich siła szybko spada - tłumaczy Ania Wajnberg, szef laboratorium Clinical Antibody Testing. 

Poziom przeciwciał, który obserwujemy potem, wiąże się już jednak z aktywnością bardziej trwałych komórek plazmatycznych szpiku kostnego. To przypomina sytuację obserwowaną w przypadku wielu innych wirusów i sugeruje, że one pozostają aktywne na dłużej. Musimy to jeszcze sprawdzić, ale mamy nadzieję, że tak właśnie jest - podsumowuje.