Wiceminister rozwoju Krzysztof Mazur poinformował o swoim odejściu z resortu. "Przyszedłem tu, by pracować z Jadwigą Emilewicz. Wraz z nią postanowiłem odejść" - napisał na Facebooku.

Wiceminister rozwoju Krzysztof Mazur poinformował o swoim odejściu z resortu. "Przyszedłem tu, by pracować z Jadwigą Emilewicz. Wraz z nią postanowiłem odejść" - napisał na Facebooku.
Krzysztof Mazur /Ministerstwo Rozwoju /Materiały prasowe

Trudno streścić te 10 miesięcy w jednym wpisie. Świat przez ten czas zmienił się diametralnie. Miałem okazję obserwować te turbulencje z perspektywy oka cyklonu. Pewnie dało się zrobić więcej, lepiej, bardziej precyzyjnie. Ale jestem dumny, że mogłem być częścią tego rządu - podkreślił odchodzący wiceminister rozwoju.


Symbolem tamtych dni będą dla mnie karimaty i śpiwory. Współczesna wersja styropianu z czasów “Solidarności". Większość pracowników szybko oddelegowaliśmy na pracę zdalną. W budynku w trybie 24/7 pracowała jednak grupa odpowiedzialna za kluczowe procesy. Stres, adrenalina, noc zlewająca się z dniem, pudełka po pizzy, niekończące się telekonferencje z kolejnymi branżami, którym świat właśnie zawalił się na głowę, głupawka o 4 nad ranem, “nie będzie zwolnienia z ZUS-u na trzy miesiące", “rośnie liczba zakażonych", łzy pań z branży beauty, rządowy sztab kryzysowy, “jednak będą zwolnienia z ZUS-u, ale tylko dla najmniejszych", puszki po red bullach, art. 15zzzzzo, “zwolnienia z ZUS-u jednak dla wszystkich", “szwaczki chcą produkować maseczki", “rośnie liczba zgonów", “czy Pan Minister może powiedzieć naszym widzom, kiedy skończy się pandemia?". Pamiętam taki dzień pod koniec czerwca, gdy wyszliśmy na dziedziniec ministerstwa. Świeciło słońce. “Patrz, zaczęło się już lato. A my przegapiliśmy wiosnę - wspominał Mazur.

Mazur w resorcie rozwoju odpowiadał m.in. za Politykę Nowej Szansy, Krajowy Plan Odbudowy. Nadzorował też kwestie związane z handlem międzynarodowym i sprawami europejskimi oraz współpracował przy tworzeniu tarcz antykryzysowych. Liczby związane z Tarczami są Wam pewnie dobrze znane. Szybkość postawienia tych instrumentów pewnie także. Nadzorowałem w tym czasie międzyresortowy zespół, który w tydzień postawił od zera serwis internetowy integrujący wszystkie wnioski aplikacyjne. Bez przetargów za miliony monet, zewnętrznych firm doradczych, własnymi siłami administracji - wskazał.

Nigdy zawodowo nie czułem się tak spełniony jak przez ostatnie 10 miesięcy. Nie było to spełnienie lansiku na Youtubie oraz bujania się z kumplami z piwem kraftowym nad Wisłą. Było to spełnienie trudne, wymagające, pełne przytłaczającej odpowiedzialności w sytuacji, gdy jutro jest nieznane. Ale było to prawdziwe szczęście wynikające z poczucia, że to co robisz ma sens dla innych - podkreślił odchodzący wiceminister rozwoju.