Piłkarze Legii Warszawa przegrali w Poznaniu z Lechem 1:2 w 34. kolejce Ekstraklasy i nie są jeszcze pewni mistrzowskiego tytułu. Do przypieczętowania triumfu w sezonie 2019/20 brakuje im zaledwie punktu.

Lech, który w tej chwili zajmuje w tabeli Ekstraklasy drugą pozycję, już do przerwy - po bramkach Kamila Jóźwiaka i Jakuba Kamińskiego - prowadził z Legią 2:0.

Na bramkę swojej ekipy warszawscy kibice czekali aż do 71. minuty: najpierw po rzucie rożnym i uderzeniu Artura Jędrzejczyka piłka trafiła w słupek, ale wtedy, uderzając z najbliższej odległości, do bramki posłał ją Igor Lewczuk.

W tej sytuacji do mistrzostwa zawodnikom Legii brakowało tylko gola, który dałby drużynie remis. Nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania.

Jak komentuje Onet: "Przy wyniku 2:1 przycisnęła Legia, której piłkarze bardzo chcieli zdobyć brakujący punkt i przypieczętować mistrzostwo Polski. Co chwilę gościli pod bramką holenderskiego bramkarza ‘Kolejorza’, ale nie byli w stanie nic wskórać, choć niewątpliwie serca parę razy zadrżały kibicom z Wielkopolski".

"Kolejorzowi" w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodził brak pauzującego za kartki Duńczyka Christiana Gytkjaera, który z dorobkiem 21 goli zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców PKO BP Ekstraklasy.

Na trzy kolejki przed końcem sezonu Legia ma w dorobku 65 punktów, a drugi w tabeli Lech 57 "oczek".

Trzeci w stawce, broniący tytułu Piast Gliwice traci do lidera 11 punktów, ale będzie mógł jeszcze w tej kolejce poprawić swój dorobek, gdy w niedzielę podejmie czwartą w tabeli drużynę Śląska Wrocław, która na koncie ma 53 punkty.