„Ktoś powinien za to polecieć” – tak w rozmowie z Onetem były szef MON Tomasz Siemoniak komentuje niedawny incydent na granicy polsko-czeskiej. Polscy żołnierze ustawili punkt kontrolny na terenie Czech, zakazując obywatelom tego kraju wstępu do pobliskiej kaplicy. Do sprawy odniósł się polski MZS komentując, że doszło do tego przez nieporozumienie.

Do sytuacji doszło na polsko-czeskiej granicy przy potoku Trója. Po polskiej stronie znajduje się opolska wieś Pielgrzymów, a po czeskiej Pelhřimovy. W okolicy stoi zabytkowa kaplica, którą często odwiedzali turyści.

Jak informowały jednak czeskie media, pod koniec maja w okolicy pojawili się polscy żołnierze. I zaczął się kłopot. Nie dopuszczali oni bowiem do miejsca nie tylko turystów, ale i pracowników. 28 maja ekspert, który miał sprawować nadzór budowlany podczas remontu kaplicy nie został do niej przez Polaków dopuszczony. Zabroniono mu także fotografowania budynku.

W związku z sytuacją w Warszawie interweniowali czescy urzędnicy. Jak podała Hana Mala z działu prasowego czeskiego MSW, "po stronie polskiej było nieporozumienie" i kaplica jest już dostępna dla zwiedzających. 

Dzień później do sprawy odniosło się również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "W duchu dobrych stosunków polsko-czeskich uważamy, że było to tylko niewielkie nieporozumienie, które szybko wyjaśniono" - przekazało MSZ. 

Tomasz Siemoniak: Ktoś powinien za to polecieć

Były szef Ministerstwa Obrony Narodowej, a dziś poseł Koalicji Obywatelskiej i członek Komisji Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak komentują sytuacje w rozmowie z Onetem jasno przekazuje "zostaliśmy ośmieszeni". Zabrakło pokazania, kto jest za to odpowiedzialny, kto nie zareagował na ogromną medialną siłę tego wydarzenia, które ośmieszyło Polskę i nasze wojsko -mówi Siemoniak w rozmowie z portalem.

Jak przekonuje poseł, nie jest potrzebne specjalne śledztwo, ale "ktoś powinien za to polecieć". Ktoś nie dopilnował obowiązków. Jeżeli nie reaguje się na rzeczy drobne, to potem dzieją się rzeczy wielkie i złe - dodaje w rozmowie z Onetem były szef MON.

Gdyby to miało miejsce na innej granicy, to kto wie, jakie byłyby reakcje. Nie każda nasza granica jest granicą z przyjaciółmi i sojusznikami. Polityka typu "nic się nie stało" jest tutaj wadliwa - dodaje polityk KO.