Dobrze skakała w sezonie halowym i szykowała się do lata. Później przyszła pandemia i zamroziła sport. Dziś, kiedy lekkoatleci mogą wreszcie trenować na stadionach i w halach, Kamila Lićwinko również wróciła do zajęć. Teraz stawia na technikę, bo już wkrótce czekają ją mityngi w kraju, a później być może starty w Diamentowej Lidze. Cel nadrzędny - igrzyska. "Wierzę, że się odbędą"- mówi zawodniczka w rozmowie z Pawłem Pawłowskim.

Paweł Pawłowski RMF FM: Pandemia trwa, ale wiele dyscyplin sportu jest już odmrożonych. A czym aktualnie ty się zajmujesz?

Kamila Lićwinko: Polski sport powoli zostaje odmrożony i cieszę się, że mogliśmy już wejść na stadiony i hale lekkoatletyczne. Trening wrócił do normalności i to jest dla mnie najważniejsze. Najbardziej brakowało mi skakania, bo w konkurencjach technicznych, tak długa przerwa robi swoje. Jest jednak też dużo czasu, żeby nadrobić zaległości i tak robimy. Czerwiec poświęcamy na mocny trening techniczny. Chodzi o to by wyeliminować wszystkie błędy. Mam nadzieję, że jeśli teraz popracujemy, to przyniesie to efekt w następnym roku.

Brakuje jednak warunków stresowych?

Zgadzam się. Brakuje adrenaliny. Czasem nawet gdy trening mi nie idzie, a gdzieś z tyłu głowy miałabym, że za dwa czy trzy tygodnie czekają mnie jakieś zawody, to nastąpiłaby mobilizacja. Teraz tego nie ma. O czwartkach lekkoatletycznych, które przed nami, dowiedziałam się dopiero tydzień temu i wtedy pojawiła się fajna adrenalina. Tego brakowało.

Jak wyglądają twoje plany na resztę sezonu?

Chcę wystartować we wszystkich mityngach w Polsce. Memoriał Ireny Szewińskiej, Memoriały Kusocińskiego i Kamili Skolimowskiej. Jeśli tam będzie skok wzwyż, to na pewno będę chciała wystartować. Nie ukrywam, że chciałabym też wystartować w Diamentowej Lidze.  Ma być kilka mityngów. Organizatorzy nie powiedzieli jeszcze, gdzie odbędą się poszczególne konkurencje. To jednak nie zależy ode mnie. Zobaczymy, czy te wyjazdy za granicę będą możliwe i czy organizatorzy będą nas zapraszać. Chciałbym jednak wystartować w takim mocniejszym składzie.

Jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie, to ogarnia cię bardziej strach, czy nadzieja?

Nie ukrywam, że trochę się denerwuję tym, że ta przyszłość jest niepewna. Gdzie te zachorowania cały czas są. Straszą nas drugą falą na jesieni. Jest zatem niepewność. Tym bardziej, że odwołano sporo mityngów, a my mieliśmy nadzieję, że mimo to igrzyska się odbędą. Teraz z jednej strony się boję, a z drugiej optymistycznie patrzę na to i wierzę, ze igrzyska w przyszłym roku się odbędą.