"Marzeniem Jarosława Kaczyńskiego byłoby to, by w tej chwili, kiedy jeszcze toczy się bój o bezpieczne i uczciwe wybory, kandydaci opozycji zrezygnowali. Wówczas wprowadziłby stan klęski żywiołowej" - ocenił w Porannej rozmowie w RMF FM Borys Budka - przewodniczący Platformy Obywatelskiej. "Jeżeli 7 maja okaże się, że zamiast wyborów będziemy mieli plebiscyt i głosowanie w skrajnie niebezpiecznych warunkach, wówczas będziemy komunikować decyzje. Na dziś chcę jasno podkreślić: kandydatką Koalicji Obywatelskiej była, jest i pozostaje Małgorzata Kidawa-Błońska, ale te wybory muszą być uczciwe i bezpieczne" - zapewnił.

Są odpowiednie przepisy konstytucji, które mówią, jak władze publiczne - w tym przypadku rząd - powinny się zachować, kiedy mamy stan klęski żywiołowej. Dzisiaj de facto mamy stan klęski żywiołowej. Mamy stan nadzwyczajny, bowiem tylko w stanie nadzwyczajnym można wprowadzać takie ograniczenia, jakie wprowadziła ta władza - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Pan premier Morawiecki i jego rząd niestety, ale nie wykonują poleceń konstytucji kolejny raz. Wyraźnie na tego typu okoliczności przewidziany jest stan klęski żywiołowej. On zamraża kadencję prezydenta. Daje możliwość, by wybory odbyły się w bezpiecznym terminie - tłumaczył. 

Przedstawiłem konkretny plan na bezpieczne i uczciwe wybory. Warunkiem, żeby go przeprowadzić, jest odrzucenie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym - stwierdził Budka. Stawiamy na szali dwie wartości - albo interes polityczny obecnego prezydenta i obozu władzy, albo zdrowie i życie Polaków. Nikt odpowiedzialny nie będzie wzywał do udziału w takich wyborach - dodał. 


Gdzie są drukowane karty do głosowania? Ja tego nie wiem. Czy nie są już na Nowogrodzkiej (w siedzibie PiS - red.) i nie są wypełniane? Ja tego nie wiem. (...) Dzisiaj każdy uczciwy polityk musi się zastanowić, po której jest stronie - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Borys Budka. Przewodniczący PO podkreślał, że do przesunięcia wyborów według jego planu potrzeba 231 głosów w parlamencie. Na razie udało nam się zgromadzić 226 - przekonywał. Według niego, "to, co jest teraz proponowane, to standard państw autorytarnych". Rząd drukuje karty, rząd policzy głosy, rząd ogłosi wybory" - mówił. "W Polsce od 1989 roku wybory organizuje niezależna PKW - stwierdził, zarzucając partii rządzącej faktyczne przejęcie procesu wyborczego.