Autor: Kamil Wyszkowski
Z ONZ związany od 2002 roku. Przez 12 lat pracownik Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), największej agendy ONZ zajmującej się zrównoważonym rozwojem. W latach 2009-2014 dyrektor biura UNDP w Polsce. Od 2004 do dziś Przedstawiciel i Prezes polskiej sieci firm, miast, uczelni wyższych oraz organizacji pozarządowych współtworzących w ramach ONZ United Nations Global Compact - Inicjatywę Sekretarza Generalnego ONZ na rzecz współpracy z biznesem.Prywatnie optymista, mól książkowy i uważny obserwator. Zawodowo prawnik i apolityczny ekspert patrzący na zmieniający się świat na chłodno i z dystansu.

Na początek kilka cytatów: "Pandemia koronawirusa to spisek klanów banksterskich i przemysłu farmaceutycznego", "Covid-19 rozprzestrzenia się w oparciu o technologie 5G", "Pandemia koronawirusa: WHO na usługach lichwy", "COVID-19 to globalny spisek Banku Światowego", "ONZ ma globalny plan depopulacji ludności w oparciu o WHO i program szczepień", "Przemysł farmaceutyczny i medyczny powoduje najwięcej zgonów", "Chcą nas uzależnić od leków i otruć szczepieniami", "Na grypę umarło w Polsce więcej ludzi niż na COVID-19".

To tylko wybrane kąski z licznych portali, gdzie przedstawiciele ruchów antyszczepionkowych, przeciwnicy technologii 5G, czy zbieracze dziwacznych zestawień i pozornie rewolucyjnych danych propagują teorie spisku. Mamy wreszcie rodzimego znachora Pana Jerzego Ziębę, który chciał leczyć koronawirusa "lewoskrętną" witaminą C i dożylnym perhydrolem. 

Głupotę, zwłaszcza gdy szkodzi, trzeba zwalczać

Dodam, że nie ma czegoś takiego jak "lewoskrętna" witamina C, bo każda witamina C jest lewoskrętna. Wszystkie żywe organizmy posiadają aminokwasy oraz białka w formie lewoskrętnej, i aby witamina C mogła połączyć się z takimi białkami, musi być lewoskrętna. Dlatego zarówno w przemyśle farmaceutycznym jak i spożywczym występuje jedynie ta forma kwasu L-askorbinowego. Kolejny bohater terapii pana Zięby - perhydrol, to 35% roztwór nadtlenku wodoru, o właściwościach żrących, stosowany w budownictwie czy fryzjerstwie. Nawet 3% roztwór nadtlenku wodoru, potocznie zwany wodą utlenioną, zastosowany dożylnie, może wyrządzić poważne szkody. Na szczęście kanał na youtube Pana Zięby został już zamknięty. Chwilę później odezwali się oburzeni tym faktem zwolennicy wolności słowa. Drodzy Państwo, ja stoję na stanowisku, że głupotę, zwłaszcza gdy szkodzi, trzeba zwalczać i nie kłóci się to z wolnością słowa.

Mamy sam środek pandemii COVID-19, odzwierzęcy wirus rozprzestrzenił się już na wszystkie kontynenty. ONZ bije na alarm, a festiwal fake newsów trwa. Remedium to upowszechnianie sprawdzonych danych pochodzących z wiarygodnych źródeł i zachowanie spokoju.  

O COVID-19 wiemy już sporo

O COVID-19 wiemy już sporo. Znamy przynajmniej 28 pacjentów zero i wiemy, że 24 spośród nich zaraziło się na tym samym mokrym targu w Wuhan. Wiemy też, że to wirus odzwierzęcy i że na szczęście ludzki system odpornościowy sobie z nim radzi, co oznacza, że w przeszłości się z nim zetknął. W efekcie umierają najsłabsi, pacjenci onkologiczni i z chorobami współistniejącymi, a sama pandemia ma charakter eliminacyjny. To z jednej strony dobra, a z drugiej zła wiadomość. 

Dobra, bo nasze leukocyty znają tego wroga, ale nie zawsze sobie z nim radzą, stąd przypadki śmiertelne. Zła, bo z powodu relatywnie niskiej śmiertelności i znacznej liczby zarażonych bezobjawowo wirus się rozprzestrzenia. Efekt to ponad milion potwierdzonych zachorowań na COVID-19 na wszystkich kontynentach. Mamy też ponad 60 tysięcy przypadków śmiertelnych i wszystko wskazuje na to, że będzie ich znacznie więcej. 

To, że COVID-19 nie jest sprawnym i szybkim zabójcą, jest jego siłą i musimy się do tego wirusa przyzwyczaić i radzić sobie, aż do czasu opracowania szczepionki i skutecznych leków. Chronimy się, a to oznacza kwarantannę i inne środki zaradcze. W efekcie gospodarka światowa dostała silny cios i wpada w recesje, a ludzie zaczynają panikować, a gdy panikujemy, to wyłączamy myślenie. Zaczyna też w niektórych kręgach królować głupota, stąd rosnąca popularność szarlatanów jak Pan Zięba, czy łączący COVID-19 z technologią 5G Pan David Icke.  

Głupota najbardziej zaraźliwą chorobą naszych czasów

Głupota towarzyszyła człowiekowi od samego początku naszej kariery na Ziemi. Na szczęście głupota jest chorobą całkowicie uleczalną. Powoduje ją lenistwo intelektualne, a zwalcza wiedza. Wiedza opiera się na konsensusie naukowym, który uzyskujemy, poddając krytyce odkrycia naukowe i uzyskując powtarzalność eksperymentów naukowych. Wiedza powstaje na skutek uczenia się, a uczenie jedynie wtedy, gdy pokonamy lenistwo. Jego pokonanie wymaga wysiłku, a tylko nieliczni z nas są na niego gotowi. Większość woli wygodnie siedzieć na kanapie i tkwić w swoim lenistwie. 

Leniwy żyje spokojniej, mniej się denerwuje, nie musi analizować i prowadzić dyskusji. Wreszcie nie musi denerwować się na wszechogarniającą głupotę, bo jej nie widzi. W efekcie głupota wciąż jest najbardziej zaraźliwą chorobą naszych czasów. Co gorsza, nie ma na nią lekarstwa ani szczepionki. Głupotę można co najwyżej leczyć objawowo, najczęściej z marnym skutkiem, lub ignorować.  

Głupota nie uznaje autorytetów i nie uznaje dowodów naukowych. Idealnie rozprzestrzenia się w dobie internetu i mediów społecznościowych. Dowody? Proszę bardzo. Ten tekst przeczyta niewielu, zaintrygowanych tytułem i szukających mądrych treści. W tym samym czasie miliony zajrzą na takie serwisy jak plotek czy pudelek i będą spędzać godziny na instagramie, bezproduktywnie gapiąc się na kolejne zdjęcia. Czy myślących upoważnia to do ignorowania głupoty? Uważam, że nie. Powinniśmy ją aktywnie zwalczać.

Żeby móc to robić, musimy wiedzieć, jak korzystać z danych i rozpoznawać wiarygodne źródła.

COVID-19 uśmiercił więcej Polaków niż grypa

Jako przykład rozprawmy się z jednym z mitów, który twierdzi że "na grypę umarło w Polsce więcej ludzi niż na COVID-19" i sprawdźmy dane.  

Państwowy Zakład Higieny (PZH) podał, że w poprzednim sezonie grypowym tzn. od 1 września 2018 r. do 7 kwietnia 2019 r. zdiagnozowano prawie 3,7 mln zachorowań i podejrzeń zachorowań. Odnotowano wówczas 143 zgony z powodu grypy, najwięcej od ponad pięciu lat. Ten sam PZH opublikował kilka dni temu dane dla tegorocznego sezonu grypowego (okres: 1 września 2019 - 31 marca 2020). Okazuje się że odnotowano 3 636 950 zgłoszeń przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę w Polsce. Z powodu grypy od początku sezonu zmarło 56 osób. 

Wniosek: COVID-19 już uśmiercił więcej Polaków niż grypa. Dlaczego tak się stało? Bo na grypę się szczepimy i od lat populacja ma styczność z konkretnym wirusem, dzięki czemu nasz system odpornościowy go zna. Tymczasem COVID-19 jest nową odmianą koronawirusa i musimy wypracować odporność stadną, czyli go przechorować (40-70% społeczeństwa) z wszystkimi tego dramatycznymi konsekwencjami, albo wynaleźć skuteczną szczepionkę i leki, które będą łagodzić objawy i przyśpieszać powrót do zdrowia.

Oczywiście warto też zdawać sobie sprawę, że w okresie od 1 stycznia do 31 marca 2020 roku zmarło na świecie z głodu ponad 2 miliony 380 tysięcy ludzi, na HIV/AIDS umarło prawie 400 tysięcy, z powodu chorób nowotworowych 2 miliony, a na drogach zginęło ponad 300 tysięcy kierowców i pieszych. W tym samym czasie mieliśmy też ponad 230 tysięcy ofiar malarii.  

Jest też inna ciekawa zależność. W samych Chinach COVID-19 z jednej strony odebrał zdrowie i życie ponad trzem tysiącom trzystu osobom, ale z drugiej uratował też wiele istnień. Przez dwa miesiące (od stycznia do końca lutego) dzięki radykalnej poprawie jakości powietrza najprawdopodobniej umrze tam 80-100 tys. osób mniej, niż gdyby przemysł chiński pracował pełną parą. 

Zmniejszenia emisji CO2

Wystarczy przypomnieć, że emisja dwutlenku węgla w tym czasie zmalała w Chinach o 25 proc, co odnotowały urządzenia pomiarowe w ramach NASA Earth Observatory. Te same urządzenia pomiarowe NASA odnotowały niespotykane wcześniej zjawisko braku smogu nad największymi chińskimi miastami i ośrodkami przemysłowymi. Analizy wpływu na zdrowie populacji Chin tego chwilowego zmniejszenia skażeń trwa. Dziś są jedynie wstępne szacunki. Zmniejszenia emisji CO2 odnotowujemy także w Europie i USA. Świat nauki podsumuje te dane i będziemy wyciągać wnioski pod koniec roku na bazie kolejnego raportu IPCC przygotowywanego na Szczyt Klimatyczny (COP26) w Szkocji, który z powodu COVID-19 został przełożony na 2021 rok.

Wracając do zanieczyszczenia powietrza, Europa też oddycha nieco lżej, za wyjątkiem Polski, gdzie na skutek kwarantanny siedzimy w domach i ogrzewamy się niskiej jakości węglem. Polski problem z tzw. niską emisją widać w dobie COVID-19 jak na dłoni. Jesteśmy na europejskiej mapie czerwoną wyspą z przekroczonymi normami WHO dla stężeń PM2,5, PM10 i benzo(a)pirenu. Na szczęście idzie wiosna i niedługo skończą się chłodne noce.

Z powodu niskiej jakości powietrza umiera na świecie 7 milionów ludzi

Trwają też badania nad wpływem obecnych w powietrzu szkodliwych substancji i ich zdolnością do wchodzenia w reakcję z COVID-19. Jeśli się okaże, że zanieczyszczone powietrze sprzyja przenoszeniu się COVID-19 z człowieka na człowieka, to będzie to kolejny argument dla zdwojenia wysiłków w celu poprawy jakości powietrza. Do polskiego smogu już się zdążyliśmy przyzwyczaić, ale przypomnę tutaj - opierając się na danych WHO - że  każdego roku z powodu niskiej jakości powietrza umiera na świecie 7 milionów ludzi, w samej Azji Południowej i regionie Pacyfiku 4 miliony. Polskie 48 000 ofiar rocznie w tym zestawieniu pozornie wygląda skromnie, ale jeśli zestawimy te dane z populacją zamieszkującą Polskę to okaże się, że jesteśmy w czołówce.

Przyjdzie czas na podsumowanie ofiar COVID-19, ale apeluję żeby obecnie trwająca pandemia nie przysłoniła danych, które znamy i które są efektem działań gospodarczych i modelu rozwoju, który nie jest zrównoważony. Dziś zatrzymała się cała gospodarka światowa i chcąc być dobrze zrozumianym, nie jest to powód do radości. Gospodarka powinna się rozwijać, a jak zadbać o jej zrównoważony rozwój wskazał ONZ w ramach koncepcji 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju z 2015 roku. Także Polska przyjęła tę koncepcję i sprawozdaje się przed ONZ ze stopnia wdrożenia kolejnych celów.

Recesja zwiększy globalne nierówności

Wracając do gospodarki, po wygaśnięciu pandemii znów ruszy ostro do przodu, żeby wydobyć się z recesji, a recesja zwiększy globalne nierówności i wpędzi miliony w biedę. Każda recesja najsilniej uderza państwa najsłabsze, a tych w oparciu o ONZ-etowski wskaźnik HDI mamy na 194 państwa świata ponad 50. Pytanie, czy skoncentrowane na wyjściu z kryzysu państwa wysoko rozwinięte w większości usytuowane na globalnej północy, będą patrzyły w stronę globalnego, znacznie biedniejszego południa i zdobędą się na solidarność i wsparcie. Obawiam się że nie, i będzie to jeden z najpoważniejszych negatywnych efektów COVID-19. Zwiększy się bieda, a wraz z nią pogorszy się jakość edukacji, by w efekcie zwiększyć rzesze czytelników plotkarskich portali czy klientów szarlatanów od lewoskrętnej witaminy C i perhydrolu. Zapewne skorzystają też wróżki i handlarze amuletami, a świat nauki dalej będzie czekał, aż pojawi się skuteczny młot na głupotę.