Zastanawiasz się, co w obliczu kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa robić z pieniędzmi? Jak uzbroić się we własną tarczę antykryzysową? Poprosiliśmy o pomoc ekspertów: razem z nami odpowiadają na najczęstsze pytania. Wspólnie radzimy, co robić, jeśli boimy się utraty pracy albo już dostrzegamy spadek dochodów.

KREDYTY

Co zrobić z kredytem złotowym

Jeśli ktoś ma problem ze spłatą swojego kredytu hipotecznego, to może wystąpić do banku z prośbą o przyznanie wakacji kredytowych. W praktyce oczywiście nie jest tak dobrze jak w teorii. Ale kilka możliwości mamy.

Co do zasady, w trudnej sytuacji możemy zgłosić się do banku z prośbą o przerwanie spłaty na 3 do 6 miesięcy.

W większości przypadków całej raty nie ominiemy, ale jej części możemy nie płacić.

Pamiętajmy tylko, że to kosztuje. Zazwyczaj przez okres niepłacenia części raty będą nam naliczane odsetki. Zawczasu poprośmy więc bank o dokładne wyliczenie.

Kolejne utrudnienie: niektóre banki uzależniają przyznanie wakacji kredytowych od braku zaległości w spłacaniu przez nas rat.

Czy wakacje kredytowe zawsze mają sens?

Nie. Nie zawsze.

Po pierwsze, oznaczają czasem dodatkowy koszt. Po drugie, jeśli skorzystamy z nich teraz, to w przyszłości nie będziemy już mogli tego zrobić. Nie decydujmy się więc na wakacje kredytowe zbyt pochopnie.

"Kluczowe jest to, żeby nie korzystać z tych wakacji, jeśli jeszcze tego nie potrzebujemy. Jeżeli jeszcze pracy nie straciliśmy, a obawiamy się tego, to oczywiście warto w banku o wakacje zapytać, ale jeszcze z nich nie korzystać. Bo jeżeli stracimy pracę, to bank może nam odmówić przyznania tych wakacji po raz drugi" - radzi analityk Expandera Jarosław Sadowski.

Kredyty walutowe

W pierwszej kolejności zapytajmy w naszym banku, jak wyglądają w nim wakacje kredytowe, czyli możliwość przynajmniej częściowego przerwania spłaty na kilka miesięcy.

Po drugie, pamiętajmy o istnieniu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców: jest on przeznaczony dla osób, które spłacają kredyt za dom lub mieszkanie, a straciły nagle pracę albo dochody.

Fundusz - zarządzany przez Bank Gospodarstwa Krajowego - może udzielić nam nieoprocentowanej pożyczki na spłatę rat. Przez maksymalnie 3 lata możemy dostawać po 2 tysiące złotych. Później oczywiście będziemy musieli to spłacić.

O szczegółach warunków skorzystania z pomocy Funduszu Wsparcia Kredytobiorców przeczytacie TUTAJ >>>>

Eksperci radzą, by nie wykonywać teraz żadnych nerwowych ruchów. Przewalutowanie kredytów walutowych na złotowe byłoby teraz nieopłacalne.

PODUSZKA FINANSOWA

Budowanie poduszki finansowej

Kto może, powinien postawić teraz na gromadzenie oszczędności - tak radzą eksperci. Skoro zapowiadają się gorsze czasy, to poduszka finansowa może okazać się wybawieniem.

"Przede wszystkim warto zgromadzić sobie jakąś poduszkę bezpieczeństwa, czyli kwotę, która pozwoli przetrwać okres, w którym będziemy szukali pracy, bo wtedy oczywiście trzeba będzie ponosić pewne wydatki, spłacać raty. Zawsze warto mieć jakąś poduszkę, a jeśli wcześniej nie udało się jej przygotować, to teraz warto próbować jakąś kwotę pieniędzy odłożyć" - podkreśla analityk Jarosław Sadowski.

Szybki debet lub karta kredytowa

Szykując się na gorsze kryzysowe czasy, warto pomyśleć o założeniu sobie linii kredytowej, czyli umówieniu się z bankiem, że będzie miał dla nas gotowe pieniądze do pożyczenia w razie problemów. Bez składania dodatkowych wniosków.

Opcja numer 1 to założenie sobie debetu. Wtedy, w razie problemów, możemy wydawać więcej, niż mamy. Oczywiście w przyszłości trzeba będzie to spłacić.

Podobnie działa kredyt odnawialny. Z tego kredytu nie musimy korzystać: kredyt po prostu czeka, gotowy do wykorzystania.

Inna opcja to założenie karty kredytowej.

"Jej przewagą jest to, że jeżeli odpowiednio z niej korzystamy, możemy w ogóle nic nie zapłacić za pieniądze, których użyjemy. Chodzi o tak zwany ‘grace period’, czyli okres bezodsetkowy, który w przypadku kart kredytowych wynosi 50-60 dni" - wyjaśnia analityk Bartosz Turek.

Chodzi o mechanizm polegający na tym, że jeżeli w ciągu wspomnianych 50-60 dni spłacimy zadłużenie, to unikniemy odsetek.

Oczywiście, jeśli musimy się zadłużać, to róbmy to bardzo ostrożnie, bo nie wiemy, jaka czeka nas przyszłość. Ostrożnie również z firmami - czy zwłaszcza pseudofirmami - "chwilówkowymi". Bo możemy wpaść w spiralę zadłużenia.

OSZCZĘDNOŚCI

Gdzie trzymać oszczędności?

Jeśli mamy tysiąc, 10 tysięcy, 100 tysięcy złotych, to - jak radzą specjaliści - warto zainteresować się obligacjami skarbowymi, czyli tymi sprzedawanymi przez państwo. Zwłaszcza tzw. obligacjami rodzinnymi przeznaczonymi dla osób, które otrzymują świadczenie 500+.

"To są obligacje, które gwarantują wręcz pokonanie inflacji. To znaczy: oprocentowanie obliczane jest w taki sposób, że jest to inflacja plus jakiś zysk. Więc to oprocentowanie zawsze jest wyższe od inflacji" - mówi Jarosław Sadowski z Expandera.

Pamiętajmy również, że bezpieczne są lokaty bankowe, bo one - jak i konta - są gwarantowane przez państwo do kwoty 450 tysięcy złotych na osobę (ustawowo: 100 tysięcy euro na osobę).

Uważajmy natomiast na oszustów. W internecie znajdziemy teraz wielu "magików" obiecujących zarabianie na kryzysie. To zazwyczaj naciągacze. Jeśli ktoś gwarantuje wysoki zysk - to po prostu kłamie.

Czy lokaty mają sens?

Masz trochę oszczędności i nie wiesz, co z nimi zrobić, a obawiasz się utraty pracy albo obniżenia pensji? Eksperci radzą, by pomyśleć o lokacie. Ona uchroni nas przed stratami, da niewielki zysk, a co najważniejsze: nie zamrozi nam gotówki.

Pamiętajmy, że jest to instrument finansowy, z którego zawsze możemy zrezygnować, jeśli będziemy nagle potrzebować pieniędzy.

"Wtedy możemy lokatę zlikwidować i dostać pieniądze, tylko niestety bez odsetek albo tylko z częścią odsetek" - mów analityk Bartosz Turek.

Dlatego stawiajmy na lokaty krótkoterminowe.

Jedynym minusem lokat jest fakt, że nie przynoszą wielkich zysków - ale zabezpieczają za to przed stratami.

Jak zakładać lokaty?

Specjaliści radzą, byśmy - jeśli nie jesteśmy ekspertami - umieszczali oszczędności na bezpiecznych lokatach, które w razie czego będzie można zerwać.

"Jeśli spodziewamy się, że z posiadanego kapitału część będzie nam potrzebna, to najlepszym rozwiązaniem jest założenie kilku lokat na mniejsze kwoty - a nie jednej dużej. Wtedy wystarczy, że zerwiemy część lokat, a nie wszystkie. W takiej sytuacji zachowamy część zysku, bo odsetki stracimy tylko za zerwane lokaty" - wyjaśnia Bartosz Turek, analityk HRE Investments.