Minister gospodarki i finansów Francji Bruno Le Maire poinformował, że rząd opracował listę firm, które mogą potrzebować pomocy od państwa - od zastrzyku kapitału po całkowitą nacjonalizację. Porównał obecną sytuację gospodarczą do tej z czasów Wielkiego Kryzysu.

Na antenie radia France Info minister przekazał, że nie może podać nazw firm z listy, ale - jak to ujął - firmy te wiedzą, że mogą liczyć na wsparcie rządu w związku z sytuacją gospodarczą w następstwie pandemii koronawirusa.

"Nacjonalizacja jest oczywiście ostatecznością, ale nie możemy tego wykluczyć" - powiedział Le Maire, porównując obecny kryzys gospodarczy z Wielkim Kryzysem. Kryzys z lat 1929-33 był największym załamaniem gospodarczym w historii kapitalizmu. Objął praktycznie wszystkie kraje i praktycznie wszystkie dziedziny gospodarki.

Minister wezwał dużych dystrybutorów żywności do "podjęcia nowego wysiłku: zaopatrywania się w produkty francuskie", podkreślając, że podczas kryzysu francuska gospodarka będzie potrzebowała - jak to ujął - "patriotyzmu gospodarczego".

"Wiem, że (te marki) to zrobią, ponieważ solidaryzują się w tym kryzysie (...) w taki sposób, aby nasi rolnicy nie zostali ukarani tą decyzją" - powiedział Le Maire, odnosząc się do poniedziałkowej decyzji premiera Edouarda Philippe'a dotyczącej zamknięcia targowisk we Francji. Dodał, że chodzi w szczególności o takie produkty, jak owoce i warzywa, mięso i ryby.

Szef francuskiego rządu ogłosił w poniedziałek wieczorem zamknięcie targów żywności na świeżym powietrzu z pewnymi wyjątkami. Ten obowiązujący od wtorku zakaz może zostać zniesiony w niektórych gminach, gdy takie targowisko jest - jak powiedział Philippe - "czasami jedynym (miejscem) zapewniający dostęp do świeżych produktów".

Według najnowszych danych od początku epidemii koronawirusa we Francji stwierdzono 19 856 przypadków zakażeń i 860 ofiar śmiertelnych. Na świecie łącznie odnotowano dotąd 377 tys. zakażeń i 16 520 zgonów.