"Można było uczyć się od niego, jak cieszyć się życiem" - tak zmarłego w nocy Jerzego Gruzę wspomina w rozmowie z RMF FM jego przyjaciółka i aktorka Tatiana Sosna-Sarno. Reżyser zmarł w wieku 87 lat.

To człowiek z ogromnym poczuciem humoru. Co kilka chwil sypał żartami, często na własny temat, nawet na łożu śmierci. Każdego dnia coś zobaczył, coś wymyślił, kogoś podejrzał. Jakaś młoda dziewczyna mu się spodobała, mówił wtedy z uśmiechem "Młode dziewczyny mnie już teraz tylko karmią" - wspomina w rozmowie z RF FM Tatiana Sosna-Sarno. Dziś dużo osób dzwoni do mnie i mówią: "Słuchaj, tyle miał mi jeszcze powiedzieć, tyle mnie nauczyć" - dodaje. 

Jerzy Gruza wczoraj bardzo mocno ścisnął mnie za rękę. Dzisiaj myślę o tym, że może chciał się w ten sposób pożegnać. Uścisk był tak mocny, że prawie nie mogłam się wyrwać - podkreśla Tatiana Sosna-Sarno.


"Potrafił obserwować ludzi"

Był wielkim inteligentem, o wielkim sercu, dowcipnym. Czasami bywał nieprzyjemny i sarkastyczny dla ludzi. Ale trzeba było go znać. On sam o sobie mówił, że nawet jeśli kogoś ochrzania, to tylko tych, których lubi. A jeżeli miał do kogoś obojętny stosunek, to był grzeczny i nie zwracał uwagi. Przede wszystkim uważnie obserwował ludzi - dodaje. 

"Codziennie gdzieś wychodził"

Jerzy Gruza był fajnym kumplem i niezwykle zabawowym człowiekiem. Miał taką cechę, że codziennie gdzieś wychodził. Tłumaczył, że tak mu zalecił lekarz. Niektórzy mówili mu "Wie pan, starszy człowiek, może nie powinien...". On wtedy reagował zdecydowanie pytając "Kto jest stary? Bo chyba nie ja". Umawiał się na spotkania z ludźmi, był gawędziarzem. Gdy Jerzy Gruza przychodził na takie spotkania, większość osób nic nie mówiła. Chciał, żeby te rozmowy prowokowały do myślenia. Mówił: "Będziesz miał o czym myśleć, jak posłuchasz tego tematu". Zachęcał "Rozmawiajmy o czymś, co nas podniesie". W sensie intelektualnym wspaniałe rozmowy, dużo można było się od niego nauczyć - wspomina Tatiana Sosna-Sarno.

Bliscy i przyjaciele Jerzego Gruzy podkreślają, że był smakoszem życia. Interesował się kinem, śledził Oscary, czytał gazety, bardzo lubił podróżować, bardzo lubił dobre jedzenie. Jak nie miał apetytu, tłumaczyliśmy lekarzom, że będzie jadł to, co mu smakuje. Zamówił sobie niedawno kawior, jeszcze w czwartek poprosił mnie o przywiezienie różowego wina - dodaje Tatiana Sosna-Sarno. 


Opracowanie: