Makabryczna napaść na północy Meksyku. W ataku zginęły co najmniej trzy kobiety i sześcioro dzieci. To amerykańscy mormoni - niektóre ofiary spłonęły żywcem.

Jak informują lokalne media, ofiary to członkowie rodziny LeBaron, powiązanej ze społecznością mormonów. Ich członkowie osiedlili się w północnym Meksyku pod koniec XIX wieku - uciekli z USA przed prześladowaniami ze względu na ich tradycje, m.in. poligamię. 

Krewny ofiar Julian LeBaron opisał wydarzenie jako "masakrę" i dodał, że niektóre ofiary spłonęły żywcem. Mężczyzna poinformował, że jego kuzynka jechała na lotnisko, kiedy została zaatakowana i zastrzelona w swoim samochodzie razem z czworgiem dzieci na obszarze, w którym działają przemytnicy narkotyków i "wszelkiego rodzaju bandyci" - pisze AFP. 

LeBaron dodał, że jego bliscy odnaleźli spalony samochód, w którym były zwłoki. Po kilku godzinach odnaleziono kolejne dwa samochody, w których były ciała dwóch kobiet i dwojga dzieci. Pięcioro dzieci, wśród których jedno było postrzelone, zdołało uciec i dotrzeć do domu - dodał. Jedna dziewczynka uciekła do lasu i zaginęła.

Niebezpieczny region

Do zdarzenia doszło w poniedziałek między stanami Chihuahua i Sonora przy granicy z USA. Lokalne władze wydały w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym poinformowano o wszczęciu dochodzenia w sprawie; dodano, że niektóre osoby uznano za zabite i niektóre za zaginione. Na miejsce oddelegowano dodatkowe siły bezpieczeństwa.

AFP informuje, że brat Juliana LeBarona, Benjamin, który był założycielem grupy walczącej z przestępczością SOS Chihuahua, został zamordowany w 2009 roku.

Kościół mormonów został założony w 1830 roku przez Josepha Smitha, któremu - jak twierdził - anioł Moroni objawił święte pismo nowej wiary, Księgę Mormona. Mormoni uważają się za chrześcijan, głoszą boskość Chrystusa, ale ich doktryna różni się w wielu istotnych punktach od głównego nurtu chrystianizmu. Do Kościoła mormońskiego należy około 6 milionów ludzi w USA i ok. 8 milionów w innych krajach.