Prymas Polski poinformował, że trwają prace nad powołaniem funduszu solidarnościowego, który ma pomagać osobom wykorzystanym seksualnie przez duchownych. "Zostało to zapowiedziane podczas poprzedniej Rady Stałej (Episkopatu – PAP)" – powiedział abp Wojciech Polak w telewizji TVN 24.

Prymas poinformował, że po przedstawieniu propozycji stworzenia funduszu solidarnościowego i jej akceptacji przez radę zwrócił się do prawników o opracowanie statutu funduszu. Mam nadzieję, że (...) biskupi diecezjalni w sierpniu dostaną już projekt takiego statutu - podkreślił.

Zapewnił, że na powstanie funduszu nie trzeba będzie długo czekać. Naprawdę nam na tym zależy (...). My widzimy, że (...) musimy wszystko zrobić, żeby (osobie skrzywdzonej - PAP) zaproponować konkretną pomoc - oznajmił. Wyjaśnił, że chodzi o wsparcie finansowe umożliwiające m.in. pomoc psychologiczną, "czy pomoc na leki". Podkreślił, że zanim fundusz zacznie działać, formy i okoliczności pomocy muszą zostać dokładnie określone.

Metropolita gnieźnieński zwrócił uwagę, że fundusz solidarnościowy nie miałby służyć wypłatom odszkodowań. Odróżniamy to od odszkodowania. Nazywamy to funduszem solidarności, który ma pomagać tym osobom (pokrzywdzonym - PAP) - powiedział. Jeżeli chodzi o odszkodowanie czy zadośćuczynienie, to powinniśmy się stosować do obowiązującego w Polsce prawa. Czyli, jeżeli sąd taką rzecz zasądzi, to Kościół nie jest ponad prawem - oznajmił.

Abp Polak wskazał, że wśród członków kościoła instytucjonalnego "jest konieczność większego zrozumienia, empatii" wobec pokrzywdzonych przez duchownych. Kiedy te osoby (poszkodowane - PAP) przychodzą i składają zawiadomienie, one są w szczególnej sytuacji życia. Podkreślił, że w każdej diecezji powstały "normy postępowania, które mają chronić i bronić dzieci, nie Kościół". Tu nie chodzi o papier, chodzi o ludzi - podkreślił.

W ocenie prymasa najważniejszym "narzędziem", które pomoże Kościołowi uporać się z nadużyciami seksualnymi, których dopuścili się duchowni jest "instrukcja papieża Franciszka".

Działania Franciszka poprzez to nowe prawo, które jest w dokumencie papieskim (motu proprio "Vos estis lux mundi" opublikowane 9 maja 2019 r. - PAP) zawarte, pomoże w sprawdzeniu i zobaczeniu, jaka ta rzeczywistość jest, czy mamy do czynienia z taką rzeczą jak tuszowanie, czy jest to rzeczywistość nieświadomości, czy obojętności, czy lęku, czy nieumiejętności rozwiązywania tych spraw - stwierdził prymas.

Według abp. Polaka kryzys jest spowodowany tym, że są w Kościele grzechy i przestępstwa pedofilii. Musimy zmagać się i walczyć o to, żeby oczyścić Kościół z grzechu i przestępstwa. To przede wszystkim bardzo mocno tkwiąca mentalność, mentalność oblężonej twierdzy, ale także, myślę, lęku, że to jest trudny problem (...). Być może komunikacja tego problemu jest trudna. Biskupi sprawy rozwiązywali, ale nie potrafili o nich mówić, na zewnątrz, nie komunikowali - powiedział abp Polak.

Arcybiskup zapytany, czy jest zadowolony, że "władza uznała za konieczną obronę Kościoła" po ujawnieniu przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich, odpowiedział, że "to zawsze jest sytuacja, w której kościół staje się instrumentem (...) staje się wykorzystany".

Dziennikarka dopytywała, czy prymas "podpisałby się pod słowami", że "ręka podniesiona na Kościół, to jest ręka podniesiona na Polskę"? Ja nie widzę tej ręki, która jest podniesiona na Kościół. Jeżeli Kościół przeżywa dzisiaj różne trudności i wyzwania, o których mówimy (...) to one mają służyć oczyszczeniu Kościoła, a nie sytuacji, że Kościół byłby przez kogoś w jakimś sensie piętnowany - odpowiedział.

Ocenił, że "film pana Sekielskiego nie był atakiem na Kościół, był pokazaniem poprzez świadectwa osób pokrzywdzonych (...) rzeczywistości, w której mamy działać jako Kościół". Jako Kościół mamy odpowiadać na to, co się konkretnie dzieje, co jest ujawniane. To jest nawet w pewnym sensie przejawem pewnej troski, żeby się Kościół oczyścił - dodał.

Musimy wszystko zrobić, żeby osoby (skrzywdzone, wykorzystane - PAP) naprawdę troską otoczyć - podkreślił. Zapewnił, że słowo "przepraszam", które wypowiedział po filmie Sekielskiego jest dla niego bardzo zobowiązujące. Wszystko trzeba czynić, żeby to naprawić - powiedział.