Uczniowie z okolic Zielonej Góry obawiają się, czy wystarczy miejsc w szkołach średnich. Sprawa jest poważna, bo czasu na złożenie dokumentów i wybór wymarzonej placówki zostało już niewiele.

Wciąż nie wiadomo, czy w liceach, technikach i innych szkołach średnich wystarczy miejsca dla wszystkich zainteresowanych. Problemem jest tzw. podwójny rocznik, czyli jednoczesne zakończenie szkół podstawowych przez gimnazjalistów i ósmoklasistów. Ograny zarządzające szkołami będą miały poważny problem z zapewnieniem miejsc w klasach wszystkim, którzy by tego chcieli. Takie właśnie obawy spędzają sen z powiek tegorocznym absolwentom z okolic Zielonej Góry w Lubuskiem. 

Świdnica jest oddalona dokładnie 11 km od centrum Zielonej Góry. Jedyną we wsi szkołę podstawową zakończy w tym roku około stu osób. Większość z nich planowała kontynuację kształcenia w Zielonej Górze. Podobny kierunek obierali co roku ich starsi koledzy, którzy kończyli tę samą szkołę. W tym roku uczniowie nie wiedzą jednak na czym stoją.

Na niedawnych targach absolwentów w Zielonej Górze pojawiła się informacja, że w szkołach będzie około czterech tysięcy miejsc. W kwietniu okazało się, że tych miejsc będzie tylko 2900. Zielonogórskich absolwentów jest około 2800, więc tak naprawdę zostaje tylko sto miejsc dla wszystkich pozostałych gmin spoza Zielonej Góry - tłumaczy wicedyrektor szkoły w Świdnicy Beata Strzelczyk.

Do szkoły dotarła informacja, że po zakończeniu pierwszego etapu rekrutacji, priorytetowo mają być potraktowani uczniowie z Zielonej Góry albo młodzież, która kończyła szkoły w tym mieście.

Część uczniów ze Świdnicy, chcąc ratować się w tej sytuacji, przemeldowała się do Zielonej Góry. Młodzież obawia się jednak, że nawet takie rozwiązanie nie pomoże, jeśli komisje rekrutacyjne wezmą pod uwagę to, gdzie znajduje się szkoła, którą kończył kandydat.

Nie podoba mi się to jak prezydent Kubicki [prezydent Zielonej Góry - przyp.red.] nas traktuje, bo z uwagi na to, że nie mieszkamy w mieście, po prostu urodziliśmy się poza miastem, jesteśmy dyskryminowani. Takie coś nie powinno mieć miejsca w dzisiejszych czasach. Może dojść do takiej sytuacji, że będziemy mieli mniej punktów, mimo lepszych wyników w nauce, tylko dlatego, że nie mieszkamy w Zielonej Górze - tłumaczy Eryk, który w tym roku kończy świdnicką podstawówkę.

Rodzice uczniów ze Świdnicy zorganizowali w szkole spotkanie informacyjne w tej sprawie. Zaprosili na nie prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego, który nie przyszedł. Podobne problemy mają też uczniowie z Nowogrodu Bobrzańskiego, w którym rodzice również zorganizowali podobne zebranie. Zaprosili na nie m.in. przedstawiciela powiatu, od którego usłyszeli, że sprawę można rozwiązać jedynie na szczeblu centralnym - w Ministerstwie Edukacji.

Miasto: Nie mieliśmy innego wyjścia

Zielona Góra jest miastem na prawach powiatu grodzkiego. Oznacza to, że kształcenie na szczeblu szkół średnich organizuje wydział oświaty urzędu miasta, a nie jak w większości miast podobnej wielkości - starostwo powiatowe. Tym samym gminy przylegające do miasta należą do innych powiatów. Formalnie to na ich barkach spoczywa obowiązek utworzenia miejsc w szkołach średnich, na swoim terenie.

Wszyscy uczniowie, uczący się w Zielonej Górze są utrzymywani z podatków mieszkańców Zielonej Góry. To jest pytanie, które trzeba by zadać ościennym gminom i powiatom, bo myślę, że to dla nich bardzo wygodne, że wszyscy mają iść do Zielonej Góry, gdzie dopłacamy do oświaty bardzo duże pieniądze, a u siebie utrzymują kilka skromnych szkółek - tłumaczy szef zielonogórskiego wydziału oświaty Jarosław Skorulski.

Urzędnicy tłumaczą, że musieli zmniejszyć liczbę oddziałów ze względu na zbyt niską subwencję oświatową w przeliczeniu na pojedynczego ucznia, przy tzw. podwójnym roczniku, który będzie starał się o przyjęcie do szkół średnich. Miasto jest przygotowane na utworzenie 101 oddziałów, co przekłada się na 2921 miejsc dla uczniów w tegorocznym naborze do szkół średnich. Samorząd zaproponował, by to gminy dopłacały do kształcenia uczniów ze swojego terenu. Wtedy można byłoby zwiększyć liczbę klas i miejsc dla kandydatów.

Wyniki pierwszego etapu rekrutacji do zielonogórskich szkół średnich mają być znane 4 lipca.  

Problemy związane z tzw. "podwójnym rocznikiem" mogą się pojawić również w Krakowie. W stolicy Małopolski może zabraknąć nauczycieli. Brakuje praktycznie nauczycieli każdej specjalności. Ilu ich brakuje będziemy wiedzieli dopiero po zakończeniu rekrutacji. (...) To będzie ogromne wyzwanie dla dyrektorów - podkreślał w rozmowie z RMF FM rzecznik krakowskiego magistratu Dariusz Nowak.



Opracowanie: