Zorganizowany z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego "okrągły stół oświatowy" został zbojkotowany przez organizujące nauczycielski strajk związki zawodowe oraz znaczną część środowisk opozycyjnych. Można naturalnie spierać się o jego formułę, ale jednak warto zastanowić się nad możliwością spokojnej rozmowy na istotne tematy oświatowe przedstawicieli bardzo różnych środowisk. Im bowiem szerszy będzie zestaw uczestników takiej rozmowy, tym większe szanse na wypracowanie rozwiązań, które będą w miarę powszechnie akceptowane. Mam nadzieję, że dla ludzi rozsądnie myślących jest sprawą oczywistą, że polska edukacja nie jest własnością rządu czy też opozycji, ale wszystkich Polaków.

Zorganizowany z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego "okrągły stół oświatowy" został zbojkotowany przez organizujące nauczycielski strajk związki zawodowe oraz znaczną część środowisk opozycyjnych. Można naturalnie spierać się o jego formułę, ale jednak warto zastanowić się nad możliwością spokojnej rozmowy na istotne tematy oświatowe przedstawicieli bardzo różnych środowisk. Im bowiem szerszy będzie zestaw uczestników takiej rozmowy, tym większe szanse na wypracowanie rozwiązań, które będą w miarę powszechnie akceptowane. Mam nadzieję, że dla ludzi rozsądnie myślących jest sprawą oczywistą, że polska edukacja nie jest własnością rządu czy też opozycji, ale wszystkich Polaków.
Zdj. ilustracyjne / Marcin Bielecki /PAP

Inicjatywa premiera była w znacznej mierze spowodowana dramatyczną sytuacją, do jakiej doszło w oświacie w wyniku nauczycielskiego strajku. Sprawił on, że sprawy polskiej edukacji stały się głównym tematem rozmów w różnych środowiskach. Można zżymać się, że dopiero teraz dochodzi do próby podjęcia powszechnej debaty o stanie polskiej oświaty i perspektywach jej naprawy, ale jednak warto zauważyć, że przez prawie trzydzieści lat III Niepodległości takiej inicjatywy nie było. Może więc warto przełamać wzajemne urazy i spróbować porozmawiać, gdyż niezależnie od tego, kto będzie w Polsce rządził, nasze problemy oświatowe samoistnie nie znikną.

Miałem okazję uczestniczyć w piątkowym spotkaniu inaugurującym ową debatę oświatową i muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony jej przebiegiem. Zdecydowana większość wypowiedzi miała bardzo merytoryczny charakter i była prezentacją różnych stanowisk dotyczących rozwiązywania naszych problemów edukacyjnych. Tak na marginesie, pojawiające się zarzuty o nadreprezentacji rodziców uważam za chybione, gdyż to właśnie oni jako obywatele RP muszą poczuć się właścicielami polskich szkół. Zresztą ich wypowiedzi dotykały rozmaitych, ale bardzo istotnych kwestii dotyczących naszej oświaty. Sądzę, że warto byłoby, aby wszyscy uświadomili sobie, że rodzice pragną mieć istotny wpływ na edukację swoich dzieci i jest to pragnienie, jak najbardziej naturalne.     

Od wtorku debata ma odbywać się w pięciu zespołach problemowych: nauczyciel w systemie edukacji, jakość edukacji, nowoczesna szkoła, uczeń w systemie edukacji, rodzice w systemie edukacji. Jak widać jest to szeroki zestaw problematyki oświatowej, dalece wykraczający poza kwestie płacowe nauczycieli. Jednak - co trzeba podkreślić - będą one centralnym punktem dyskusji w zespole, który zajmie się problematyką nauczycielską. Mam nadzieję, że efektem prac w tym obszarze tematycznym będzie, poza propozycją podwyższenia nauczycielskich wynagrodzeń, również propozycja ich nowego systemu, premiująca nauczycieli wyróżniających się i bardzo dobrych. Jeżeli nie powstanie bowiem motywacyjny system nauczycielskich wynagrodzeń to problemy związane z nimi będą regularnie powracały. Stąd też trzeba wreszcie podjąć niełatwy trud zbudowania kryteriów oceny nauczycielskiej pracy, a następnie powiązania uzyskiwanych przez nauczycieli ocen jakości ich pracy z wysokością podwyżek. I tak nauczyciel z wyróżniającą oceną pracy uzyskiwałby podwyżkę w wysokości np. 1000 zł, a osoba z oceną bardzo dobrą zwiększenie wynagrodzenia o ½ tej kwoty, natomiast nauczyciel z oceną dobrą nie otrzymywałby żadnej podwyżki, a taki, który miałby ocenę negatywną automatycznie byłby zwalniany. W takim systemie wreszcie mielibyśmy szansę na autentyczne premiowanie najlepszych, twórczych, pełnych pasji nauczycieli oraz uniemożliwianie pracy w tym zawodzie ludziom, którzy wykonują ją na bardzo niskim poziomie. W ten sposób doszłoby do uelastycznienia nauczycielskiego rynku pracy. Sądzę, że naturalnym efektem takiego systemu wynagrodzeń byłoby podejmowanie tej pracy przez najlepszych absolwentów, najlepszych polskich uniwersytetów, gdyż mieliby oni poczucie, że poprzez swoją wysokiej jakości pracę będą regularnie podwyższali poziom swojego wynagrodzenia. Równocześnie byłby to najskuteczniejszy sposób na poprawę jakości pracy polskich placówek oświatowych. Kluczem otwierającym realne szanse na sukces takiego systemu jest opracowanie maksymalnie zobiektywizowanych kryteriów oceny nauczycielskiej pracy oraz przygotowanie dyrektorów do ich profesjonalnego stosowania. Zresztą kwestia wynagrodzeń dyrektorów powinna być w podobny sposób rozwiązana.

Innym problemem nauczycielskim, który powinien zostać na nowo przemyślany, jest system awansu zawodowego nauczycieli. Obecny to w istocie bardzo zbiurokratyzowana procedura, w której nie tyle liczy się jakość nauczycielskiej pracy, ile zbiór zgromadzonych przez nauczyciela dokumentów. Trzeba szczególnie nachylić się nad nauczycielskim stażem, wprowadzając na jego zakończenie państwowy egzamin nauczycielski. To właśnie na tym etapie powinny odpadać osoby, które nie mają żadnych szans na osiągnięcie odpowiedniego poziomu swojej pracy (obecnie niezaliczenie stażu stanowi nie lada "wyczyn").

Pragnę podkreślić, że bez wprowadzenia do naszej oświaty autentycznie motywacyjnego systemu wynagrodzeń mamy minimalne szanse na rozwiązanie trapiących nasze szkolnictwo problemów. Naturalnie trzeba również podjąć pracę nad zakresem nauczycielskiej autonomii w kontekście obowiązku realizacji podstawy programowej. W tej materii istotne znaczenie ma otwarcie przed nauczycielami szerszych możliwości tworzenia autorskich programów nauczania i rozwiązań dydaktycznych. Przy czym nie można nie zaznaczyć, że takie możliwości mogą umiejętnie wykorzystać tylko bardzo dobrze wykształceni nauczyciele.

Rozmawiając o jakości pracy naszych szkół nie sposób nie wspomnieć o niskim poziomie kształcenia w zakresie przedmiotów ścisłych. Bez podjęcia zdecydowanych kroków w tej materii będziemy mieli coraz większy problem z młodymi ludźmi właściwie przygotowanymi do studiów na kierunkach ścisłych, technicznych i przyrodniczych, a bez dobrze wykształconych absolwentów tych kierunków będziemy mieli potężne kłopoty z autentycznym rozwojem Polski.

W tym tekście zasygnalizowałem jedynie niektóre z ogromnie istotnych problemów naszej oświaty, które trzeba rozwiązać dla dobrej polskiej przyszłości. Zainaugurowana w piątek debata oświatowa stwarza na to pewną szansę. Na ile zostanie ona wykorzystana przekonamy się już niebawem. Być może owa debata przekształci się w prawdziwą narodową dyskusję na temat edukacji...