Ostatecznie w wyścigu o fotel głowy państwa wystartowało 39 kandydatów. To pewne, że główny bój stoczy się jednak tylko między trójką z nich. W przedwyborczych sondażach niezmiennie od dłuższego czasu przoduje komik i aktor Wołodymyr Zełenski (17,8 proc.). Obecny prezydent Petro Poroszenko może liczyć na wsparcie 11,7 proc. wyborców, a była premier Julia Tymoszenko 8,2 proc. Stawką jest jednak nie tylko najważniejsze stanowisko w państwie. Wynik uzyskany w wyborach prezydenckich przez danego kandydata, otwiera też furtkę do wyborów parlamentarnych i pozwala wnioskować, że spora liczba głosów teraz to też spora liczba głosów jesienią. O tym, że sondaże to tylko sondaże, o tym, że społeczeństwo Ukrainy jest w kwestii wyborów mocno podzielone i wreszcie o fenomenie jakim jest największe poparcie dla kandydata, który nigdy w polityce nie był – rozmawiamy z prof. Markiem Figurą z Instytutu Wschodoznawstwa UAM w Poznaniu.

Mateusz Chłystun, RMF FM: Komik telewizyjny i aktor Wołodymyr Zełenski prowadzi w rankingach. Z czego to wynika?

Prof. Marek Figura: Głównie wynika to z rozczarowania społeczeństwa ukraińskiego dotychczasowymi politykami i całą klasą polityczną. To rozczarowanie jest powszechne i powiązane też z obniżeniem poziomu życia, do czego doszło w ostatnich latach. Chociaż obecnie jest pewien trend wznoszący, ale on następuje po okresie dość gwałtownego spadku, który był wynikiem tego co działo się pięć lat temu. Najpierw Rewolucji Godności, ale też interwencji rosyjskiej, oderwania Krymu, konfliktem w Donbasie. To wszystko mocno uderzyło w ukraińską gospodarkę. Efektem tego wszystkiego był m.in. spadek wartości hrywny. Objawiły się też negatywne skutki reform, które przynajmniej połowicznie się udały, ale w wielu wypadkach polegały na urynkowieniu cen, które wcześniej były regulowane. Zwłaszcza chodzi o ceny gospodarki mieszkaniowej, ogrzewanie. Bardzo mocno wzrosła cena gazu. Koszty bytowe bardzo wzrosły, a za tym nie nadążają w żaden sposób zarobki. Kryzys objawił się także zahamowaniem produkcji głównie przemysłu ciężkiego. Ludzie próbowali sobie jakoś z tym radzić, ale bardzo wielu musiało wyemigrować. W tym także do Polski.

Czy w kontekście tego co Pan mówi, możemy przyjąć, że szanse Poroszenki na reelekcję są nikłe?

Tak kategorycznie chyba nie możemy powiedzieć. Prezydent nadal cieszy się pewnym poparciem, ono nie jest tak duże, jak przed pięcioma laty. Wtedy Poroszenko uzyskał ponad 50 proc. głosów i udało mu się wygrać w pierwszej duże. To była nadzwyczajna sytuacja. Jego poparcie dzisiaj jest mniejsze, rzeczywiście jest liderem tzw. antyratingu, czyli bardzo wielu wyborców mówi, że w żadnym razie nie będzie na niego głosować. Pamiętajmy, że to się może zmienić w drugiej turze. Jeśli uda mu się do niej wejść, to będzie początek nowej fazy rozgrywki. Bardzo wiele osób mówi, że nie podoba im się Poroszenko, ale zaznaczają przy tym, że i tak zostanie wybrany na drugą kadencję. Nie ufają sondażom. To raz, a dwa - lider tych sondaży też przez wielu nie jest traktowany poważnie. Deklaracja, że będzie się głosować na Zełenskiego jest takim głosem protestu, wyrazem niezadowolenia. To często nie jest głos na samego Zełenskiego, o którego programie zresztą trudno mówić (kandydat nie ogłosił konkretnego programu przed pierwszą turą - przyp. red.) Natomiast jest to albo też głos protestu, albo też głos na tego prezydenta, którego Zełenski wykreował w serialu "Sługa Narodu". Gra tam takiego ludowego prezydenta, nauczyciela, który przez przypadek został prezydentem i jest swoistym ucieleśnieniem wyobrażeń mas, jak powinien działać prawdziwy prezydent, który byłby po stronie zwykłych ludzi, a nie oligarchów i często zdeprawowanej klasy politycznej.

Ale czy to wyobrażenie może się przełożyć na ostateczny wynik wyborów?

To bardzo ciekawa sprawa, ale ja myślę, że wiele osób może się zawahać już przy samej urnie, a zwłaszcza w drugiej turze. Aktualne jest pytanie czy rzeczywiście będą chcieli mieć takiego prezydenta i co tutaj przeważy. Musimy pamiętać, że prezydent na Ukrainie ma bardzo poważne kompetencje jeśli chodzi o politykę zagraniczną, sprawy związane z obronnością. Czy każdy będzie pasował do tego wyobrażenia jak powinien wyglądać ten naczelny dowódca sił zbrojnych w kraju,  który przywiązuje tak wielką uwagę do sytuacji na wschodzie Ukrainy?  To jest pytanie otwarte, ale myślę, że bardzo wielu ludzi jest na tyle niezadowolonych, że są w stanie głos oddać. Głos, który w dużej mierze będzie głosem protestu.


Jedyna kobieta wśród faworytów, Julia Tymoszenko. Dla wielu kontrowersyjna postać, szczególnie jak prześledzimy ostatnie jej lata działalności jako premiera. Możemy ją postrzegać jako groźnego rywala dla pozostałej dwójki?

Na pewno. Do początku tego roku była liderką sondaży. Wydawało się, że to będzie najgroźniejszy rywal dla urzędującego prezydenta. Widać to chociażby po obecności kilku takich technicznych kandydatów, których łączy z Julią Tymoszenko to samo nazwisko, imię czy też płeć. Te pozostałe panie wyglądają ewidentnie jakby miały odbierać głosy byłej premier. Jest jeszcze kandydat o tym samym nazwisku - Jurij Władimirowicz Tymoszenko, który oficjalnie jest bezrobotny, ewidentnie został wysunięty po to, żeby ktoś mógł się np. pomylić. W zależności od firmy, która przeprowadza sondaże, Julia Tymoszenko jest zazwyczaj na trzecim miejscu. Pytanie na ile te sondaże się sprawdzą i na ile są wiarygodne. Na ile występuję tam jakiś efekt przekłamania czy to wynikającego z przyjętej metodologii badawczej, czy to celowego. Niewątpliwie jednak Julia Tymoszenko bardzo się liczy.


Jeśli tak się stanie, że Zełenski zostanie wybrany na prezydenta to czy on pana zdaniem w ogóle odnajdzie się w świecie w polityki? W jakim kierunku pójdzie Ukraina pod rządami komika i aktora?

To jest chyba największa zagadka tych wyborów. Jeśli to byłby inny polityk i miałby takie wyniki sondaży, to mielibyśmy niemal pewność, że wygra. Trzy tygodnie dzielą pierwszą turę od drugiej, więc wiele się jeszcze może wydarzyć, ale czy Zełenski będzie w stanie zbudować swoje zaplecze polityczne? Trzeba pamiętać, że on też lansuje swoją partię o nazwie Sługa Narodu. Ona ma wystartować jesienią w wyborach parlamentarnych. Najprawdopodobniej za Zełenskim stoi też jeden z największych oligarchów ukraińskich Ihor Kołomojski, mający silną pozycję w gospodarce i mający ambicje polityczne. Mówię prawdopodobnie, bo swój program Zełenski realizuje właśnie w jego telewizji 1+1. Kołomojski ma dużo żalu do Poroszenki, bo najpierw z nim pracował, ale później się poróżnili i został odsunięty na boczny tor. Nie obyło się także bez różnych skandali zwłaszcza wokół nacjonalizacji banku Kołomojskiego o nazwie Privat Bank, który został mu odebrany przez państwo. Sam urzędujący prezydent ma nie tylko czystą kartę, ale jest też czynnym biznesmenem. Jest jednym z oligarchów. Dla przykładu - ostatnio bardzo uderzyła w jego reputację afera związana z dostawami dla wojska. Jeden z jego najbliższych współpracowników był zamieszany w dostawę przepłaconego i bardzo słabej jakości sprzętu dla wojska. Wielu ludzi to mocno oburzyło. Jak to możliwe, że główne jego hasła odnoszą się do religii, języka ukraińskiego, ale też do konieczności rozwoju armii, a ma takiego współpracownika, który jest zamieszany w te machinacje? Wielu ludziom się to nie podobało.

Lokale wyborcze na Ukrainie będą czynne między 8:00 a 20:0 lokalnego czasu. Wieczorem poznamy więc tzw. wyniki exit poll jeśli chodzi o pierwszą turę wyborów prezydenckich.  

Opracowanie: