W Twoim Niesamowitym Miejscu w RMF FM zwiedzaliśmy Krajową Dyspozycję Mocy. To wielki podziemny bunkier, w którym dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku kontroluje się, jak przez Polskę płynie prąd - wprost do naszych gniazdek.

By tam się dostać, nasz reporter Karol Pawłowicki wyruszył do podwarszawskiego Konstancina, przeszedł wiele kontroli bezpieczeństwa, zjechał na poziom minus 2, przeszedł szereg solidnych stalowych drzwi. Aż nagle ujrzał... wielką salę, przypominającą nieco pomieszczenie misji kosmicznych - jak z filmu o NASA. Na ścianie narysowano ogromny zarys granic Polski, zaś przez terytorium zaznaczono mnóstwo czerwonych i zielonych linii łączących miejscowości, elektrownie i miejsca ważne dla krajowej i międzynarodowej energetyki. 

Naszym przewodnikiem po Krajowej Dyspocji Mocy był Marek Kornicki z Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W dyspozycji pozostaje od 24 lat. 24 razy zatem przeżywał zmianę czasu z zimowego na letni, czyli moment, który akurat zmienił rytm dobowy każdego z nas.

Dyspozytorzy w nocy też stracili godzinę - o drugiej od razu "wskoczyła" na zegary trzecia. A prąd elektryczny zasilający na przykład nasze sprzęty domowe musi płynąć stale.

Narzekacie często na ciągłe napięcie, na przykład w pracy? Dla Krajowej Dyspozycji Mocy to normalne warunki. Pracujący tutaj bardzo dobrze wiedzą, ile jest w Polsce prądu.

Jak w każdym systemie, również i w energetyce zdarza się awaria. Jeśli na przykład nad Polskę nadciągnie wichura i zerwie linię wysokiego napięcia, w mgnieniu oka, milisekundzie, odpowiednie "bezpieczniki" odetną ją od zasilania chroniąc nas przed ewentualnym porażeniem, pożarem i wielkimi stratami finansowymi. Jak to się dzieje?

Opracowanie: