Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern ujawniła, że na dziewięć minut przed rozpoczęciem piątkowych ataków na meczety w Christchurch dostała od zamachowcy maila z "manifestem". Szefowa nowozelandzkiego rządu podkreśliła jednak, że w liście, napastnik nie wskazał miejsc ataków. Nie było tam również żadnych wskazówek, które pozwoliłyby zapobiec tragedii.

Jacinda Ardern zapowiedziała, że jeszcze w niedzielę zostaną wydane rodzinom pierwsze ciała ofiar ataków w Christchurch. Jest też gotowa prowizoryczna lista z nazwiskami wszystkich 50 ofiar - według nowozelandzkich mediów w wieku od 2 do 77 lat. Przypuszcza się, że wszystkie ofiary śmiertelne ataków to muzułmanie, którzy pochodzili z rodzin imigranckich.

Nowozelandzka policja uważa, że 28-letni Australijczyk Brendon Tarrant, który wziął na siebie odpowiedzialność za ataki na dwa pełne wiernych meczety w Christchurch, działał sam.

Premier Ardern odrzuciła spekulacje, według których mężczyzna miałby być sądzony nie w Nowej Zelandii, lecz w Australii. Odpowie on za swój terrorystyczny atak przed nowozelandzkim wymiarem sprawiedliwości - podkreśliła.

Brendon Tarrant - były instruktor fitness i prawicowy działacz - w sobotę usłyszał zarzut morderstwa. Nie złożył wniosku o zwolnienie za kaucją i pozostanie w areszcie do 5 kwietnia. Wtedy odbędzie się kolejna rozprawa.

Szefowa nowozelandzkiego rządu powiedziała w sobotę, że sprawca zamierzał przeprowadzić więcej ataków.