Policja w Busko-Zdroju w woj. świętokrzyskim zatrzymała 39-letnią kobietę, która wyrzuciła z balkonu na 4. piętrze psa. Zwierzę nie przeżyło. Kobieta tłumaczyła się, że pies ją denerwował, bo szczekał.

Policjanci dostali zgłoszenie nad ranem. Mieszkańcy jednego z bloków w Busko-Zdroju znaleźli leżącego przed budynkiem martwego psa. Uznali, że zwierzę mogło spaść z balkonu. Wskazali na mieszkanie na 4. piętrze.

Policjanci poszli pod wskazany adres. Drzwi otworzyła im pijana 39-latka. Początkowo przedstawiała różne wersje wydarzeń. Najpierw mówiła, że pies jej uciekł na klatkę schodową, później, że przez balkon. W końcu przyznała, że go po prostu wyrzuciła - powiedział rzecznik buskiej policji Tomasz Piwowarski.

W mieszkaniu były dzieci kobiety - synowie w wieku 11 i 18 lat. Spali, kiedy to się stało.

Pies był młodym kundelkiem. Kobieta tłumaczył policjantom, że "działała w przypływie emocji, bo denerwowało ją szczekanie psa". Zwierzę miało też jej "niszczyć meble".

39-latka miała ponad trzy promile alkoholu. Została zatrzymana przez policję. Grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności. 

Opracowanie: