Przed warszawskim sądem odbyła się kolejna rozprawa przeciwko "dilerowi gwiazd", którego prokuratura oskarża o sprzedaż kokainy wartej milion złotych. W sądzie stawili się m.in. znany prezenter telewizyjny, muzyk i żona byłego senatora.

Proces Cezarego P. toczy się od roku przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ. "Diler gwiazd" oskarżony jest o sprzedanie co najmniej 237 osobom kokainy wartej ponad milion złotych. W aktach są nagrania i stenogramy z podsłuchu, który śledczy założyli dilerowi na telefonie kilka miesięcy przed zatrzymaniem.

Na wtorkową rozprawę stawiło się czterech z dziesięciu wezwanych świadków. Wśród nich była 38-letnia graficzka, która zeznała, że nie jest pewna, czy w ogóle zna oskarżonego. Nic mi ta twarz nie mówi - poinformowała.

Zeznawała m.in. żona byłego senatora PO

Tuż po niej przesłuchana została Ewa M., żona Tomasza M.- byłego senatora z Platformy Obywatelskiej. Były polityk miał także być przesłuchiwany, ale nadesłał do sądu usprawiedliwienie nieobecności. Musiał wyjechać z powodu leczenia - poinformowała sędzia Anita Kowal.

Chociaż żony M. nie ma na żadnym podsłuchu, została wezwana, bo nagrano jej męża. Kobieta rozpoznała głos byłego senatora na jednym z odtworzonych jej w sądzie nagrań. Słychać było, jak mężczyzna umawia się z Cezarym P. pod hotelem. Ewa M. zeznała, że w ich domu często była kokaina. Zapamiętała, że mąż miał płacić P. 500 złotych za gram kokainy. Opisywała, jak narkotyk był zapakowany i komu jej mąż dawał narkotyki podczas imprez. Zeznała, że Tomasz M. używał podczas rozmów z dilerem pseudonimu "Andrzej". Jak wynika z zeznań Ewy M. - para jest obecnie w trakcie rozwodu.

Kolejnym świadkiem w sprawie Cezarego P. był aktor i prezenter telewizyjny Piotr G. Mężczyzna przyszedł do sądu w towarzystwie adwokata i aplikantki adwokackiej. Złożył wniosek o wyłączenie jawności na czas przesłuchania, do którego sąd się przychylił. Jak ustaliła PAP, G. nie potwierdził w sądzie, by kupował narkotyki od "dilera gwiazd".

Muzyk Dariusz K. przywieziony na rozprawę z zakładu karnego

Na salę został doprowadzony także 40-letni Dariusz K. Muzyka przywieziono z zakładu karnego na Podlasiu, gdzie odbywa karę pozbawienia wolności za spowodowanie latem 2014 r. w Warszawie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. We krwi muzyka wykryto wtedy kokainę. W mediach pojawiały się informacje, że to on mógł przyczynić się do zatrzymania "dilera gwiazd".

O sprawie dowiedziałem się z mediów, gdy próbowano w mediach połączyć moją osobę z tą sprawą. Szczerze mówiąc, niewiele wiem. Oskarżonego poznałem kilka lat temu. Mogę przypuszczać, że to było po jakimś koncercie z moim udziałem - powiedział K. Na pewno dostał ode mnie wizytówkę, mogę przypuszczać, że wpisałem też jego numer do swojego telefonu, ale nie jestem pewien. Nie przypominam sobie, żebym się z nim kontaktował telefonicznie - dodał.

Dariusz K. zeznał, że jego rozmowa z Cezarym P. miała dotyczyć restauracji, którą diler chciał otworzyć. Oskarżony nie sprzedał mi kokainy, ani mi jej nie oferował - stwierdził świadek. Przesłuchiwany w śledztwie K. na to samo pytanie odpowiedział inaczej. Uchylam się od odpowiedzi na pytanie, czy kiedykolwiek sprzedawał mi kokainę - powiedział wtedy.

Cezary P. został zatrzymany podczas transakcji narkotykowej w kwietniu 2016 roku przy ulicy Hożej w Warszawie. Od tamtej pory, czyli od ponad 2,5 roku, jest tymczasowo aresztowany. W sierpniu tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużył mu areszt do 11 grudnia.

W sprawie toczącej się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ oskarżony jest nie tylko P., ale także jego żona Iwona, córka Patrycja i 12 innych osób, które mają zarzuty pomocnictwa w udzielaniu narkotyków.

(mpw)