Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Chełmie wzywał Polaków do skończenia politycznych sporów. Stwierdził, że Polska powinna iść drogą Irlandii. "Oni się porozumieli. Porozumiały się partie, które w walce między sobą się wzajemnie rozstrzeliwały" - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Podczas swojego przemówienia Kaczyński podkreślał, że w Polsce jest "potrzebna narodowa zgoda". Wskazał na przykład Irlandii, gdzie udało się zatrzeć podziały, aby rozwijał się cały kraj. Kilka lat temu w Polsce "drugą Irlandię" chciał budować Donald Tusk. Irlandczycy są dziś najbogatsi w Europie, prawie 70 tys. dolarów na głowę rocznego PKB, ale jak oni to osiągnęli? Kiedy wchodzili do Unii Europejskiej, (...) w stosunku do przeciętnej Unii byli na takim poziomie jakim dzisiaj Polska. Oni się porozumieli. Porozumiały się partie, które w walce między sobą się wzajemnie rozstrzeliwały - mówił.

Dodał, że on sam poznał działacza jednej z partii w Irlandii, którego ojciec został rozstrzelany przez przeciwników politycznych z drugiej partii konkurencyjnej. Pogodzili się, podzielili kraj na regiony tak, żeby otrzymywać jak największą pomoc i uzyskali fantastyczne wyniki, fantastyczny postęp, i my też możemy to zrobić - dodał.

Prezes PiS powiedział, że "musimy uspokoić tych od tej totalnej wojny i najlepiej ich uspokoić przy pomocy faktów, przy pomocy naszych sukcesów". To może nie przekona polityków, ale przekona obywateli i ta droga musi być drogą ogólnopolską, ale konkretyzowaną w każdym mieście, w każdym województwie, w każdej gminie, w której my rządzimy- podkreślił.

Jak podkreślał Kaczyński, PiS pokazało, że to, co zapowiada, to robi, a to - jego zdaniem - oznacza, "że chce i że potrafi dobrze rozpoznać rzeczywistość, co jest potrzebne i co jest możliwe" a także "że umie". "Umie w tym sensie, że ma odpowiednie zdolności techniczne i nie jest uwikłane w różnego rodzaju związki, które po prostu uniemożliwiają realizację dobrej polityki" - powiedział.

PiS dotrzymuje słowa, bo może dotrzymać słowa. Ma odpowiednie kompetencje, ma wolę i nie ma uwikłań, które je ograniczają - podkreślił lider PiS.

"My nie musimy przyjmować europejskich chorób"


Jego zdaniem w Polsce trzeba prowadzić politykę wyrównywania różnic, a polityka PiS jest polityką zrównoważonego rozwoju, jeżeli chodzi o sprawy gospodarcze i społeczne. To jest polityka, która zauważa, że w Polsce są bardzo duże różnice między możliwościami mieszkańców różnych terenów - powiedział. Jako przykład podał dochód na mieszkańca w Warszawie, który - jak mówił - jest wyższy niż w UE, niż mają Niemcy, ale np. w Chełmie jest to mniej niż połowa dochodu w Unii Europejskiej, a w innych polskich miastach te proporcje wynoszą nawet 1:10.

Myśmy to zauważyli już wiele lat temu i powiedzieliśmy: trzeba prowadzić taką politykę, która będzie to wyrównywała. Tego się nie da zrobić szybko, ale to można robić. My to robimy - mówił prezes PiS. My wiemy, że te ziemie trzeba rozwijać i że trzeba im nadać napęd rozwoju, by rozwijały się szybciej niż te części bardziej zamożne, by te różnice się zmniejszały - dodał.

Prezes PiS podkreślał, że Polska musi doganiać, a nawet przeganiać te kraje, które zostały bardziej uprzywilejowane przez historię. Jak mówił, celem jego ugrupowania w skali ogólnopolskiej, ale również w regionach, jest doprowadzenie do tego, by poziom rozwoju zrównał się z poziomem rozwoju państw, które leżą na zachód od Polski. Jego zdaniem taki stan można uzyskać w ciągu kilkunastu lat m.in. poprzez wykorzystanie potencjału pokolenia, do którego należy kandydat na prezydent Chełma Jakub Banaszek.

Idziemy do przodu po to, by Polska stała się państwem europejskim w całym tego słowa znaczeniu, bo my nie musimy przyjmować europejskich chorób - mówił. My musimy, możemy, mamy prawo - to wynika także z założeń Unii Europejskiej - doganiać, a jeśli Bóg da, to przeganiać tych, którzy dzisiaj są przed nami. Nie dla czczego wyścigu, bo to nie sport, tylko dlatego, żeby Polakom się nieporównanie lepiej niż dzisiaj żyło, żeby mogli mówić, że nic nas nie różni, jeżeli chodzi o porównanie z tym, którzy są w bardziej uprzywilejowanych krajach, bardziej uprzywilejowanych przez historię - stwierdził.

Podkreślił, że Polska ma dziś taki czas w swojej historii, że "ten przywilej może zostać zlikwidowany, że to historyczne szczęście, które inni mieli, a my nie, może przyjść także do nas". Dodał, że w tym przypadku jest potrzebna współpraca ponad politycznymi podziałami oraz dialog.

Kaczyński podkreślał, że jeżeli władze rządowa i samorządowa ze sobą współpracują, powstaje synergia, a "politykę można robić w sposób skuteczny tylko wtedy, kiedy jest ona robiona i od góry, i od dołu". Polska konstytucja podzieliła władze na rządową i samorządową. Jeżeli te władze ze sobą współpracują, to powstaje synergia, większa siła. Natomiast jeżeli one miedzy sobą walczą - a tak się niestety w Polsce zdarza, że władze samorządowe niektórych ośrodków, niektórych miast walczą z władzą centralną - to mamy coś, co można nazwać przeciwieństwem synergii. Ta siła rozwojowa się dzięki temu zmniejsza - mówił Kaczyński.


(nm)