Wciąż nieznany jest pełny bilans ofiar zawalenia się wiaduktu w Genui na północy Włoch. Potwierdzono śmierć 39 osób, ale istnieją obawy, że pod gruzami są jeszcze ludzie w zmiażdżonych samochodach. 16 osób zostało rannych – większość z nich jest w ciężkim stanie.

Wciąż nieznany jest pełny bilans ofiar zawalenia się wiaduktu w Genui na północy Włoch. Potwierdzono śmierć 39 osób, ale istnieją obawy, że pod gruzami są jeszcze ludzie w zmiażdżonych samochodach. 16 osób zostało rannych – większość z nich jest w ciężkim stanie.
Zdjęcie z miejsca katastrofy /ALESSANDRO DI MARCO /PAP/EPA

Ratownicy i strażacy przeczesują rumowisko w poszukiwaniu zaginionych. Ich dokładna liczba nie jest znana.

Prace prowadzone są w bardzo trudnych warunkach w związku z zagrożeniem, że runą pozostałe fragmenty mostu. Także z tego samego powodu ewakuowano kolejnych mieszkańców z budynków stojących w pobliżu. Liczba osób, które musiały opuścić swoje domy, wzrosła z ponad 400 do około 630. Jak zapowiedział burmistrz miasta Marco Bucci, budynki zostaną zburzone.


Włoski rząd zdecydował, że sobota będzie dniem żałoby narodowej. Tego dnia w Genui odbędzie się państwowy pogrzeb ofiar.

Zarządzająca autostradą A10 firma, której Rada Ministrów chce odebrać koncesję i wymierzyć karę do 150 milionów euro, zadeklarowała, że gotowa jest odbudować wiadukt w ciągu pięciu miesięcy.


Dziennik "Corriere della Sera" zwrócił uwagę na to, że w przypadku cofnięcia koncesji wygasającej w 2024 roku, rząd musiałby wypłacić odszkodowanie firmie Autostrade per l'Italia w wysokości około 20 miliardów euro. Dlatego, jak zaznacza gazeta, takie rozwiązanie traktowane jest jako ostateczność. Bardziej prawdopodobna jest kara finansowa dla spółki- wyjaśnia.

Obrona Cywilna mówi o konieczności usunięcia gruzów mostu w najbliższych dniach, a nie - jak podkreśla - miesiącach po to, by zdążyć przed spodziewanym pogorszeniem pogody i intensywnymi opadami deszczu.



Na wiadukcie nadal stoi ciężarówka z włączonym silnikiem - symbol katastrofy. Kierowca pojazdu rozwożącego żywność zdołał go zatrzymać kilka metrów przed przepaścią, ale nie zdążył wyłączyć silnika, bo rzucił się do ucieczki. W ciężarówce wciąż pracują też wycieraczki na przedniej szybie. Firma, do której należy, poinformowała, że w chwili zawalenia się mostu, ciężarówka miała prawie pełne baki. To oznacza, że silnik może pracować jeszcze przez kilka dni.

(mn)