Były policjant z czasów apartheidu został oskarżony w poniedziałek w RPA o zabicie przed 47 laty młodego opozycjonisty. Sąd może wydać wyrok dożywotniego pozbawienia wolności - twierdzi rzeczniczka prokuratury.

Były policjant z czasów apartheidu został oskarżony w poniedziałek w RPA o zabicie przed 47 laty młodego opozycjonisty. Sąd może wydać wyrok dożywotniego pozbawienia wolności - twierdzi rzeczniczka prokuratury.
Pomnik ku czci ofiar apartheidu i Nelsona Mandeli /Kim Ludbrook /PAP/EPA

W październiku 1971 roku 29-letni Ahmed Timol - nauczyciel, aktywista walczący z apartheidem - poniósł śmierć, gdy według policji wyskoczył z 10 piętra głównej siedziby policji w Johannesburgu, znanego z intensywnych przesłuchań.

Rodzina nauczyciela nigdy nie uwierzyła w tę wersję i w 2017 roku doprowadziła do wznowienia śledztwa w tej sprawie. W październiku ub.r. południowoafrykański wymiar sprawiedliwości w świetle nowych dowodów zmienił kwalifikację tego, co zaszło, z samobójstwa na morderstwo - pisze agencja AFP. Zaznacza, że dzieje się to po raz pierwszy w historii RPA.

Sąd polecił zatrzymać Joao Rodriguesa - ostatniego policjanta, który widział żywego Ahmeda Timola. Inni policjanci biorący udział w przesłuchaniu obecnie już nie żyją.

W poniedziałek Rodrigues został oskarżony o morderstwo i krzywoprzysięstwo. Zwolniono go z aresztu za kaucją w wysokości 2000 randów (130 euro) pod warunkiem, że stawi się we wrześniu na wezwanie sądu w Johannesburgu.

Rzeczniczka prokuratury generalnej Phindi Mjonondwane twierdzi, że sąd może orzec karę nawet dożywotniego więzienia.

AFP przypomina, że apartheid oficjalnie zakończył się w RPA w 1994 roku, lecz w latach 1963-1990 zginęły 73 osoby, które nie doczekały tego dnia, a żaden funkcjonariusz policji nie poniósł dotąd odpowiedzialności.

(ag)