Na karę roku i sześciu miesięcy więzienia skazał w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku kobietę oskarżoną o zabicie noworodka. Podwyższył w ten sposób karę orzeczoną przez sąd I instancji. Wyrok jest prawomocny.

Na karę roku i sześciu miesięcy więzienia skazał w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku kobietę oskarżoną o zabicie noworodka. Podwyższył w ten sposób karę orzeczoną przez sąd I instancji. Wyrok jest prawomocny.
Zdjęcie ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

Sąd Okręgowy w Ostrołęce z Mazowieckiem, jako sąd pierwszej instancji, uznał kobietę winną zarzucanego jej czynu i skazał na sześć miesięcy pozbawienia wolności. Z wyrokiem nie zgodziła się prokuratura, która domagała się dwóch lat więzienia i zarzuciła sądowi rażącą niewspółmierność kary w stosunku do czynu.

Sprawa dotyczy wydarzeń z listopada 2016 roku. Kobieta po urodzeniu dziecka miała je udusić, a zwłoki pochować w ogrodzie. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa kilka tygodni później złożył jej partner. Policjanci podczas oględzin działki znaleźli zwłoki dziecka. Kobietę skarżono z art. 149 Kodeksu karnego, czyli o zabicie dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu, za co grodzi kara od trzech miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Kobieta ukrywała ciążę

Z ustaleń Sądu Okręgowego w Ostrołęce wynika, że kobieta ukrywała ciążę. Jak jednak uznał sąd, partner mógł się tego domyślić po jej wyglądzie. Mężczyzna zabronił jej wychodzenia z domu i kontaktowania się innymi ludźmi. Kobieta - jak uznał sąd - nie miała wsparcia w partnerze i została pozostawiona sama sobie podczas porodu. Biegli uznali, że w chwili popełnienia czynu kobieta miała w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem.

Sąd w Ostrołęce uznał, że kara wymierzona oskarżonej "powinna oscylować w granicach dolnego zagrożenia ustawowego", także ze względu na jej wcześniejsze dramatyczne przeżycia związane z gwałceniem przez ojca i rodzeniem jego dzieci. Na wymiar kary miała też wpływ wcześniejsza niekaralność kobiety.

Prokuratura nie zgadzała się z wyrokiem

Z tym wyrokiem nie zgadzała się prokuratura. Jej apelację rozpatrzył w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku i tego samego dnia ogłosił wyrok.

Sąd Apelacyjny podzielił częściowo apelację prokuratury i - jak mówił sędzia Andrzej Czapka - uznał, że wymierzenie przez sąd I instancji kary w dolnych granicach zagrożenia "jest rażąco łagodny".

Za małą wagę przywiązał (Sąd Okręgowy w Ostrołęce) do okoliczności obciążających oskarżoną, to jest to, iż dopuściła się ona tego czynu o charakterze wyjątkowo odrażającym, zasługującym na szczególne potępienie w sferze moralnej - uzasadniał Czapka. Mówił, że ofiara była "całkowicie bezbronna", a sprawcą śmierci - jego matka.

Czapka podkreślił, że czyn taki "nosi w sobie znaczny stopień społecznej szkodliwości mimo uprzywilejowanej formy tego zabójstwa". Zwrócił uwagę, że oskarżona już wcześniej urodziła czwórkę dzieci, które oddała do adopcji i - jak mówił - "wiedziała, że bez żadnych konsekwencji może nowonarodzone dziecko oddać do adopcji".

Powiedział, że sąd, wymierzając karę, miał na uwadze to, iż dwoje z tych dzieci pochodziło ze związku z ojcem, z przestępstwa kazirodztwa, jedno z gwałtu. Co na pewno miało wpływ na jej (oskarżonej) psychikę i postępowanie - powiedział Czapka. Dodał, że uwzględnili to też w swojej opinii biegli psychiatrzy.

Brak skruchy, żalu

Zdaniem sądu, postępowanie oskarżonej po dokonaniu tego czynu: zakopała zwłoki dziecka w ogrodzie, uprzątnęła po porodzie dom, zapewniała znajomych, że nie była w ciąży - "należy ocenić negatywnie". Należy też wskazać, iż w jej zachowaniu po zabójstwie brak jest jakiegokolwiek żalu, skruchy - mówił sędzia.

Kara tylko w takim wymiarze (1,5 roku) jest, zdaniem Sądu Apelacyjnego, karą odpowiednią i czyni zadość rozmiarowi społecznej szkodliwości tego czynu - mówił sędzia Czapka.

Podkreślił, że w ocenie sądu, kara dwóch lat pozbawienia wolności, byłaby "zbyt surowa". Należy mieć też na uwadze okoliczności łagodzące, to jest dotychczasową niekaralność oskarżonej, częściowe przyznanie się do winy, jak i przede wszystkim to, iż w chwili popełnienia tego czynu miała ona w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem - podsumował sędzia Czapka.

(ł)