Początek roku szkolnego to dla wielu rodzin czas powrotu do rutyny i nowych wyzwań. Wraz z nim powraca też odwieczne pytanie: „Dlaczego tak trudno zrozumieć własne dziecko, zwłaszcza nastolatka?” O neurobiologicznych tajemnicach dorastania opowiedział na antenie internetowego Radia RMF24 prof. Marek Kaczmarzyk, biolog i neurodydaktyk z Uniwersytetu Śląskiego. Był on gościem Krzysztofa Urbaniaka w podcaście Wykład otwarty.
Z dziećmi zawsze trudno było się dogadywać, ponieważ one spełniają wobec nas pewną rolę zastępczą i to jest zawsze trudne do przyjęcia - mówi prof. Kaczmarzyk. Okazuje się, że trudności w komunikacji z nastolatkami nie są niczym nowym. Już w starożytnych pismach Platon narzekał na młodzież. Jednak współczesna nauka pozwala nam lepiej zrozumieć, skąd biorą się te problemy.
Wbrew obiegowym opiniom to nie "burza hormonów" jest głównym winowajcą. Dzisiaj szacuje się, że jakieś 10 procent tych irytujących zachowań nastolatków to kwestia hormonów, a 90 procent leży znacznie wyżej - w naszych mózgach - tłumaczy ekspert.
Między 12. a 17. rokiem życia w mózgu nastolatka zachodzi prawdziwa rewolucja. Jak mamy cztery lata, mamy dwukrotnie więcej połączeń pomiędzy neuronami w korze mózgu niż wtedy, kiedy jesteśmy dorośli - wyjaśnia prof. Kaczmarzyk. W okresie dorastania mózg "przycina" nadmiar synaps, by stać się bardziej wydajnym. Problem w tym, że ten proces przebiega gwałtownie - stąd wrażenie, że nastolatek z dnia na dzień zmienia się nie do poznania.
Wymagamy stałości od istoty, której istotą jest zmienność - podkreśla neurodydaktyk. Nastolatek często sam nie potrafi wyjaśnić, dlaczego zmienił zdanie czy zachowanie. On mówi: ‘nie wiem, tak jakoś’. On jest w pełni szczery. On mówi nie wiem, co się dzieje - dodaje profesor.
Zmiany w mózgu mają też wpływ na przeżywanie emocji. Intensywność emocji, zarówno tych negatywnych, jak i tych pozytywnych, które przeżywają nastolatki, są niedostępne wyobraźni dorosłych - mówi prof. Kaczmarzyk. Amplituda zmian neuroprzekaźników, takich jak dopamina czy serotonina, jest u nastolatka nawet pięciokrotnie większa niż u osoby dorosłej. To tłumaczy zarówno skłonność do euforii, jak i głębokie "doły" emocjonalne.
To również powód, dla którego tak łatwo o nieporozumienia. Nastolatki gorzej odczytują emocje z twarzy dorosłych i nie zawsze są świadome własnej mimiki. Oni po prostu nie wiedzą, że mają taką minę. Z tego neurobiologicznego powodu mają 70 procent min, które można by uznać za losowe przykurcze mięśni mimicznych o niewiadomym pochodzeniu - żartuje profesor.
Wielu rodziców i nauczycieli wierzy, że dobre stopnie są kluczem do przyszłego sukcesu. Tymczasem badania temu przeczą. Stopnie szkolne nie mają jakiegokolwiek związku z tym, czy człowiek w życiu dorosłym sobie poradzi, czy nie. One nam po prostu nic o nim nie mówią w kontekście jego wartości w społeczności, w której będzie w przyszłości funkcjonował - podkreśla prof. Kaczmarzyk. Zamiast więc skupiać się na ocenach, warto zadbać o relacje i poczucie sensu w nauce.
Najlepszym wyznacznikiem dobrej szkoły są właśnie relacje. To jest ten moment, kiedy młody człowiek, chociaż jest niewyspany, przychodzi do tej szkoły... bo tam fajnie jest - mówi ekspert.
Kluczem jest rozmowa i uważność. Najgorsza rzecz, jaka może nas spotkać z nastolatkiem wobec jakiegokolwiek kryzysu, to brak z nim dialogu. Powiedzenie ‘dobra, ja wiem lepiej, koniec dyskusji’... Stracimy relacje, stracimy kontakt, stracimy tego młodego człowieka i co najważniejsze, stracimy jakikolwiek poziom wpływu - ostrzega profesor.
Zamiast pytać mechanicznie "jak było w szkole?", warto rozmawiać o konkretach i wykazywać zainteresowanie tym, co naprawdę przeżywa nasze dziecko - nawet jeśli czasem jest to świat dla nas obcy.