Od 2018 r. rósł sceptycyzm Polaków wobec nauki, ale pandemia odwróciła ten trend. Tak wynika z najnowszych wyników cyklicznego badania postaw społecznych wobec nauki – State of Science Index. W czasie pandemii koronawirusa poziom sceptycyzmu Polaków spadł z 27 proc. do 20 proc., poziom zaufania do samych naukowców wzrósł z 78 na 85 proc.

REKLAMA

Według wyników przeprowadzonych latem badań 77 proc. Polaków uważa, że nauka odgrywa kluczową rolę w rozwiązywaniu kryzysów zdrowia publicznego, 73 proc. oczekuje szczepionki na COVID-19. Czy jednak Polacy będą chcieli się zaszczepić? Badania naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazują, że nastawienie do szczepień nieco się w czasie pandemii poprawiło.

Nasze badania pokazują, że jesteśmy teraz bardziej pozytywnie nastawieni wobec szczepień i być może przełoży się to na ewentualną chęć zaszczepienia się, jeżeli taka szczepionka przeciwko koronawirusowi by się pojawiła - mówi RMF FM dr Katarzyna Stasiuk z Instytutu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Badania naukowców z UJ dotyczące gotowości do szczepień były prowadzone przed pandemią, już w czasie pandemii, w maju 2020 roku je powtórzono. Obejmowały zarówno osoby deklarujące się jako przeciwnicy szczepień, niezdecydowanych i tych, którzy twierdzą, że są zwolennikami szczepień. W czasie pandemii okazało się, że wśród przeciwników szczepień, ewentualną szczepionką przeciwko Covid-19 zaszczepiłoby się tylko 4 proc., wśród niezdecydowanych 30 proc., natomiast wśród zwolenników szczepień około 55 proc.

"Uświadamiamy sobie, że koronawirus krąży coraz bliżej nas"

Jak podkreśla dr Stasiuk, od tego czasu opinie mogły się zmienić, bowiem dość istotnie zmieniły się okoliczności. W maju 2020 roku ponad połowa badanych uważała, że zagrożenie zakażenia się koronawirusem dla nich, albo ich bliskich jest niskie, albo raczej niskie. To oznacza, że choć zdawaliśmy sobie sprawę z pandemii, z tego że ludzie zakażają się, chorują, a część umiera, wciąż było to zagrożenie odległe i mało realne. Wydawało się też, że pandemia skończy się w miarę szybko. Teraz sytuacja się zmieniła. Uświadamiamy sobie, że koronawirus krąży coraz bliżej nas, zarażają się nasi znajomi, osoby z naszej rodziny. Zakażenie stało się bardziej realne. Teraz nie możemy już przewidzieć, kiedy to się skończy, nie możemy nic planować. To może wpłynąć na te opinie, sprawić, że odsetek osób deklarujących chęć zaszczepienia się byłby teraz jeszcze wyższy.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego z dr. Katarzyną Stasiuk z Instytutu Psychologii Stosowanej UJ

Zdaniem dr. Stasiuk, w przypadku koronawirusa może być inaczej, niż w przypadku grypy, której generalnie się po prostu nie boimy. Prowadzone właśnie badania wykażą, czy rzeczywiście.

Dochodzi przy tym kolejny element, grupa osób, które już zakażenie przeszły. Nie jest jasne, czy one będą skłonne się szczepić. Szczególnie ci, którzy przeszli zakażenie lekko. Ta grupa będzie rosła - dodaje autorka badań.

Nauka kontra cudowne terapie i diety

Dobrze, że coraz większy procent Polaków przekonuje się do nauki, ale jeśli spojrzymy na szerszy obraz i zwrócimy uwagę na to, że właściwie 1/3 naszego społeczeństwa jest właściwie z nauką na bakier, to nie ma powodu do nadmiernego optymizmu - mówi RMF FM prof. Dariusz Jemielniak, szef Katedry Zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego.

Jak podkreśla, większość z nas używa telewizora, mikrofalówki, samochodu, korzysta z osiągnięć medycyny, a nie jest w stanie połączyć tych dwóch kropek i zauważyć, że to właśnie dzięki postępowi nauki mamy tak ogromny postęp cywilizacyjny, skok technologiczny, wzrost komfortu i długości życia. Ludzie niestety w coraz mniejszym stopniu zwracają uwagę, skąd to wszystko się bierze.

Prof. Jemielniak przyznaje, że część winy leży po stronie samych naukowców, którzy nie potrafią często dzielić się wiedzą i zostawiają pole rozmaitym hochsztaplerom oferującym "cudowne" terapie, czy diety. Ten efekt niestety ostatnio się pogłębia, a wezwanie do krytycznego myślenia, które wydawało się wcześniej uodparniać na pseudonaukę, staje się teraz często elementem narracji antynaukowej.

W przypadku szczepionek nie jest tak, że nie chcą szczepić dzieci osoby kompletnie niewykształcone. Bardzo często wśród rodziców sceptycznych, także wobec szczepień ratujących życie, są osoby wykształcone, które dużo czytają w internecie, natomiast mają zaszczepioną nieufność do instytucji wiedzy, technologii i w związku z tym schodzą trochę na złą drogę - mówi prof. Jemielniak.

Zdaniem profesora fakt, że w pandemii nauka często przyznaje się do tego, czego jeszcze nie wie, jest dowodem uczciwości. To podstawowy wymóg rzetelności naukowej, by jasno określać, co badania mówią. Z tych ograniczeń bierze się czasem poczucie zawodu wobec nauki, wrażenie, że skoro nie wie jeszcze wszystkiego, być może nie wie niczego. Czy to oznacza, że nauka nie działa? Nie. To oznacza, że nauka jest w stanie zbadać pewien zakres wiedzy, a pewnych rzeczy wciąż nie wie i uczciwie przyznaje, że nie wie. Można powiedzieć, że nauka tak dobrze działa, że jeśli zawodzi, mamy poczucie, że zawodzi wszystko. Tak nie jest. Kiedy nauka zawodzi, ma procedury, które pozwalają powiedzieć, dlaczego i wytyczyć drogi rozwiązania problemu - dodaje prof. Jemielniak.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj rozmowy Grzegorza Jasińskiego z prof. Dariuszem Jemielniakiem z Katedry Zarządzania Akademii Leona Koźmińskiego

State of Science Index pokazuje postawy Polaków wobec nauki na tle innych krajów Europy i świata. Dowiadujemy się między innymi, że poziom sceptycyzmu Polaków spadł o 7 p.p. i aktualnie znajduje się na poziomie 20 proc. W okresie przed pandemią największymi sceptykami byli Brytyjczycy (40 proc.) i Amerykanie (39 proc.).

W ciągu dwóch lat przekonanie o znaczeniu nauki w codziennym życiu Polaków wzrosło niemal o połowę - z 37 do 54 proc. Za nami plasują się np. Brytyjczycy (46 proc.), Niemcy (44 proc.) czy Japończycy (31 proc.), wyprzedzają nas w okresie pandemii Amerykanie (59 proc.).

Dwie trzecie Polaków (63 proc.) wierzy, że nauka poprawi jakość ich życia w ciągu najbliższych 10 lat. Jednak na tle innych analizowanych krajów nasz wynik jest jednym z najniższych. W Chinach wiara w siłę nauki w dłuższej perspektywie sięga aż 88 proc.

Zdaniem Polaków niedocenianie nauki może szkodzić przede wszystkim środowisku (62 proc.). Tak samo uważają Brytyjczycy i Japończycy (po 79 proc.). Polacy są wśród analizowanych nacji najbardziej przekonani, że konsekwencją może być kryzys gospodarczy (52 proc.). Z kolei kryzys gospodarczy z niedocenianiem nauki w najmniejszym stopniu wiążą ze sobą Niemcy (33 proc.).

Pandemia COVID-19 spowodowała, że blisko czterech na pięciu Polaków uważa, że nauka odgrywa kluczową rolę w rozwiązywaniu kryzysów zdrowia publicznego. Podczas gdy na świecie osiem na dziesięć osób oczekuje od nauki znalezienia leku na COVID-19 (80 proc. respondentów z 11 krajów, w Polsce 73 proc.), Polacy równie mocno liczą na znalezienie skutecznego lekarstwa na istniejące już choroby, takie jak nowotwory złośliwe, czy choroby serca (71 proc.).

Potrzebujemy umysłów ścisłych, aby spełnić oczekiwania Polaków wobec nauki. W Polsce jednak co trzeciej osobie (31 proc.) mówiono, że nauka jest dla "geeków" i "nerdów", podczas gdy w Japonii taką opinię usłyszało zaledwie 9 proc. uczniów.


Polacy uważają, że inne kraje przykładają większą uwagę do nauki niż ich kraj (61 proc.), podczas gdy wśród Niemców sądzi tak co czwarta osoba (44 proc.).

Polacy oczekują od nauki znalezienia leku na COVID-19 i nowotwory, ograniczenia zanieczyszczeń powietrza i stosowania plastiku oraz dobrego wykształcenia dla kolejnych pokoleń.