Naukowcy z NASA odetchnęli z ulgą. Najdroższa i najbardziej technicznie zaawansowana sonda planetarna w historii zgodnie z planem weszła przed północą na eliptyczną orbitę wokół Marsa.

REKLAMA

Mars Reconnaissance Orbiter będzie teraz przez kilka miesięcy ocierać się o atmosferę Czerwonej Planety, by stopniowo osiągnąć zamierzoną orbitę kołową.

Potem przez dwa lata będzie prowadzić obserwacje, które między innymi mają pomóc w wyborze miejsca na lądowanie przyszłych misji załogowych. Oczekuje się, że sonda dostarczy w sumie 10-krotnie więcej informacji niż wszystkie dotychczasowe próbniki marsjańskie razem.

Naukowcy obserwowali z napięciem manewr wejścia na orbitę bowiem od roku 1960 z 35 misji aż 21 zakończyło się fiaskiem. Tylko w ostatnich 15 latach NASA straciła w rejonie Marsa dwa pojazdy badawcze - w 1993 r. sondę Mars Observer i w 1999 sondę Mars Climate Orbiter.

Wraz z przybyciem sondy MRO, liczba krążących wokół Marsa satelitów badawczych wzrosła do czterech - trzech amerykańskich (Mars Reconnaisance Orbiter, Mars Global Surveyor i Mars Odyssey) i jednego europejskiego (Mars Express).

Powierzchnię Czerwonej Planety wciąż badają dwa amerykańskie roboty - Spirit i Opportunity, które wylądowały po przeciwnych stronach Marsa ponad 2 lata temu. Oba roboty wykonały niezliczoną ilość zdjęć oraz analiz gruntu i skał. Wciąż są sprawne, mimo, że dawno upłynął zaplanowany okres ich działalności.