Blisko miesiąc po wystrzeleniu z europejskiego centrum kosmicznego w Gujanie Francuskiej Teleskop Kosmiczny Jamesa Webb trafił na miejsce przeznaczenia. NASA potwierdziła, że po uruchomieniu na blisko 5 minut silników manewrowych teleskop wszedł na orbitę wokół tzw. punktu Langrange'a 2 (L2), skąd będzie prowadził obserwacje. Urządzenie znajduje się w tej chwili około półtora miliona kilometrów od Ziemi i rozpoczyna kolejny etap przygotowań do rozpoczęcia misji.

REKLAMA

Punkt L2 to jeden z tzw. punktów libracyjnych w układzie Słońce - Ziemia, w którym satelita może pozostawać w równowadze. Teleskop Webba oprócz obiegu Słońca po orbicie za Ziemią będzie też krążył wokół punktu L2 po orbicie o rozmiarach porównywalnych z orbitą Księżyca. Czas obiegu urządzenia po tej orbicie będzie wynosił około 6 miesięcy. Taki układ pozwoli teleskopowi pozostawać w świetle słonecznym, koniecznym do zasilania baterii słonecznych. Same zwierciadła i aparatura pozostaną jednak osłonięte z pomocą zestawu przesłon, które pozwolą utrzymać je w odpowiednio niskiej, niezbędnej do prowadzenia obserwacji w podczerwieni, temperaturze.

Wejście na docelową orbitę zamyka pierwszy okres misji, w którym po starcie wszystkie elementy teleskopu zostały odpowiednio rozłożone. Setki drobnych manewrów musiały się udać, by urządzenie mogło poprawnie pracować. W tej chwili rozpoczyna się kolejny etap, podczas którego aparatura będzie ulegała dalszemu schłodzeniu, a cztery instrumenty badawcze zostaną kolejno włączone. Na mniej więcej pięć miesięcy zaplanowano teraz kalibrację zwierciadeł i aparatury. Potem możemy się spodziewać pierwszych zdjęć.

Teleskop będzie korygował swoją orbitę i ustawienie z pomocą silników manewrowych. Podczas planowania misji zakładano, że paliwa wystarczy mniej więcej na 5 do 10 lat pracy, urządzenie jest zbyt daleko, by można je było "dotankować". Start został jednak przeprowadzony w tak precyzyjny sposób, że udało się "po drodze" dużo paliwa oszczędzić i teraz eksperci przewidują, że misja potrwa znacząco dłużej niż 10 lat. Jeśli wszystko dalej będzie szło zgodnie z planem, astronomowie mają przed sobą złoty okres badań, od szukania nadających się do życia planet pozasłonecznych, po obserwacje pierwszych, tworzących się zaledwie 100 milionów lat po Wielkim Wybuchu, gwiazd i galaktyk.