Sukces szpitala wojskowego w Bydgoszczy. Pacjentka, którą udało się wyleczyć patologicznej autoagresji, jutro wróci do domu. Przeszła innowacyjną w skali kraju operację. Ostatnie 10 lat Ewa spędziła w kaftanie bezpieczeństwa. Lekarzom udało się umieścić w jej mózgu elektrody, blokujące agresywne zachowanie. "To początek nowego życia" - mówi profesor Marek Harat, który przeprowadził operację.

REKLAMA

Paweł Balinowski: Co dolegało tej pacjentce? Jaki był jej stan?

Profesor Marek Harat: Pacjentka od 10 lat była leczona z powodu zachowań impulsywnych, agresywnych. Agresja jej była ukierunkowana głównie na własny organizm. Przechodziła leczenie farmakologiczne, niestety leczenie to nie dawało efektów. Agresja pogłębiała się. W ostatnim czasie była ukierunkowana na otoczenie. To było podstawą do tego, żeby myśleć o jakichś bardziej agresywnych sposobach leczenia. Ze względu na to, że takie operacje były już wykonywane, zwróciliśmy się do komisji bioetycznej o to, żeby wykonać taki zabieg.

Na czym taki zabieg polega?

Elektrody były wprowadzone do głębokich struktur mózgu, do tylno-przyśrodkowej części podwzgórza. W tym obszarze elektrody dostarczają prąd powodując depolaryzację, czyli zablokowanie funkcji sąsiadujących z elektrodą neuronów. To wszystko ma przywrócić równowagę. Te patologiczne pobudzenia, które doprowadzają do takich ataków agresji, powinny być wytłumione.

Jak ona się teraz czuje? Dochodzi do siebie? Kiedy będzie mogła już normalnie funkcjonować?

Planujemy jej wypis do domu w dniu jutrzejszym, natomiast jeżeli chodzi o zmiany zachowań, to po włączeniu stymulatora można było zaobserwować, że te zachowania agresywne znacznie się zmniejszyły. Występują rzadziej, mają mniejsze nasilenie. To daje nadzieję, że będzie mogła powrócić do normalnego życia - takiego, jak przed pojawieniem się tych objawów.

Rozumiem, że to jeszcze wymaga dużo pracy z waszej strony, jak i rodziny?

Tak, to wymaga cierpliwości, dobierania parametrów stymulacji, natężenia prądu, długości fali, częstotliwości. Obserwując jej reakcję, czy pojawią się objawy uboczne, czy jak ustępują objawy - to jest pewien proces leczenia, który będzie jeszcze trwał. Ale pierwsze sygnały, pierwsze obserwacje, jakie mamy, są optymistyczne.