Smok wawelski sprzed 210 milionów lat gryzł kości jak hiena - piszą w najnowszym numerze czasopisma "Scientific Reports" naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali, w tym polski badacz, dr Grzegorz Niedźwiedzki. Wyniki badań kilku znalezionych na terenie Polski koprolitów, czyli skamieniałych odchodów tych gadów pokazały, że podobnie jak współcześni nam padlinożercy, żywiły się też kośćmi. Do tej pory wydawało się, że czyniły tak dopiero znacznie później tyranozaury.

REKLAMA

Smok wawelski, którego szczątki znaleziono w Lisowicach na Śląsku dekadę temu, miał rozmiary rzędu 5-6 metrów i był głównym drapieżcą w epoce późnego triasu. Uważa się, że wyglądał podobnie do tyranozaurów, które w Ameryce Północnej pojawiły się około 140 milionów lat później. Badacze z Uniwersytetu w Uppsali powiązali z nim 10 dużych koprolitów, które udało im się znaleźć. Skamieniałe odchody dinozaurów są cennym obiektem badawczym. Pomagającym poznać dietę tych prehistorycznych gadów. Tym razem było podobnie.

Opisane w artykule koprolity zawierają wiele pogryzionych fragmentów kości, co wskazuje na to, że archosaury takie jak Smok wawelski wykorzystywały sól i szpik kostny z kości swoich ofiar. Do tej pory wydawało się, że to raczej zwyczaj ssaków. Drapieżne dinozaury miały zęby przystosowane raczej do rozdzierania mięsa niż gruchotania kości. Uważano, że tyranozaury, w tym słynny Tyranosaurus rex, o których wiadomo, że nie gardziły kośćmi, były tu raczej wyjątkiem. Teraz widać, że miały poprzedników.


Upodobanie tyranozaurów do kości potwierdzono zarówno w badaniach ich koprolitów, jak i śladów ich zębów na kościach ofiar, wreszcie uszkodzeń samych zębów. W przypadku Smoka wawelskiego jest podobnie. Trzy z przypisanych mu koprolitów prześwietlono z pomocą tak zwanej mikrotomografii synchrotronowej, metody podobnej do zwykłej medycznej tomografii komputerowej, tyle że przy wykorzystaniu znacznie silniejszej wiązki promieni X. To umożliwia analizę wewnętrznych struktur skamieniałości.

Okazało się, że koprolity w około 50 proc. zawierają odłamki kości zwierząt takich, jak duże płazy, czy młode dicynodonty, czyli gady ssakokształtne. Prawdopodobnie wśród ofiar Smoków wawelskich byli też przedstawiciele dicynodontów z gatunku Lisowicia bojani, których odkrycie było w ubiegłym roku prawdziwą naukową sensacją. Dodatkowo odchody zawierały też zęby samych Smoków, co sugeruje, że drapieżcy przy kruszeniu kości mogli je tracić i potem im odrastały.

Takie wnioski znajdują potwierdzenie w innych znalezionych w tym samym miejscu śladach, uszkodzonych kościach, zębach, czy skamieniałej treści pokarmowej Smoków. Autorzy pracy wskazują, że podobne zwyczaje żywieniowe, jak u tyranozaurów, mogły wiązać się z podobną budową, choćby bardzo masywnej i silnej głowy. To sugeruje, że podobne czynniki adaptacyjne kierowały rozwojem dinozaurów u początków i pod koniec okresu ich rozkwitu, nawet jeśli czasy te dzieliło około 140 milionów lat.