31 miesięcy ciszy. Głuchy telefon, a potem godziny niepewności. Wreszcie mniej więcej 48 minut po czasie... krótki sygnał. Rosetta obudziła się, pamięta i ma się dobrze. W oczekiwaniu na potwierdzenie, że sonda, którą zbudowano za miliard dolarów działa, Centrum Kierowania Lotów Europejskiej Agencji Kosmicznej przeżywało wczoraj emocjonujące chwile. Teraz wszystko wskazuje na to, że misję badania komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko będzie można kontynuować.

REKLAMA

Rosettę wystrzelono w długą podróż w marcu 2004 roku, w sierpniu 2014 roku ma na tyle zbliżyć się do komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko, by rozpocząć serię badań i zrzucić na jej jądro lądownik Philae. Dotychczasowy lot sondy był dość skomplikowany, by zwiększyć jej prędkość zaplanowano trzy przeloty obok Ziemi i jeden obok Marsa. Rosetta przeleciała też w pobliżu dwóch asteroid: 2867 Steins we wrześniu 2008 roku i 21 Lutetia w lipcu 2010.

W czerwcu 2011 roku sondę wprowadzono w stan hibernacji. Znajdowała się już wtedy w rejonie Jowisza, na tyle daleko od Słońca, że baterie słoneczne nie były w stanie zapewnić jej energii, niezbędnej do podtrzymywania aktywności. W tej chwili Rosetta jest już dużo bliżej centrum Układu Słonecznego, około 670 milionów kilometrów od Ziemi. Zgodnie z planem lotu, wczoraj miała się obudzić. Sygnał "budzika" miał wybrzmieć około 11 polskiego czasu. Na potwierdzenie, że sonda poprawnie zareagowała czekano w Space Operations Center Europejskiej Agencji Kosmicznej w niemieckim Darmstadt. Odpowiedź mogła przyjść najwcześniej około 18:30, pojawiła się 48 minut później.

W tej chwili Rosetta jest około 9 milionów kilometrów od jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i zbliża się do niego z prędkością 800 metrów na sekundę. Do maja ma zbliżyć się na odległość około 2 milionów kilometrów. Od sierpnia sonda będzie okrążać jądro i obserwować jak topi się pod wpływem promieniowania słonecznego. To pozwoli dokładnie poznać mechanizm tworzenia się jej warkoczy. Po analizie masy, kształtu i grawitacji 4-kilometrowej średnicy jądra, 11 listopada sonda "upuści" na nie 100-kilogramowy lądownik Philae, którego zadaniem będą badania jego składu. Naukowcy liczą, że ich wyniki przybliżą nas do odpowiedzi na pytania o pochodzenie wody, a może i życia na Ziemi.

Na pokładzie sondy i lądownika zainstalowano w sumie 21 instrumentów badawczych, w tym zbudowany w Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie przyrząd MUPUS (Multi purpose Sensors for Surface and Subsurface Science) do prac geologicznych w warunkach mikrograwitacji. Jego zadaniem będzie wbicie się w powierzchnię jądra komety i pobranie próbek. Zostaną one na miejscu poddane analizie z pomocą innych przyrządów lądownika.

Rosetta pozostanie z kometą przez czas jej dalszej podróży w stronę Słońca i na tyle, na ile będzie to możliwe, przekaże wyniki pomiarów w czasie największego zbliżenia komety do naszej gwiazdy, 13 sierpnia 2015 roku, kiedy 67P/Churyumov-Gerasimenko będzie zaledwie 185 milionów kilometrów od Słońca. Jeśli sonda przetrwa okres najsilniejszej aktywności komety podąży z nią w dalsze rejony Ukłądu Słonecznego, a jej aktywność będzie stopniowo zanikać.