Radioaktywne śmieci leżą na Białorusi tuż przy granicy z Polską. Niezależne organizacje białoruskie przestrzegają przed katastrofą ekologiczną. Ich zdaniem zagrożona jest graniczna rzeka Bug. Polscy urzędnicy twierdzą, że nie ma się czego obawiać.

REKLAMA

Chodzi o miejsce składowa ziemi skażonej ruda uranową. Radioaktywny materiał w latach 50. i 60. transportowano z kopalń w Czechosłowacji przez Polskę do ZSRR.

W Brześciu rudę przeładowywano; spora część ładunku wysypywała się na ziemię. Teraz białoruskie władze zdecydowały, że wywiozą radioaktywne odpady z centrum Brześcia do składowiska koło wsi Struga oddalonej o 25 km od granicy z Polską.

Polskie służby twierdzą, że nie ma się czego obawiać. Urzędnicy powołują się na zapewnienia białoruskich władz i na oficjalne dokumenty przekazane polskiej stronie jeszcze w styczniu.

Uważam, że są to oficjalne dokumenty i powinniśmy oficjalnym dokumentom wierzyć - powiedział RMF Mieczysław Burdzicki z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Poza tym skażona ziemia trafi na wysypisko oddalone o kilkadziesiąt kilometrów.

Niezależne organizacje sprawę widzą jednak inaczej: Od spodu jest to zabezpieczone tylko półmetrową warstwą gliny i jest zagrożenie, że to trafi do rzeki i gdziekolwiek - alarmuje Lazimir Wialiczkin z Centrum Praw Człowieka Wiosna w Brześciu. Polscy urzędnicy twierdzą jednak, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, zapewniając jednocześnie, że sprawy nie bagatelizują...