Wśród prognoz naukowych na bieżący rok często powtarzano przewidywanie, że w najbliższych miesiącach możemy być świadkami prawdziwego przełomu w poszukiwaniach planet pozasłonecznych. Autorzy tych prognoz wiedzieli, co mówią. Już pierwsze dni nowego roku przynoszą prawdziwe zatrzęsienie informacji na ten temat.

REKLAMA

Naukowcy NASA, uczestniczący w programie teleskopu kosmicznego Keplera, donoszą o odkryciu 461 kolejnych prawdopodobnych planet pozasłonecznych. Opracowanie wyników obserwacji z okresu między majem 2009 roku i marcem 2011 roku przyniosło znaczne zwiększenie prawdopodobnej liczby małych planet, o rozmiarach zbliżonych do Ziemi i gwiazd, wokół których krąży więcej niż jedna planeta.

Od czasu opublikowania w lutym ubiegłego roku poprzedniego katalogu planet odkrytych przez sondę Kepler, ich liczba wzrosła o 20 procent. Obecnie na celowniku astronomów jest 2740 prawdopodobnych planet, krążących wokół 2036 gwiazd.

Najwięcej z nowo odkrytych obiektów przypada na planety o rozmiarach porównywalnych z Ziemią lub do dwóch razy od niej większe. Liczba znanych gwiazd, wokół których krąży prawdopodobnie więcej, niż jedna planeta, wzrosła z 365 do 467.

Kosmiczny teleskop Keplera odkrywa prawdopodobne planety obserwując chwilowe zmiany jasności ponad 150 tysięcy obserwowanych gwiazd. Zmiana jasności gwiazdy następuje zwykle wtedy, gdy planeta przechodzi między nią a teleskopem. Za wiarygodne uznaje się te obserwacje, które zarejestrowały co najmniej trzy przejścia planety przed tarczą gwiazdy. Dla potwierdzenia, że kandydatka na planetę jest nią w rzeczywistości, konieczne są jednak dalsze analizy. Do tej pory zbadano około 13 tysięcy obserwacji zmian jasności gwiazd. Na początku ubiegłego roku 33 kandydatki uznano za rzeczywiste planety. W tej chwili liczba potwierdzonych planet wzrosła do 105.

Najnowsza analiza wyników obserwacji teleskopu Keplera wskazuje, że jedna na sześć gwiazd naszej galaktyki może mieć planetę o rozmiarach Ziemi, krążącą w odległości mniejszej, niż promień orbity Merkurego. Liczbę gwiazd Drogi Mlecznej szacuje się na 100 miliardów, to oznacza, że takich jak Ziemia planet może być w naszej galaktyce nawet 17 miliardów. Analiza, wykonana przez astronomów Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) ukaże się w czasopiśmie "The Astrophysical Journal".

Dane wskazują na to, że nawet połowa gwiazd ma planetę o rozmiarach Ziemi lub większą, krążącą po ciasnej orbicie. Te planety najłatwiej odkryć, bo często okrążają swoją gwiazdę i często wywołują związane z tym zmiany jej jasności. Zdaniem astronomów, jeśli do rachunku doda się większe planety krążące po orbitach porównywalnych z orbitą Ziemi, można uznać, że 70 procent gwiazd ma jakiegoś towarzysza.

W poszukiwania planet włączają się też amatorzy. Z ich udziałem odkryto właśnie 15 kolejnych prawdopodobnych planet, które krążą wokół swych gwiazd w strefie teoretycznie nadającej się do życia. Ich praca polegała na opracowaniu danych, które w gigantycznej ilości spływają z nowoczesnych instrumentów obserwacyjnych. 15 nowych planet - jeśli uda się je potwierdzić - niemal podwoiłoby liczbę znanych nam światów, gdzie woda mogłaby istnieć w fazie ciekłej.

Opublikowana właśnie na portalu arxiv.org praca wymienia 40 ochotników amatorów, którzy dzięki zaangażowaniu w projekt Planethunters.org dowodzą, że do znalezienia planety może się dziś przyczynić niemal każdy, kto ma komputer i dostęp do internetu.

Obserwacje przy pomocy teleskopu Keck na Hawajach potwierdziły, że jedna z tej 15-tki, nazwana "PH2 b" to rzeczywiście planeta o rozmiarach Jowisza, krążąca wokół gwiazdy o rozmiarach Słońca. To już druga potwierdzona planeta wśród tych, na których trop wpadli amatorzy zaangażowani w projekt Planethunters.org.

Naukowcy związani z projektem nie wykluczają, że przypadek planety "PH2 b" może być jeszcze ciekawszy, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Jeśli tak jak Jowisz planeta ta ma swoje skaliste księżyce, to właśnie te księżyce, znajdujące się w strefie zamieszkiwalnej wokół gwiazdy, mogłyby stworzyć warunki sprzyjające powstaniu życia.