Choroba lokomocyjna to problem, który potrafi skutecznie zepsuć nawet najlepiej zaplanowaną podróż. Nudności, zawroty głowy, ogólne złe samopoczucie, to tylko niektóre z objawów, które dotykają zarówno dzieci, jak i dorosłych. Dotychczas najczęściej próbowano sobie z nią radzić, sięgając po farmaceutyki, jednak te nierzadko wiążą się z niepożądanymi skutkami ubocznymi, takimi jak senność czy otępienie. Najnowsze badania naukowców z Chin sugerują, że kluczem do lepszego samopoczucia może być... odpowiednio dobrana muzyka. Piszą o tym na łamach prestiżowego czasopisma "Frontiers in Human Neuroscience".
- Sprawdź najważniejsze i najciekawsze wiadomości z kraju i ze świata. Wejdź na stronę główną RMF24.pl
Zespół badawczy pod kierownictwem dr Qizonga Yue z Southwest University w Chinach postanowił sprawdzić, czy muzyka może być skutecznym, nieinwazyjnym i tanim sposobem na walkę z chorobą lokomocyjną. Choroba lokomocyjna znacząco obniża komfort podróży wielu osób, a dostępne leki często powodują skutki uboczne, takie jak senność. Muzyka byłaby prostym i tanim sposobem interwencji, który łatwo można dopasować do indywidualnych preferencji - tłumaczy dr Yue.
Badacze zaprosili do udziału w badaniu 40 ochotników, którzy najpierw testowali różne trasy w specjalnie przygotowanym symulatorze jazdy samochodem. Celem było wybranie tej, która najskuteczniej wywołuje objawy choroby lokomocyjnej. Następnie spośród uczestników wyłoniono 30 osób, które wcześniej deklarowały umiarkowaną podatność na tego typu dolegliwości. Każdy z uczestników został wyposażony w specjalną czapkę EEG, która pozwalała rejestrować aktywność mózgu podczas jazdy i w trakcie rekonwalescencji po wystąpieniu objawów. Grupa została podzielona na sześć podgrup - cztery z nich słuchały różnych rodzajów muzyki (radosnej, łagodnej, pełnej emocji i smutnej), jedna odpoczywała w ciszy, a ostatnia miała przerwaną symulację natychmiast po pojawieniu się pierwszych oznak złego samopoczucia. Po zakończeniu "jazdy" uczestnicy słuchali danego rodzaju muzyki przez minutę, następnie wszyscy oceniali, jak bardzo odczuwają objawy choroby lokomocyjnej.
Wyniki pokazały, że najlepsze efekty przyniosło słuchanie muzyki wesołej - w ocenie uczestników objawy choroby lokomocyjnej zmniejszały się o 57,3 proc. Podobnie dobrze sprawdzała się muzyka łagodna (56,7 proc.). Muzyka pełna pasji przyniosła ulgę na poziomie 48,3 proc. Słuchanie smutnej muzyki było najmniej skuteczne. Przydawało się mniej niż, siedzenie w ciszy. Objawy zmniejszyły się jedynie o 40 proc., podczas gdy w grupie odpoczywającej w ciszy o 43,3 proc.
Badacze analizowali również zapisy EEG. Okazało się, że podczas nasilonych objawów choroby lokomocyjnej aktywność mózgu w okolicy potylicznej stawała się mniej złożona. Im lepiej uczestnicy dochodzili do siebie, tym bardziej aktywność mózgu wracała do normy. Naukowcy przypuszczają, że łagodna muzyka pomaga się zrelaksować, co redukuje napięcie nasilające objawy, natomiast radosna muzyka może odwracać uwagę i aktywować systemy nagrody w mózgu. Z kolei smutna muzyka nie daje takiego pożytku, bo może potęgować negatywne emocje i pogarszać samopoczucie.
Autorzy pracy przyznają, że badanie miało swoje ograniczenia. Przede wszystkim związane z niewielką liczbę uczestników. Zespół planuje więc kolejne eksperymenty, tym razem z udziałem większej grupy badanych i w warunkach zbliżonych do rzeczywistej podróży samochodem, samolotem czy statkiem. Badacze chcą także sprawdzić, czy skuteczność muzyki zależy od indywidualnych preferencji muzycznych oraz czy podobne efekty można uzyskać w przypadku innych rodzajów choroby lokomocyjnej, np. podczas lotu samolotem czy rejsu statkiem.