470 ton niebezpiecznych odpadów pozostawił w Grabinach na Podkarpaciu przedsiębiorca spod Częstochowy. Właściciel nieistniejącej już firmy z Aleksandrowa kilka lat temu wydzierżawił teren, na którym miał produkować beton. Szybko jednak okazało się, że zamiast betonu, składuje tam odpady chemiczne.

REKLAMA

Teren, na którym znajdują się niebezpieczne substancje został zabezpieczony przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przeprowadzone badania gleby i wody nie wykazały na szczęście skażenia: nieznacznie przekroczony był jedynie poziom kadmu i minimalnie – niklu.

Sprawą nielegalnego składowiska zainteresowały się służby wojewody podkarpackiego, które administracyjnymi nakazami próbowały zmusić biznesmena do usunięcia chemikaliów. Niestety przedsiębiorca znikł.

Nie widząc szans na odnalezienie przedsiębiorcy, WIOŚ skierował sprawę do prokuratury. Ta jednak umorzyła sprawę, motywując to... niską szkodliwością społeczną. W tej sytuacji, wojewoda podjął decyzję o likwidacji składowiska na koszt państwa.

Nieoficjalnie wiadomo, że biznesmen podobne interesy prowadził w całym kraju, po czym uciekł do USA.

Posłuchaj także relacji reportera RMF Piotra Satabryły:

Foto: Archiwum RMF

22:25