Drugi Polak w kosmosie - i co dalej? Jakie będzie znaczenie zakończonej kilka tygodni temu misji polskiego astronauty dla rozwoju polskich badań kosmicznych i polskiego przemysłu kosmicznego? Grzegorz Jasiński pytał o to dr inż. Julię Gościańską-Łowińską. Szefowa Kampusu Kąkolewo Politechniki Poznańskiej - miejsca realizacji badań i wdrożeń związanych z nowoczesnymi technologiami kosmicznymi - przekonuje, że nasze ambicje w przemyśle kosmicznym rosną. Nie chcemy być już tylko dostawcą podzespołów, chcemy integrować całe misje. Misja dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego i znacznie zwiększona składka do Europejskiej Agencji Kosmicznej powinny się do tego przyczynić. Dr inż. Julia Gościańska-Łowińska jest jednym z ekspertów, których będzie można posłuchać w Krakowie podczas rozgrywanych w najbliższy weekend na Akademii Górniczo Hutniczej 11. finałów zawodów łazików marsjańskich European Rover Challenge.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowa Grzegorza Jasińskiego z dr inż. Julią Gościańską-Łowińską

Grzegorz Jasiński: Pani doktor, przeżyliśmy - mam na myśli miłośników kosmosu, techniki kosmicznej i tych wszystkich, którzy z chęcią patrzą w niebo - szczególny moment. Drugi polski astronauta pojawił się na orbicie. Od tego czasu minęło już kilka tygodni. No i zadajemy pytania, jakie praktyczne skutki tej misji i tego wszystkiego, co było wstępem do tej misji, czyli zwiększenia polskich środków płynących do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Na jakie praktyczne skutki możemy liczyć? Na co Pani liczy? Na co liczy polski przemysł kosmiczny?

Dr Julia Gościańska-Łowińska: Myślę, że sam fakt tego, że drugi polski astronauta uczestniczył w misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną, to było wielkie wydarzenie, bardzo wzruszające dla nas wszystkich, ale też bardzo praktyczne z punktu widzenia sektora kosmicznego. Sam fakt zwiększenia składki do ESA już daje nam niesamowite możliwości, bo rzeczywiście są to ogromne pieniądze, a same 200 milionów euro jest przeznaczone na programy opcjonalne. Te szczególnie ważne dla naszego sektora, bo pozwala przede wszystkim zwiększyć zaangażowanie polskich podmiotów w działania Europejskiej Agencji Kosmicznej i rozwój tak naprawdę polskich technologii kosmicznych. Myślę, że to jest szczególnie ważne, chociażby z tego punktu widzenia, że ponad 90 proc. tych środków, które są składką do ESA, wraca do polskich podmiotów. Dzięki temu rzeczywiście możemy rozwijać naszą, polską myśl technologiczną. Myślę, że to jest szczególnie ważne z punktu widzenia tego, że widzimy bardzo mocny rozwój tego sektora i sam fakt, że pan doktor Sławosz Uznański-Wiśniewski był na ISS i wykonywał eksperymenty, które były efektem prac polskich naukowców, uczelni, instytutów badawczych, no i przede wszystkim polskich przedsiębiorców, daje niesamowite możliwości na arenie międzynarodowej. Dzięki tej misji myślę, że staliśmy się bardziej rozpoznawalni. Rzeczywiście nasi partnerzy zagraniczni, z którymi współpracujemy, mówię też z perspektywy uczelni, chociażby w projektach badawczych, czy są to projekty badawcze finansowane przez Komisję Europejską, czy te projekty badawcze, kosmiczne właśnie realizowane przez Europejską Agencję Kosmiczną w postaci kontraktów badawczych, są dla nas szczególnie ważne. I rzeczywiście nasi partnerzy widzą nasz potencjał, coraz mocniej chcą z nami współpracować, a dzięki temu, że ta składka jest większa, to staliśmy się jednym z kluczowych partnerów do tego, żeby realizować ciekawe eksperymenty badawcze. Więc wydaje mi się, że mamy tutaj bardzo dużo takich zalet, tego, że rzeczywiście zwiększona została składka, taka została podjęta decyzja i że pan doktor Uznański-Wiśniewski wylądował na ISS. I szczególnie dla nas na uczelni jest to ważne, bo jednym z eksperymentów to był eksperyment, który we współpracy z polską firmą KP Labs także współtworzyliśmy, więc dla nas to był szczególnie wzruszający moment, kiedy efekty prac naszych kolegów mogliśmy zobaczyć dosłownie w rękach naszego astronauty.

Mówimy o tych szansach dla naszej myśli technicznej, dla naszego przemysłu, ale praktycznie popatrzmy na to z Pani doświadczenia, już nie wypominając nic, ale wieloletniego. Skąd te pomysły w Polsce się biorą? Kto je tworzy? Na ile to są takie start-upowe pomysły, a na ile biorą się z uczelni? Skąd bierze się to, co my mamy do zaoferowania?

Myślę, że na pewno jest to myśl naszych inżynierów. Muszę powiedzieć, że mamy naprawdę fantastycznych naukowców, którzy też często potem z uczelni transferują swoją wiedzę do przedsiębiorców. Dla nas, dla uczelni, też zawsze podkreślamy, bardzo ważne są te moduły badawcze, które ESA realizuje w ramach na przykład programów Exploration, bo one dają też możliwość, żeby na uczelni zostawali ludzie i realizowali przełomowe badania właśnie w zakresie technologii kosmicznych i potem tak naprawdę byli pracownikami polskich przedsiębiorstw, czy to start-upów, czy już bardziej dojrzałych przedsiębiorstw.

"Chcemy być także integratorem pewnych technologii"

To na czym ten model polega? Jak moglibyśmy to wytłumaczyć? Jak ten system działa?

Przede wszystkim ta myśl technologiczna powstaje w głowie ludzi, którzy nie widzą pewnych barier. To jest myślę, taka otwarta głowa naukowca. I rzeczywiście we współpracy też i doświadczeniu w różnych międzynarodowych zespołach powstaje tak naprawdę pomysł, który staramy się zrealizować. No i przede wszystkim staramy się też pozyskać na to środki. Tutaj ESA daje nam duże możliwości do tego, żebyśmy mogli to rozwijać. W związku z czym mając takie środki na badania, możemy przechodzić przez kolejne etapy tak naprawdę dojrzałości technologicznej tych innowacji. Istnieje też szereg różnych rozwiązań i propozycji projektowych, które są możliwe i dla naukowców, i polskich przedsiębiorców, żeby zwiększać tę dojrzałość technologiczną. Czyli też inwestują tu zarówno jednostki publiczne, jak i przedsiębiorcy w to, żeby te technologie były jak najbardziej dojrzałe. Bo my mamy też w Polsce już - tak myślę - takie ambicje, że nie chcemy być tylko dostawcą komponentów i systemów, ale chcemy być także integratorem pewnych technologii. I dla nas to jest myślę, że o tyle ważne, żeby właśnie zaczynać od samego początku, żeby pozyskiwać te dodatkowe środki, właśnie, żeby zwiększać tę dojrzałość. Więc myślę, że to jest taka ścieżka, że gdzieś na uczelni powstaje ta główna myśl technologiczna i we współpracy z otwartymi ludźmi z firm sektora kosmicznego - a w większości są to młodzi ludzie, którzy mają bardzo duże międzynarodowe doświadczenie - przekładają swoją wiedzę inżynierską, bo jest to głównie mimo wszystko wiedza inżynierska, na tę praktykę i znajdują te rozwiązania, które czasami są rozwiązaniami ziemskimi i transferują je do sektora kosmicznego, bo to są też takie jakby dwie ścieżki.

Jak z Pani doświadczenia wygląda skuteczność tych, tych projektów? Ile z tych pomysłów start-upów, jakichś takich wstępnych idei zamienia się w coś już konkretnego? Czy to jest połowa, trzydzieści procent, pięć procent? A może pięć procent to już i tak byłoby bardzo dużo?

Ciężko tak do końca powiedzieć, wyrazić to procentowo. Na pewno w ciągu tych ostatnich 10 lat - z tego, co wiem - polscy przedsiębiorcy, polskie podmioty, może bardziej rzecz ujmując, podpisały ponad 600 kontraktów z Europejską Agencją Kosmiczną na różnego rodzaju rozwiązania. Są to i bardziej hardware'owe rozwiązania i software'owe, ale nadal jakby na tle pozostałych krajów jesteśmy właśnie takim dostawcą pewnych komponentów. Więc sprawdzamy się, widzą nas w Europie, że te komponenty, te podzespoły, które są produkowane przez polskie przedsiębiorstwa, rzeczywiście są skuteczne, są po prostu rzeczywiście sukcesem technologicznym. No i zaczynamy - to już też jest bardzo widoczne - być w takich konsorcjach i brać udział w bardziej zaawansowanych projektach. Właśnie taka jest też nasza ambicja, żeby w końcu zostać takim integratorem misji. I to jest myślę kluczowe tak, że wydaje mi się, że wbrew pozorom może jeszcze nie jesteśmy bardzo rozpoznawalni w takim rozumieniu już takich gotowych samodzielnych misji. Natomiast jesteśmy kluczowym partnerem, jeżeli chodzi o dostawcę soft- czy hardware'u. I my też staramy się, żeby powstawały też polskie rozwiązania, żebyśmy mogli też te nasze polskie rozwiązania wdrażać sami, właśnie jako integrator takich misji. Więc myślę, że to jest taka nasza ambicja na najbliższe lata.

"Nasze rozwiązania są też ciekawe z punktu widzenia technologicznego, stanowią jednak pewną nowość"

Oczywiście przemysł kosmiczny ma już kilkadziesiąt lat i przez wiele z tych lat byliśmy raczej nieobecni. Ale teraz mamy taki szczególny moment, kiedy Old Space jakby zaczyna powoli ustępować i przychodzi ta era New Space, tych nowych sposobów zdobywania przestrzeni kosmicznej, testowania. Więc to jest naturalna szansa, żeby się w to włączyć. No i mamy też coraz bardziej ogarniającą nas erę sztucznej inteligencji. Wspomniała Pani o tym eksperymencie z KP Labs, który dotyczył testowania algorytmów sztucznej inteligencji na stacji kosmicznej. Na ile to jest szansa, że my tu mamy stosunkowo jeszcze taką świeżą, nie do końca przetartą ścieżkę, którą możemy sami wydeptywać?

Myślę, że jest to duża szansa. My rzeczywiście staramy się - myślę, w całym sektorze kosmicznym - szukać tych nowych możliwości, tej obecności jako polski sektor kosmiczny. I wydaje mi się, że chociażby te misje pokazały, że rzeczywiście nasze rozwiązania są też ciekawe z punktu widzenia technologicznego, stanowią jednak pewną nowość. Staramy się też integrować nowe technologie. Chociażby ta misja, o której pan redaktor wspomniał, to była misja, która miała właśnie ten komponent sztucznej inteligencji. My w naszej pracy nad tym mocno się skupiamy, żeby te nowe technologie implementować. Mamy też szereg takich inicjatyw dotyczących lokalnego wsparcia właśnie w tym zakresie, są różne inicjatywy, które wspierają takie nowe technologie. Możemy pozyskiwać też środki w ramach takich inicjatyw Europejskiej Agencji Kosmicznej jak ESA BIC (European Space Agency Business Incubation Centre), ESA Technology Brokers, czy ESA Phi-Lab, które jest chociażby tutaj inicjatywą, która na Politechnice Poznańskiej istnieje od tego roku. Tak, że są to wszystko takie zachęty dla przedsiębiorców, żeby też integrować te nowe technologie i otwierać tak naprawdę nowe drzwi. Daje to absolutnie nowe możliwości inwestowania i tak naprawdę stwarzania takiego środowiska przyjaznego innowacjom. Więc wydaje mi się, że to jest kluczowe i na pewno na tym polski sektor nie pozostanie. Wiemy doskonale, że jesteśmy bardzo chłonni, jeżeli chodzi o wiedzę, o możliwości i rzeczywiście nasze przedsiębiorstwa sektora kosmicznego są bardzo otwarte na wszelkie możliwości współpracy z bardziej doświadczonymi partnerami, też z Europy.

O European Rover Challenge: Bardzo profesjonalne zawody

Rozmawiamy przed jedną z takich najważniejszych dorocznych imprez, która dotyczy przemysłu kosmicznego, jest formułą i popularyzacji, i takiego zdrowego współzawodnictwa, czyli tradycyjnymi zawodami łazików marsjańskich European Rover Challenge, które od ubiegłego roku odbywają się na Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. To już jest 11. edycja. Na ile z Pani doświadczenia te poprzednie edycje przyczyniły się do tworzenia już profesjonalnych zespołów, do powstawania już faktycznie takich gotowych do wykorzystania technologii robotów, jak ta popularyzacyjna i na wstępie amatorska impreza przekłada się już przez te wszystkie lata na profesjonalizm tych działań?

Myślę, że to wydarzenie było takim gamechangerem trochę też w polskim świecie naukowym, bo rzeczywiście inicjatywa ma już 11 lat. Jest to właściwie rozpoznawalna na świecie konkurencja i niejednokrotnie, jak rozmawiamy nawet w naszych międzynarodowych zespołach projektowych, czy jesteśmy obecni na różnych konferencjach, czy takich networkingowych spotkaniach, to rzeczywiście ERC jest absolutnie kluczowy, jeżeli chodzi o rozwój robotyki. I myślę, że to można zaobserwować. Ja na przykład w ubiegłym roku byłam zafascynowana tym, jaki był odbiór konkurencji, odbiór tego wydarzenia w Krakowie. Rzeczywiście przychodzili nie tylko studenci, pasjonaci, ale też rodziny z dziećmi, które były niesamowicie zainteresowane tym, co się dzieje. Naprawdę zawody są bardzo profesjonalne i też młodzi ludzie, którzy biorą w nich udział, są niesamowicie oddani swojej pasji. Bo muszę powiedzieć, że na pewno jest to dla nich absolutnie pasja. Spędzają całe dnie, niejednokrotnie noce nad tym, żeby przygotować się do zawodów. Jest to najczęściej ponad 100 zespołów, które w ogóle podejmują wyzwanie wzięcia udziału w zawodach. Oczywiście do ścisłego finału dostaje się kilkanaście. Tak, że absolutnie widać nie tylko to, że powstaje nam i to międzynarodowa taka społeczność robotyczna. I też tutaj polskie zespoły mają niemały swój udział, bo w toku realizacji całej tej inicjatywy też polskie zespoły wygrywały zawody. W ubiegłym roku rzeczywiście zawody zostały opanowane przez Szwajcarów. Natomiast musimy powiedzieć, że polskie zespoły też miały swój udział w ERC w poprzednich latach. To też świadczy o tym, że są to młodzi ludzie bardzo zdeterminowani do tego, żeby rozwijać się w zakresie robotyki kosmicznej. Jednak Polska mimo wszystko nadal goni Europę, jeżeli chodzi o środki finansowe, które są przeznaczane na tego typu inicjatywy. Myślę, że tutaj Szwajcarzy mieli dużo większe budżety, aczkolwiek, no może nie zawsze też wszystko rozgrywa się w aspekcie finansowym. Tutaj jednak te pasje są niesamowite i widzimy, że młodzi ludzie w Polsce bardzo chętnie startują, przygotowując się do zawodów. Dla nich to jest też niesamowita lekcja, bo oprócz takiej lekcji w zakresie pozyskania nowej wiedzy inżynierskiej czy rozwoju technologicznego, to też są takie - powiedzmy - kompetencje miękkie, pracy w zespole, pracy w niejednokrotnie międzynarodowych zespołach. Bo nawet jeżeli są to zespoły polskie, to często na uczelni widzimy, że przecież są to zespoły też składające się z zagranicznych studentów. Tak, że młodzi ludzie absolutnie fantastycznie ze sobą współpracują. I myślę, że to, że takie zawody są, też zwiększa popularność tego kierunku i dalszy rozwój. Ludzie chcą na przykład rozwijać się w tym obszarze, chcą aplikować o staże, chociażby te staże, które są oferowane w zakresie robotyki kosmicznej. Nasza uczelnia na przykład jest właśnie po zakończonej rekrutacji na staże Europejskiej Agencji Kosmicznej, które będą realizowane na Politechnice Poznańskiej. Mieliśmy wielu kandydatów z zagranicy również, którzy chcieli przyjechać do Polski i tutaj rozwijać swoje kompetencje w zakresie robotyki kosmicznej. Więc myślę, że nasza robotyka kosmiczna jest naprawdę na mega - bym powiedziała tak kolokwialnie - wysokim poziomie. I rzeczywiście ludzie młodzi chcą się tutaj rozwijać, widzą absolutnie potencjał, ten potencjał osobowy głównie. Więc myślę, że jeżeli są ludzie, którzy chcą się rozwijać, są też bardzo zdeterminowani do tego, żeby te środki z różnych źródeł pozyskać i rzeczywiście wykorzystać tę niesamowitą wiedzę naszych polskich mentorów i w ostateczności na przykład wziąć udział w takich zawodach. Więc myślę, że to jest absolutnie niesamowite. A konstrukcje, które niejednokrotnie powstają w ramach takich pasji, to są tak naprawdę potem już przyszłe rozwiązania, które myślę, że gdzieś tam na dalszej drodze, karierze zawodowej i naukowej tych ludzi w ostateczności przełożą się na takie rozwiązania, które będą aplikowane w realnych warunkach.

Campus Kąkolewo

Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów Europejskiego Konkursu Łazików Marsjańskich jest Marsyard, tor przeszkód, który ma symulować powierzchnię Marsa i gdzie trzeba wykonać te wszystkie zadania. Pani kieruje taką instytucją, która się nazywa Campus Kąkolewo i ona jest pewnego rodzaju profesjonalną konkurencją, jak rozumiem, dla Marsyardu, miejscem, gdzie można już profesjonalnie testować tego typu aparaturę?

Tak, ja bym powiedziała, że rzeczywiście profesjonalnie jak najbardziej. Czyli jest otwarta nie tylko na te aspekty badawcze w ramach współpracy takiej badawczej pomiędzy instytucjami, ale również jest dostępna dla polskich przedsiębiorców i nie tylko polskich, zagranicznych również, właśnie, żeby testować, chociażby w Ośrodku Testowania Robotów Kosmicznych łaziki.

I tam też jest taki tor?

Tor możemy stworzyć, natomiast my rzeczywiście w naszym ośrodku odtwarzamy warunki księżycowe. My jesteśmy nastawieni na Księżyc.

Czyli co? Niska temperatura, próżnia?

Na samym poligonie, który jest taką kopułą, jak ktoś z państwa będzie zainteresowany i wejdzie na nasze strony internetowe, to rzeczywiście widać taką charakterystyczną kopułę. To jest 700 metrów kwadratowych, gdzie mamy powierzchnię, mamy bazalt, gdzie możemy w łatwy sposób symulować różnego rodzaju przeszkody dla łazików księżycowych. On ma tak naprawdę symulować regolit, czyli to, co się znajduje na Księżycu. On jest dużo bezpieczniejszy, bo regolit jest dosyć niebezpieczny dla ludzkiego zdrowia, natomiast tutaj mamy dużo bezpieczniejsze warunki. Rzeczywiście obok naszej kopuły testowej, takiego poligonu, mamy analogowe centrum sterowania misją. Czyli z tego miejsca możemy sterować właśnie łazikami pod kopułą. Więc to jest na pewno duże doświadczenie zarówno dla osób, które wykonują badania, bo rzeczywiście możemy tutaj też badać kwestie opóźnień komunikacyjnych i różnych aspektów związanych właśnie z pracą łazików. No i oczywiście też są towarzyszące laboratoria. Czyli mamy laboratorium mikrograwitacji, gdzie możemy badać pewne obiekty na takim naszym specjalnym stole z poduszką powietrzną, gdzie symulujemy mikrograwitację.

Ale co, zrzucacie Państwo rzeczy ze stołu? Na czym polega ta symulacja?

Symulacja polega na tym, że rzeczywiście na tym stole wytwarzana jest taka poduszka powietrzna i te obiekty w łatwy sposób się na niej poruszają. Na tej poduszce powietrznej. My obserwujemy to z góry. Mamy specjalny system do tego. I wtedy możemy zaobserwować pewne zachowania, na przykład łazików, czy innych obiektów, które na przykład chcemy badać. Więc takie badania też są absolutnie możliwe. Również mamy laboratoria z kriokomorą, z komorą próżniową, możemy różne badania, także środowiskowe, wykonywać. Więc rzeczywiście wygląda to profesjonalnie, kosmicznie. Ale jesteśmy też otwarci dla młodych ludzi, dla studentów. My na uczelni bardzo mocno wspieramy nasze koła naukowe, które się rozwijają w aspekcie technologii kosmicznych. Ale tak jak już wspomniałam, zaczynamy od września pierwszą edycję stażu w ramach ESA Spaceship Poland. I to będą studenci z Polski i zagranicy, którzy będą u nas realizować projekty badawcze właśnie w Ośrodku Testowania Robotów Kosmicznych w zakresie robotyki kosmicznej, więc też będą testować swoje pomysły, rozwiązania. I myślę, że to też jest taka zawsze ciekawostka, że czasami młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, że czegoś nie mogą zrobić i właśnie to wtedy robią. Więc jesteśmy bardzo otwarci na to, że są to projekty 6-miesięczne o zwiększonym ryzyku w rozumieniu takim, że może się nie udać, ale myślę, że bardzo mocno będzie to rozwijało kompetencje tych młodych ludzi i myślę, że też będzie świetną taką przyczynką do tego, żeby poszerzać te kompetencje, zwiększać też taką promocję, jeżeli chodzi o ten aspekt umiędzynarodowienia, bo jednak będą to zespoły międzynarodowe, które chcemy stworzyć. Tak, że wydaje nam się, że to są świetne możliwości, które daje Kampus Kąkolewo właśnie w zakresie badania i przeprowadzania szeregu badań w technologiach kosmicznych. Staramy się jeszcze nie konkurować tutaj z AGH, tylko po prostu współpracować. My w ramach różnych podmiotów stawiamy na współpracę i wydaje mi się, że jest to dla wszystkich z większą korzyścią.

To rozumiem, nie przyjeżdżajcie tu Państwo do Krakowa szpiegować, co tam się dzieje na Marsyardzie?

Absolutnie nie.

To jeszcze na koniec pytanie o takie oczekiwania związane z tegoroczną Radą Ministerialną ESA, która się odbędzie jesienią i ma wyznaczać nowe strategiczne kierunki działań, no i pewnie tego, na co te pieniądze, które my do ESA wpłacamy, z powrotem do nas pójdą, u nas, w naszym przemyśle. Czego Pani oczekuje?

Ja na pewno oczekiwałabym, żeby nie uległa ta składka zmniejszeniu, albo jeżeli tak, to w małym stopniu, bo rzeczywiście daje to niesamowite możliwości dla polskiego sektora kosmicznego. Ale też wydaje mi się, że to, żeby również pozostałe środki na właśnie w tym module Exploration, czyli ta eksploracja, czyli tak naprawdę też danie możliwości instytucjom nauki, uczelniom, instytutom badawczym, żeby mogły dalej rozwijać te technologie i być też taką kuźnią talentów. Bo trzeba sobie powiedzieć, że jeżeli my jako uczelnia będziemy realizowali przełomowe projekty, badania, to po pierwsze też będziemy mieli szansę zachęcić młodych ludzi, żeby zostali naukowcami. Będziemy mieli też środki na to, żeby pokazać, jakie nowe technologie mogą być zastosowane również w technologiach kosmicznych. No i myślę, że też będziemy tworzyć tak naprawdę kadrę dla pracodawców sektora kosmicznego. (...) Mówiąc szczerze zawsze tak było, że młodzi ludzie interesowali się rzeczami, które są ciekawe z punktu widzenia naukowego, jeżeli już zdecydowali się na taką ścieżkę. A teraz jest chyba jeszcze trudniej ich zainteresować. Więc rzeczywiście muszą to być kosmiczne projekty, żeby to zainteresowanie było. I wydaje nam się, że będziemy w stanie też dalej kształcić młodych ludzi właśnie w tych kierunkach, które mogą potem skutkować tym, że będą zatrudnieni chociażby w takich przedsiębiorstwach, które działają na rzecz polskiego sektora kosmicznego.

Dziękuję serdecznie i w takim razie do zobaczenia w Krakowie.

Dziękuję bardzo, Do zobaczenia.