Przesyłanie prądu bez oporu może być już wkrótce możliwe. Podobnie, jak budowa elektroniki, która się nie "grzeje". Możliwe na... Antarktydzie. Rosyjscy naukowcy pracujący w laboratoriach Instytutu Maxa Plancka i Uniwersytetu Gutenberga w niemieckiej Moguncji ustanowili nowy rekord nadprzewodnictwa wysokotemperaturowego. Jak piszą w najnowszym numerze czasopisma "Nature", siarkowodór pod ciśnieniem 1,6 miliona atmosfer zaczyna przewodzić prąd bez oporu już w temperaturze -70 stopni Celsjusza, spotykanej podczas zimy na siódmym kontynencie dość często.

REKLAMA

Siarkowodór pod tak wysokim ciśnieniem nie może być oczywiście praktycznie wykorzystany do przesyłania energii, ale odkrycie efektu nadprzewodnictwa w tak "wysokiej" temperaturze sugeruje, że prawdopodobnie istnieją inne substancje, u których podobne własności będzie można obserwować nawet, gdy jest jeszcze cieplej. Może nawet w temperaturze pokojowej.

Zjawisko nadprzewodnictwa metali odkryto blisko sto lat temu w temperaturze bliskiej zera absolutnego (-273,15°C). Wykorzystuje się je na przemysłową skalę choćby w silnych elektromagnesach, których uzwojenie musi być jednak zanurzone w kąpieli ciekłego helu. Lata 80. minionego stulecia przyniosły prawdziwą rewolucję, okazało się, że niektóre materiały ceramiczne przechodzą w stan nadprzewodnictwa w znacznie wyższej temperaturze, przewodzą prąd bez oporu już w - znacznie tańszym od helu - ciekłym azocie (ok. -183°C).

Od tego czasu granicę nadprzewodnictwa wysokotemperaturowego stale przesuwano, testując materiały o modyfikowanej strukturze krystalicznej i wykorzystując efekty związane z wysokim ciśnieniem. Do czasu opisanych w najnowszym "Nature" eksperymentów rekord wzrósł już do -110°C. Dopiero teraz jednak udało się pokonać granicę temperatury, która może być obserwowana na Ziemi w warunkach naturalnych. Właśnie na Antarktydzie. Badacze z Moguncji potwierdzili, że zestalony i poddany pod diamentowym tłokiem ciśnieniu 1,6 miliona atmosfer siarkowodór przechodzi w stan nadprzewodnictwa w temperaturze aż o 40 stopni Celsjusza wyższej, niż dotychczasowy rekord.

Praca wywołała wśród fizyków zajmujących się nadprzewodnictwem spore poruszenie. Po opublikowaniu kilka miesięcy temu wstępnych wyników, wskazujących na występowanie efektu w temperaturze około -83°C, kilka międzynarodowych zespołów podjęło próby powtórzenia eksperymentu. Niektórym podobno się to udało, z ogłoszeniem wyników wstrzymały się jednak, do chwili, gdy oficjalna publikacja autorów odkrycia ukazała się w "Nature".

Problem w tym, że na razie fizycy wciąż nie są do końca pewni, na czym dokładnie ten efekt polega. Podejrzewają, że w tego typu materiałach to dodatnie jony wodoru ułatwiają tworzącym tak zwane pary Coopera elektronom przewodzenie prądu na tyle skutecznie, że efekt utrzymuje się w wyższej temperaturze. Poszukiwanie nowych materiałów o tych własnościach prowadzone jest jednak wciąż praktycznie "po omacku". Być może nowe odkrycie oznacza, że trzeba ich szukać także wśród związków wodoru z innymi, niż siarka pierwiastkami. Jeśli w końcu uda się je znaleźć, doprowadzą do rewolucji w energetyce, czy elektronice, której skutki trudno nawet przewidzieć.