Wenus, nasza sąsiadka w Układzie Słonecznym jest aktywna wulkanicznie. Międzynarodowy zespół naukowców znalazł na to kolejne dowody przeszukując dane zebrane przez sondę Venus Express, wysłaną przez Europejską Agencję Kosmiczną. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Geophysical Research Letters" wskazują one na istnienie na powierzchni planety aktywnych strumieni wulkanicznej lawy.

REKLAMA

Pokazaliśmy mocne dowody na to, że Wenus jest wciąż aktywna wulkanicznie - mówi współautor pracy, geolog James W. Head z Brown University. To istotne odkrycie, które powinno pomóc nam zrozumieć ewolucję planet podobnych do Ziemi - dodaje.

Oznaki aktywności wulkanicznej znaleziono na zdjęciach termicznych wykonanych przez Venus Monitoring Camera. Dane pokazały gwałtowne zmiany temperatury, rzędu setek stopni Celsjusza, na powierzchni od jednego do 200 kilometrów kwadratowych. To wskazuje na pojawienie się tam strumieni lawy.

Gęsta atmosfera Wenus utrudnia obserwacje powierzchni, ale badania z pomocą radaru pokazały już wiele lat temu i wulkany i ślady dawnych erupcji. Długo nie było jednak jasne, czy owe wulkany są nadal aktywne. Sonda Venus Express, która w ubiegłym roku zakończyła swe ośmioletnie badania planety przeprowadziła cały szereg obserwacji.

W 2010 roku opublikowano informacje, o tym, że promieniowanie podczerwone z trzech wulkanicznych rejonów różni się od tego, które emitują otaczające je tereny. W 2012 roku poinformowaniu o podniesieniu się w atmosferze planety w latach 2006-07 poziomu dwutlenku siarki. Poziom ten opadał potem przez pięć lat. Co prawda takie zjawisko można było tłumaczyć zmiennością wiatrów wiejących w atmosferze Wenus, ale znacznie atrakcyjniejsza była hipoteza wiążąca ten efekt z niedawną aktywnością wulkaniczną.

Obecnie opublikowane wyniki wskazują na znaczne różnice temperatury niektórych punktów powierzchni dostrzegalne dosłownie z dnia na dzień. To najlepszy dotąd argument za tym, ze wulkany wybuchają tam nadal. Te "gorące punkty" dostrzeżono w rejonie uskoku Ganiki Chasma blisko znanych wulkanów Ozza Mons i Maat Mons. Pojawienie się tam strumieni lawy łatwo dałoby się wyjaśnić.

Najnowsze obserwacje są już na granicy zdolności aparatury sondy i przy gęstych chmurach trudno było te efekty wykryć - mówi współautor pracy Wojciech Markiewicz z Max Planck Institute. Na szczęście kamera VMC była przewidziana do wykonywania systematycznych pomiarów i mieliśmy szczęście, że udało nam się te zmiany temperatury zauważyć - tłumaczy. W jednym z takich punktów temperatura sięgała na przykład 830 stopni Celsjusza, przy średniej otaczającego terenu na poziomie 480 stopni C.