Najpierw mordercze susze, a potem groźne powodzie – takie kłopoty sprawia aura w Australii. W wyniku ulewnych deszczy, które nawiedziły wschodnie regiony kraju, zginęły dwie osoby, a kilka tysięcy ewakuowano.

REKLAMA

Gwałtowne burze z ulewami spowodowały, że rzeki nagle wezbrały. Zalane zostały drogi, samochody, domy. W jednym z małych miasteczek na północ od Zatoki Byrona jedynym budynkiem, który uniknął znalezienia się pod wodą, był lokalny pub. Właśnie tam schroniła się większość mieszkańców zalanego miasteczka.