Największy meteoryt, który spadł na Ziemię w ciągu ostatnich stu lat, odkrywa przed naukowcami część swoich tajemnic. Wyniki badań ognistej kuli, która eksplodowała nad Czelabińskiem 15 lutego bieżącego roku publikują w najnowszych numerach czasopisma "Nature" i "Science". "New Scientist" na swej stronie internetowej podsumowuje 10 najważniejszych faktów, które udało się ustalić.

REKLAMA

Do największej eksplozji meteorytu w czasach nam współczesnych doszło na Syberii, nad rzeką Tunguska w 1908 roku. Jej energia była równoważna eksplozji 5 do 15 milionów ton trotylu (megaton). Dwie najsilniejsze późniejsze eksplozje: w 2009 roku nad Indonezją i w 1994 roku nad Wyspami Marshalla miały moc rzędu kilkudziesięciu kiloton.

Wybuch nad Czelabińskiem, według najnowszych szacunków, miał moc około 500 kiloton. Jak się przypuszcza meteor mógł być wcześniej częścią większej asteroidy, młodszej od naszego Układu Słonecznego o zaledwie 115 milionów lat. Do jego rozpadu na mniejsze części doszło na wysokości od 30 do 45 kilometrów, co prawdopodobnie uratowało mieszkańców tego rejonu przed poważniejszymi zniszczeniami.

1. Badania trasy meteoru nie wymagały nadzwyczajnej technologii. Choć jego pojawienie się było niespodzianką także dla astronomów, ustalenie jego trajektorii na podstawie licznych filmików wykonanych przez świadków jego upadku było jednak stosunkowo proste.

2. Najdokładniejsze możliwe w tej chwili szacunki wskazują, że asteroida, która wpadła w ziemską atmosferę i wybuchła nad Czelabińskiem miała od 17 do 20 metrów średnicy i ważyła około 10 tysięcy ton. Leciała z prędkością około 19 kilometrów na sekundę.

3. Większość fragmentów kosmicznej skały wyparowała. Po pierwszej eksplozji w stronę Ziemi leciały jeszcze dwa potężne okruchy. Pierwszy rozpadł się na wysokości około 18 kilometrów, drugi przebił lód na jeziorze Czebarkuł. Znaleziony fragment tego drugiego waży około 570 kilogramów. Jak się uważa na Ziemię mogło spaść w sumie do 6 ton kosmicznych okruchów.

4. Blask płonącego meteoru mógł spowodować obrażenia podobne do poparzenia słonecznego. 20 osób zgłosiło się do szpitala z takimi objawami i zdaniem naukowców, ilość promieniowania UV emitowanego przez ognistą kulę i jego rozproszenie na ośnieżonej ziemi mogło wywołać podobne objawy.

5. Analiza składu chemicznego szczątków meteorytu wskazuje, że mamy do czynienia z przedstawicielem rzadkiej klasy tak zwanych chondrytów LL, ubogich w metaliczne żelazo i żelazo w ogóle. Do tego typu należy niespełna 9 procent meteorytów znajdywanych na Ziemi. To cenny obiekt z punktu widzenia badań losów Układu Słonecznego.

6. Struktura meteorytu Czelabińskiego jest jednak nieco inna, niż to bywa w przypadku większości chondrytów LL. Zauważono w nim szereg pęknięć wypełnionych stopionym kiedyś metalem. To sugeruje, że asteroida, z której pochodzi mogła doświadczyć w swej przeszłości jakiegoś gwałtownego zderzenia. Związane z tym osłabienie struktury mogło ułatwić potem jej rozpad i oszczędzić nam skutków potężniejszej eksplozji, nieuniknionej, gdyby meteor był potężniejszy.

7. Próby identyfikacji asteroidy, której fragmentem mógł być meteoryt czelabiński nie przyniosły jeszcze jednoznacznych wyników. Wśród możliwych obiektów wymienia się asteroidy 2011 EO40 i 86039 (1999 NC43).

8. Zdaniem astronomów, eksplozja była nie do przewidzenia. Meteor był względnie mały i nadleciał od strony Słońca. Nie bylibyśmy w stanie go wykryć nawet, gdybyśmy go tam wypatrywali.

9. Analiza tego przypadku przynosi też inne niepokojące wnioski. Liczba obiektów o porównywalnych rozmiarach, które mogą kiedyś wpaść w ziemską atmosferę może być nawet 10 razy większa, niż do tej pory przypuszczaliśmy. Zobaczenie ich z Ziemi nie jest łatwe, konieczne są dokładniejsze obserwacje kosmiczne.

10. Meteor nadleciał pod takim kątem, że zniszczenia związane z powstaniem fali uderzeniowej zaobserwowano na stosunkowo dużym obszarze. Nigdzie jednak nie były tak duże, jakie spowodowałby jego upadek prostopadle do powierzchni Ziemi. Mieszkańcy rejonu Czelabińska mieli jednak dużo szczęścia.