Nieprawdopodobne osiągnięcia, opływowe kształty, bajeczna technologia, a w środku kruchy człowiek. Jedyną oznaką jego obecności jest kask. Mowa o bolidzie Formuły 1 – w taki pojazd wsiądzie w niedzielę Robert Kubica, który będzie walczył o Grand Prix Węgier.

REKLAMA

Zobacz również:

Co roku konstruktorzy popisują się swoimi najnowszymi osiągnięciami. Najpierw o silnikach: w tym roku co prawda zmniejszono ich pojemność do 2,4 litra, ale mimo to osiągają moc 800 KM i zapewniają bolidom przyśpieszenie od 0 do 100 km/h w mniej niż 3 sekundy. Maksymalne zarejestrowane prędkości sięgają 370 km/h. Na węgierskim torze Hungaroring możemy się spodziewać średnich prędkości rzędu 190 km/h.

W tym roku wprowadzono przepis nakazujący, by silnik pracował wewnątrz bolidu podczas przynajmniej dwóch wyścigów – liczy się więc nie tylko moc, ale i wytrzymałość. A potężne przyśpieszenie wymaga także doskonałych hamulców. Te w bolidach Formuły 1 zapewniają hamowanie od 100 km/h do zatrzymania na drodze zaledwie kilkunastu metrów.

Kierowca bolidu F1 musi mieć "końskie" zdrowie

Eksperci z temu McLaren-Mercedes twierdzą, że dobry kierowca bolidu F1 musi mieć siłę boksera, szybkość reakcji pilota myśliwca i wytrzymałość długodystansowca. W tym stwierdzeniu nie ma żadnej przesady. Kierowca Formuły 1 doświadcza bowiem w czasie wyścigu przeciążeń sięgających 3G – to mniej więcej tyle samo, ile odczuwają astronauci promu kosmicznego. Trzeba także pamiętać, że w Formule 1 tego typu przeciążenia zdarzają się kilkanaście razy na każdym z kilkudziesięciu okrążeń wyścigu.

Kierowcy bolidu używają do treningów nawet urządzeń, które symulują siły działające na głowę kierowcy i poprawiające kondycję mięśni szyi.

Przeciążenia to jedno. Kierowcy muszą zmagać się także z temperaturą, która może w kokpicie osiągnąć 50 st. C. Sportowcy tracą w czasie wyścigu nawet 3,5 litra płynów.