"Jest to skomplikowana dawka różnych skrajnych emocji. Z jednej strony w sposób oczywisty jest to poruszenie, jest to takie głębokie wzruszenie, że najdroższy mi człowiek, moja najdroższa osoba jest w stanie spełniać swoje marzenia, jednocześnie realizować troszeczkę tym swoim marzeniem, które zbierze atencję Polek i Polaków, realizować marzenie dużo większej liczby ludzi" - powiedziała w rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim Aleksandra Uznańska-Wiśniewska, żona polskiego astronauty, który w środę po godzinie 14:00 czasu polskiego ma wyruszyć w podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Aleksandra Uznańska-Wiśniewska, która jest również posłanką na Sejm, nie będzie jutro na żywo oglądać startu swojego męża. Wczoraj misję przełożono kolejny raz - na środę 11 czerwca. Żona polskiego astronauty będzie wtedy w Polsce. Przyleci specjalnie, by wziąć udział w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.
Rozumiem, szanuję to co robisz, twoją własną misję - miał powiedzieć jej mąż, gdy dowiedział się, że posłanka będzie musiała wrócić do Polski.
Startu Sawosza Uznaskiego - Winiewskiego na ywo nie zobaczy jego ona Aleksandra - dowiedziao si Radio RMF FM @RMF24pl . Misj kolejny raz przeoono. @AK_Wisniewska , ktra od miesicy mocno wspiera ma w przygotowaniach i przebywa obecnie na Przyldku Canaveral, musi...
p_zuchowskiJune 9, 2025
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Aleksandra Uznańska-Wiśniewska, która jest również posłanką na Sejm, w rozmowie z naszym amerykańskim korespondentem Pawłem Żuchowski mówi o trudnych ostatnich godzinach przed misją, spotkaniach i rozmowach.
Mam za sobą trudny dzień, wizytę u męża w kwarantannie (astronauci są izolowani przed lotem, rodziny mogą zobaczyć ich przez szybę). I tak naprawdę nie mam do końca przestrzeni, żeby procesować te emocje. Ja chyba poczuję to wszystko dopiero, jak mój mąż zadokuje do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a ja zamknę się w naszym pustym mieszkaniu i będę miała przestrzeń do takiej prawdziwej intymności. I dopiero, jak adrenalina ze mnie zejdzie, to te emocje zaczną być przeżywane - powiedziała.
3 dni, 8 h, 58 min do startu. Kwarantanna. Fot. @Swaryczewski_ pic.twitter.com/HLTIOs9ozq
AK_WisniewskaJune 7, 2025
Misja była wielokrotnie przesuwana, z różnych powodów - w ubiegłym tygodniu została przesunięta na wtorek 10 czerwca. W poniedziałek zapadła decyzja, że start odbędzie się w środę 11 czerwca.
W rozmowie z naszym dziennikarzem Aleksandra Uznańska-Wiśniewska ze wzruszeniem opowiada o emocjach towarzyszącym przygotowaniom i już końcowemu odliczaniu. Kapsuła, którą będzie leciał mój mąż, jest nową kapsułą. Jest to pierwsza kapsuła w historii misji AXIOM, która nigdy nie była w Kosmosie, proszę sobie to wyobrazić jak to jest na przykład wsiąść do samolotu, który nigdy nie leciał - podkreśliła.
Dodała, że "emocje i obawy są ogromne".
Przez ostatnie tygodnie otrzymywaliśmy kolejne informacje o tym, że na przykład spadochrony nie zdały testów technicznych, że system izolacyjny nie zdał testów technicznych, że są jakieś wycieki. Oczywiście ta kapsuła jest testowana raz po raz, aż osiągnie wystarczającą inżynieryjną i techniczną doskonałość, żeby się nadać do tego lotu, natomiast budowało to w nas tak naprawdę takie ciągłe napięcie. I już chyba wszyscy, rodzinnie przynajmniej, wolelibyśmy, tak na poziomie czysto emocjonalnym, mieć to już za sobą. A nie czuć tak potężny niepokój - dodała.
Aleksandra Uznańska-Wiśniewska mówi też o ostatnich przygotowaniach i obowiązkach przed lotem.
Na dwa dni przed planowanym startem na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) astronauci zostali przewiezieni z miejsca, gdzie odbywają obowiązkową kwarantannę przed wylotem, na miejsce startu. Tam wjechali windą na 70-metrową wieżę startową zwaną Mechagodzillą, przeszli przypominającym most ramieniem dostępowym i zasiedli w kapsule Dragon, która jest już zintegrowana z rakietą Falcon 9.
To tak zwana dry rehearsal, czyli próba na sucho, podczas której astronauci i zespół naziemny przeprowadzają całą procedurę startową w rakiecie, która jeszcze nie jest zatankowana - tłumaczyli przygotowujący misję.
A jak będzie wyglądało samo przejście do rakiety?
Przy windzie jest przycisk z napisem SPACE, więc wjeżdża na samą górę, przed wejściem astronauci mogą wykonać jeden telefon trwający jedną minutę, przed wejściem do kapsuły, więc wiem, że Sławosz zadzwoni. I taki też próbny telefon wykonał. To wszystko staje się takie namacalne. Takie prawdziwe. To już nie jest taką surrealistyczną abstrakcją, tylko można już zobaczyć, dotknąć w jakiś sposób - mówi żona polskiego astronauty.
W nocy z soboty na niedzielę rodzina Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego obserwowała start rakiety CARGO.
Wybraliśmy się całą rodziną na wybrzeże Przylądka Canaveral, żeby obserwować start rakiety Falcon 9, czyli takiej samej rakiety, która wyniesie naszego Sławosza w Kosmos, tylko z misją cargo, czyli bez załogi. Dla mnie to był drugi start rakiety, który obserwowałam, ale dla wielu naszych najbliższych to był pierwszy raz, dla rodziców Sławosza to był pierwszy raz - relacjonowała.
W środku nocy oglądaliśmy ten taki błysk, który sprawił, że nagle niebo staje się białe, nic nie słyszysz, ale nagle niebo staje się białe, nagle widzisz taki olśniewający błysk światła, który się unosi i dopiero za nim podróżuje taki straszny głośny dźwięk. I dosłownie jest to kwestia może minuty zanim rakieta zniknie. I muszę panu powiedzieć, że obserwowałam to w takiej zupełnej ciszy, siedząc na ziemi, taka zmęczona po całym dniu, kiedy już mi się trzęsły ręce ze zmęczenia i z emocji, patrzyłam na rakietę i myślałam sobie, że to jest w równej mierze piękne, co straszne, w równej mierze zjawiskowe, co przerażające - przyznała.
Aleksandra Uznańska-Wiśniewska w rozmowie z Pawłem Żuchowskim mówi też, że ta misja to ogromna szansa dla wielu młodych ludzi, szansa dla Polski.
Mam ogromną nadzieję, że każde dziecko, które otrzyma w najbliższych tygodniach lekcję fizyki z Kosmosu, którą będzie dawał mój Sławosz, który jest nie tylko wybitnym naukowcem, ale jest też bardzo pogodną osobą, która błyskawicznie łapie kontakt z dziećmi, lubi dzieci, kocha nauczać i hojnie dzielić się wiedzą, że każde dziecko, które w jakiś sposób zostanie dotknięte przez tę misję, będzie miało świadomość, że jeżeli taki Sławosz o tak polskim imieniu i nazwisku, z Łodzi - po Politechnice Łódzkiej - może dzisiaj reprezentować Europę na orbicie okołoziemskiej, to nic żadnego z tych dzieci nie powstrzymuje przed tym, żeby one wyznaczały sobie prawdziwie ambitne cele, większe niż im wydaje. I żeby dążyły konsekwentnie do ich realizacji. To ma głęboki sens, żeby się rozwijały, żeby sięgały gwiazd w sposób metaforyczny,ale też w sposób literalny - podkreśliła.
Żona polskiego astronauty wspomina też moment, kiedy dowiedziała się, że Sławosz poleci w Kosmos, ale także chwile, gdy się poznali.
Od początku wiedziałam, że ten człowiek dąży do czegoś dużego. Nie wiedziałam, jak się nasze losy potoczą, ale wiedziałam, że w jakiś sposób chcę mu w tym pomóc. To jest w pewien sposób przywilejem mojego życia, że mimo wielu wyzwań, które mamy w tym momencie w Polsce, perypetii, zmian społecznych i politycznych, które wymagają mojej codziennej pracy, starań i uwagi, do których wrócę za kilka dni, to mimo że tam się dużo dzieje, to jest to przywilejem mojego życia, że mogę być u jego boku. I mogę starać się dodawać mu otuchy i zajmować się sprawami ziemskimi, żeby on i umysły mu podobne, dużo większe niż mój, mogły patrzeć w przyszłość - podsumowała.