Ludzie powoli odchodzą od mody na bycie aktywnym w mediach społecznościowych; zaczyna się moda wręcz przeciwna: na niekorzystanie z tych serwisów - zauważa socjolożka dr Helena Chmielewska-Szlajfer z Akademii Leona Koźmińskiego.

REKLAMA

Mniej więcej w połowie poprzedniej dekady - czyli wraz z uruchomieniem Facebooka - zapanowała prawdziwie masowa moda na bycie aktywnym w mediach społecznościowych - mówi dr Chmielewska-Szlajfer, socjolożka zajmująca się tematyką wpływu nowoczesnych technologii na zmiany społeczne. Teraz jednak zaczynamy od Facebooka bardzo powoli odchodzić - zauważa badaczka. Przypomina ona badania naukowe, z których wynika, że intensywne użytkowanie mediów społecznościowych nie czyni nas szczęśliwszymi.

Coraz częściej w ostatnich latach mówi się np. o zjawisku określanym FOMO (ang. Fear of Missing Out) - chodzi tutaj o lęk przed odłączeniem od Internetu i mediów społecznościowych, a przez to "wypadnięciem z obiegu". Jest to problem również w Polsce: według niedawnego badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, FOMO odczuwa 16 proc. polskich internautów, czyli ponad 4 mln osób.

Świadomość tego, że spędzamy za dużo czasu w mediach społecznościowych, jest jednak bardzo duża - mówi dr Chmielewska-Szlajfer. Przywołuje wyniki polskiego badania: Aż 36 proc. osób z wysokim poziomem FOMO przyznało, że czuje się uzależnionymi od mediów społecznościowych.

Media społecznościowe mogą wywoływać poczucie osamotnienia

Z kolei w innych badaniach, których wyniki niedawno opublikowano (tym razem przeprowadzonych na amerykańskim University of Pennsylvania) widać korelację pomiędzy korzystaniem z mediów społecznościowych a stanami depresyjnymi i poczuciem osamotnienia. Okazało się, że grupa uczniów, która przez kilka tygodni korzystała z Facebooka, Instagrama i Snapchata w ograniczonym zakresie, po upływie tego czasu miała znacznie lepsze samopoczucie niż grupa kontrolna, która nie ograniczała korzystania z tych mediów społecznościowych - opowiada dr Chmielewska-Szlajfer.

Jak podkreśla, w zachowaniach ludzi widać coraz większą świadomość tego typu problemów. Firmy technologiczne wprowadzają różnego typu rozwiązania mające uświadomić ludziom, jak dużo czasu spędzają w Internecie - na przykład licznik pokazujący, ile i jak korzystamy z naszego smartfona. W opozycji do FOMO coraz częściej pojawia się skrót JOMO - czyli joy of missing out, radość z niebycia na bieżąco. Z kolei wśród rodziców w Dolinie Krzemowej panuje moda na ograniczanie dzieciom dostępu do nowych technologii - wylicza badaczka.

Jak dodaje, eksperci już od jakiegoś czasu zwracają uwagę na to, że nadmierne korzystanie z mediów może mieć wpływ na to, jak wchodzimy w relacje z ludźmi w prawdziwym świecie. Sherry Turkle, wybitna psycholog społeczna z MIT, opisuje w swojej ostatniej książce między innymi przykład rodziny, w której nastoletni syn wolał się kłócić z matką nie na żywo, a przez... komunikator internetowy. Miał poczucie, że kłótnia przez komunikator będzie bardziej kontrolowana, łatwiej będzie wyłożyć swoje argumenty, trudniej będzie kogoś obrazić - opowiada.

Niby jest to logiczne, ale ta historia jest dobrym przykładem tego, jak media społecznościowe mogą wpływać na nasze życie. W założeniu mają nam pomóc w zaspokojeniu potrzeby kontaktu z innymi ludźmi - ale równocześnie wytracamy poprzez nie cały emocjonalny chaos, który może i jest znacznie trudniejszy do opanowania, ale też powoduje, że relacje międzyludzkie są tak głębokie - dodaje dr Chmielewska-Szlajfer.

Kiedy możemy poznać, że mamy z nimi problem?

Zaznacza jednak, że źródłem problemów nie są same media społecznościowe, tylko ich użytkownicy. Media społecznościowe oczywiście dają nam niesamowite możliwości - nigdy wcześniej nie było tak łatwo utrzymywać kontakty z ludźmi przebywającymi daleko. Jest to prawdziwa rewolucja w stosunkach społecznych - mówi dr Chmielewska-Szlajfer. - Sama technologia to jednak tylko narzędzie - wszystko zależy od tego, w jaki sposób ją wykorzystujemy, a robimy to czasem wbrew własnym interesom.

Badaczka zaznacza, że nie istnieje jeden obiektywny wyznacznik, po przekroczeniu którego można powiedzieć, że ktoś ma problem z mediami społecznościowymi. To raczej pytanie o dobrostan psychiczny konkretnej osoby: o to, jak na przykład wpisy innych osób na Facebooku wpływają na naszą samoocenę, satysfakcję z życia. Jeśli sami odczuwamy, że tracimy kontrolę nad korzystaniem z mediów społecznościowych - to właśnie wskazuje, że prawdopodobnie powinniśmy je ograniczyć - stwierdza.

(ag)