Za kilka godzin sonda kosmiczna Cassini odpali silniki, by obniżyć swą prędkość i wejść na orbitę Saturna. Najdroższy próbnik w historii podboju Układu Słonecznego rozpocznie program badań naukowych.

REKLAMA

W 1997 roku start sondy budził poważne kontrowersje z powodu nuklearnego układu zasilania Cassiniego.

Obrońcy środowiska obawiali się, że radioaktywny pluton w razie niepowodzenia podczas startu może zanieczyścić atmosferę Ziemi. Na szczęście start odbył się bez przeszkód.

Jak podkreślają przedstawiciele NASA, sonda nie ma możliwości korzystania z baterii słonecznych. W tej odległości od Słońca, baterie, musiałyby być ogromne. Sterowanie sondą kosmiczną z panelami słonecznymi o rozmiarach parkingu po obu stronach, byłoby zbyt trudne. Mielibyśmy kłopot z utrzymaniem właściwej wysokości i kontrolą trajektorii lotu - wyjaśnia Earl Maize, wiceszef misji Cassiniego.

Układ zasilania Cassiniego dostarcza mocy 700 V, pluton jest źródłem ciepła, które ogrzewa ogniwa. Badania naukowe sondy mają potrwać 4 lata, a jeśli wystarczy energii, być może nawet dłużej.