Astronauci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) zakończyli pierwszy etap naprawy jednego z dwóch systemów chłodzenia stacji. Podczas spaceru kosmicznego usunęli starą pompę tłoczącą amoniak. Do uszkodzenia systemu doszło 11 grudnia.

REKLAMA

Amerykanie 53-letni Rick Mastracchio i 44-letni Mike Hopkins wyszli w przestrzeń kosmiczną, aby rozpocząć wymianę niesprawnej pompy tłoczącej amoniak, który służy jako substancja chłodząca. Jest to trudna operacja, gdyż pompa jest wielkości lodówki i ma masę 353 kg.

Podczas pierwszego wyjścia astronauci przygotowali jedynie front robót, odłączając przewody, usuwając starą pompę i przygotowując zapasową. Dopiero podczas drugiego wyjścia przystąpią do właściwego montażu. Ma on nastąpić w poniedziałek, a ewentualne trzecie wyjście zaplanowano na Boże Narodzenie. Jeżeli do niego dojdzie, będzie to drugie wyjście w kosmos w historii w ten świąteczny dzień. Pierwsze odbyło się w 1973 roku podczas misji na stacji Skylab.

Jednak zdaniem agencji Associated Press tempo sobotnich prac było na tyle szybkie, że możliwe będzie zakończenie naprawy podczas drugiego wyjścia. Centrum dowodzenia brało nawet pod uwagę możliwość przedłużenia sobotniej misji, jednak zimno i poczucie dyskomfortu zmusiło Mastracchio do powrotu na stację.

Sobotnie prace w przestrzeni kosmicznej trwały pięć i pół godziny, o godzinę krócej niż planowano. Wychodząc w przestrzeń, Mastracchio powiedział, że jest "piękny dzień", kiedy ISS przelatywała nad zachodnim wybrzeżem Afryki.

Chcą uniknąć kolejnego wypadku

NASA podjęła przed naprawą specjalne kroki bezpieczeństwa, aby nie doszło ponownie do wypadku, jaki miał miejsce w lipcu. Włoski astronauta Luca Parmitano omal nie zginął, gdy jego hełm został zalany wodą wyciekającą z systemu chłodzenia skafandra. Mimo badań, dokładne przyczyny tamtej awarii nie zostały rozpoznane. Podczas dzisiejszej misji ten sam skafander ma na sobie Mastracchio.

W związku z tamtym wydarzeniem w hełmach amerykańskich astronautów zamontowano specjalne rurki do awaryjnego oddychania. Zostaną one wykorzystane, jeśli woda dostanie się do hełmu.

Eksperci NASA uważają, że naprawy nie można było odkładać, gdyż jeśli dojdzie do niesprawności drugiego systemu chłodzenia, to stacja będzie poważnie zagrożona. Zagrożenie może być na tak duże, że trzeba będzie ewakuować całą załogę.

Od czasu wystąpienia awarii, czyli od 11 grudnia, klimatyzację wnętrza stacji zapewnia drugi, zapasowy, system. Działa on niezależnie od pierwszego, ale jego uruchomienie spowodowało konieczność wyłączenia części aparatury, która nie jest niezbędna.

NASA zapewnia, że życie sześciu członków załogi ISS nie jest zagrożone.

(MRod)