W Szpitalu Kolejowym we Wrocławiu odłączono telefony. Nie ma bowiem pieniędzy na uregulowanie rachunków. Bezpieczeństwo pacjentów nie jest wprawdzie zagrożone - wyłączona jest tylko część linii, głównie w administracji i w sekretariatach. Jest to jednak wyraźny sygnał ostrzegawczy, że w przyszłości może nie skończyć się na telefonach.

Na pierwszy rzut oka wyłączenie telefonów nie wpłynęło na pracę szpitala i nic się prawie nie zmieniło. Tylko ruch na korytarzach jest trochę większy, bo wyłączona została także wewnętrzna sieć telefoniczna przez co pracownicy są zmuszeni do spacerów między pokojami lub budynkami. Wicedyrektor szpitala Janusz Wróbel powiedział, że wyłączenie części telefonów nie przeraża go. Obawia się jednak do jakich jeszcze konsekwencji może doprowadzić brak pieniędzy w służbie zdrowia. Jeżeli szpital nie płaci producentowi strzykawek, to jemu trudno jest odmówić dostaw, bo naraża chorych na niebezpieczeństwo - mówi dyrektor. Sam producent jednak musi płacić choćby za prąd, bo elektrownia bez wahania odetnie mu energię, jeżeli nie ureguluje rachunków. W takiej sytuacji szpital zostanie bez strzykawek. Dlatego wyłączenie nawet części telefonów może być powodem do niepokojów.

Odcięcie linii telefonicznych stało się w ostatnich czasach antidotum na braki finansowe. Z telefonów służbowych nie mogą korzystać pracownicy prokuratur rejonowych na Pomorzu. Prokuratorom zablokowano telefoniczne wyjścia na miasto i kraj a także na komórki.

foto RMF FM

04:45