Znalazła się paczka z czterochlorkiem węgla, która zniknęła z bydgoskich magazynów firmy przewozowej Spedpol.

Tak, jak wcześniej przypuszczano, paczka po prostu trafiła do innego odbiorcy. Szef bydgoskiego Spedpolu mówi, że nastąpiły dwie pomyłki - pierwszą popełnił jego pracownik dostarczając przesyłkę pod niewłaściwy adres. Druga przytrafiła się w magazynie firmy, która nie powinna była odebrać paczki. Kiedy wyszło na jaw, jak niebezpieczna jest przesyłka, w Spedpolu rozpoczęto własne, niezależne od policyjnego, dochodzenie. Każdy pracownik otrzymał zdjęcie zguby i miał je pokazywać w każdej firmie, którą odwiedzał. Szef Spedpolu zapewnił, że wobec osoby, która popełniła błąd, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Nie wiadomo jednak, jak pracownik ów zostanie ukarany.

Przypomnijmy, że przesyłka zaginęła w sierpniu, a policja została o tym powiadomiona dopiero w zeszłym tygodniu. Dziś szef firmy przesyłkowej oświadczył, że wcześniej nie zdawano sobie sprawy, jak bardzo była ona niebezpieczna.

00:10