Rozpalona lawa, pył, lawiny błotne to nie wszystkie możliwe zagrożenia, związane z erupcją wulkanu Bardarbunga na Islandii. Jak pisze portal livescience.com, w obłokach trującego dwutlenku siarki nad polem lawy Holuhraun, gdzie doszło do wybuchu pojawiły się... tornada. Jak podejrzewają naukowcy, mechanizm ich powstawania różni się od tego, z którym mamy do czynienia w czasie burzy.

Imponujące tornado sięgające około kilometra w górę zauważono na filmie wykonanym przez pracującą w podczerwieni, automatyczną kamerę. "Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy, to była dla nas duża niespodzianka" - mówi Fred Prata z Nicarnica Aviation w Kjeller w Norwegii, twórca kamery, która pozwoliła zarejestrować niezwykłe zjawisko.

Kamerę pierwotnie skonstruowano do monitorowania z samolotów chmur pyłu wulkanicznego, eksperyment na Islandii do część procesu przystosowywania jej do monitorowania zagrożeń także na lądzie.

Obserwacja zjawisk nad wulkanem Bardarbunga wskazuje, że wulkaniczne tornada przypominają te, tworzące się w trakcie pożarów. Mechanizm ich powstawania istotnie różni się od tego, który stoi za niszczycielskimi tornadami, powstającymi w czasie burz.

Zwykłe tornada powstają w warunkach zderzenia różnych mas powietrza, suchej i zimnej oraz zalegającej przy gruncie ciepłej i wilgotnej. Charakterystyczny lej pojawia się u podstawy chmur i chwilami sięga ziemi. Tornado ogniowe i prawdopodobnie też wulkaniczne pojawia się przy gruncie i stąd wirująca kolumna suchego rozgrzanego gazu rozszerza się w górę.

Islandzkie Biuro Meteorologiczne oficjalnie ostrzega przed tym zjawiskiem, nie używa jednak formalnie słowa tornado, pisze o "wietrznych anomaliach związanych ze zjawiskiem konwekcji termicznej". W związku z tym zagrożeniem poproszono naukowców i dziennikarzy, by wycofali się z rejonu erupcji. Rozpalona lawa, wypływająca z pęknięcia w powierzchni wulkanu Bardarbunga od 28 sierpnia, pokryła już obszar około 19 kilometrów kwadratowych.