Wyjaśniła się tajemnica siedmiomiesięcznego lwa, znalezionego na moskiewskiej ulicy. Okazało sie, że lew wcale nie był bezpański. Razem z opiekunem był w podróży służbowej z Omska do kaluskiego ogrodu zoologicznego.

Na dworcu okazało się, że na lwa i jego konwojenta nikt nie czeka, dlatego Michaił Kozłow sam musiał szukać rozwiązania w środku nocy.

Dostałem bardzo mało pieniędzy i jedyne co mogłem zrobić to poszukać bagażowej taksówki wokół dworca i dlatego zostawiłam lwa na podwórku, zresztą na podwórku domu w którym jestem zameldowany- opowiadał Kozłow:

Tymczasem klatka z lwem wywołała niemała sensację i zwróciła uwagę milicji.Klatka zaczęła się ruszać i o mało się nie rozleciała. Ludzie zobaczyli lwa i wystraszyli się, ale potem zaczęli podawać mu wodę i jedzenie i pilnowali by nie wydostał się z klatki- mówił jeden ze świadków:

Jak dowiedział się nasz moskiewski korespondent Przemysław Marzec, lew w końcu bezpiecznie dotarł do zoo.